Rozdział 26

839 57 62
                                    

Przez kilka kolejnych dni sukcesywnie ignorowała wszelkie wiadomości zarówno od Jake'a, jak i Erica. Wyglądało na to, że dali sobie wreszcie spokój i zaakceptowali fakt, że na ten moment nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Ich milczenie trwało zaledwie dwie doby.

Przeklęty Eric doskonale wiedział jak ją podejść. Poprosił o pomoc przy wyborze domu dla szczeniaka. Zacisnęła zęby i początkowo myślała nad odrzuceniem propozycji, ale za każdym razem, gdy spojrzała w lustro miała ogromne wyrzuty sumienia.

Gdyby Eric naprawdę był tym, za kogo się podaje, pewnie zostawiłaby tę kwestię w jego rękach. Ale on udawał. Nie miał zielonego pojęcia na czym polegają procedury adopcyjne. Co jeżeli ten psiak trafi do jeszcze gorszych ludzi niż dotychczas? Czy będzie potrafiła sobie to wybaczyć? A może to jedynie pretekst, żeby znaleźć się bliżej hakera?

Szlag, znowu pozwalała sobą manipulować. Załatwi tylko tę sprawę z psem i zniknie. Tym razem na dobre.

Do kółka wzajemnej adoracji niespodziewanie dołączyła Lilly. Nie miała najmniejszej ochoty na rozmowę z tą wścibską blondynką, jednak ona nie dawała za wygraną i dobijała się do niej od samego rana. Po serii nieodebranych połączeń, wystosowała odpowiednią wiadomość.

Lilly
Judy, wiem, że czujesz się oszukana, ale pozwól nam to naprawić.
Przyjedź do Duskwood.
Razem z Hannah chcemy Cię osobiście przeprosić.
A przy okazji zorganizować miły wieczór.
Co Ty na to?

Burknęła pod nosem i przez całą drogę do mieszkania Erica, głęboko zastanawiała się nad przyjęciem jej propozycji. Podróż do Duskwood może okazać się idealną okazją do tego, żeby mogła wreszcie porozmawiać z Philem o tym, co się między nimi wydarzyło. Zatrzymała się na jednym ze schodków i odpisała.

Judy
Dobrze się składa, bo mam do załatwienia pewną sprawę.
Dogadamy jeszcze szczegóły.

Zapukała do drzwi i na reakcję nie musiała długo czekać. Z tym, że otworzyła jej wysoka, długonoga blondynka. Ubrana była w krótkie, koronkowe spodenki, ledwo zasłaniające twarde jak skała pośladki. Przylegająca bluzka na ramiączkach, z dekoltem w kształcie litery "V", tylko uwydatniała jej pełny, jędrny biust, a platynowe, falowane włosy, opadające prosto na opalone ramiona, dodawały jej nieco egzotycznego uroku. I te dziwnie znajome, czekoladowe oczy, przylepione do nieskazitelnie pięknej, lekko zadziornej twarzy.

-Przepraszam, chyba pomyliłam mieszkania.-speszona tym widokiem brunetka, zrobiła szybki krok w tył.

-Przyszłaś do Erica, prawda? Judy, tak?-głos miała równie aksamitny, co jej wydatne, malinowe usta.

-Zgadza się.-odważyła się spojrzeć jej w oczy.

-Wejdź.-odsunęła się, a ta niepewnie postąpiła zgodnie z jej instrukcją-Jestem Rose. Eric dużo mi o Tobie opowiadał.-uścisnęła ją, co mocno zaskoczyło dziewczynę.

-Judy, miło mi.-cała zesztywniała, czekając aż blondynka skończy ją obściskiwać-Jesteście parą?-to pytanie nasunęło się jej jako pierwsze.

-Ależ skąd!-zaśmiała się-Eric to mój brat.-wytłumaczyła.

-Brat.-powtórzyła i dopiero wtedy zrozumiała, dlaczego te oczy wydały jej się tak znajome. Były identyczne jak oczy chłopaka.

-Gdzie on teraz jest?-rozejrzała się pobieżnie i zastygła, gdy dostrzegła przy stole milczącego bruneta.

-Poszedł z psem do weterynarza. Powinien za niedługo wrócić.-zrobiła kilka kroków do przodu-My sobie tak z Jake'm siedzimy i rozmawiamy o życiu.-uśmiechnęła się i zajęła miejsce naprzeciwko niego.

Duskwood: Afterstory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz