Rozdział 87

282 25 25
                                    

Szła w kierunku warsztatu. Nigdy wcześniej nie była nawet w jego pobliżu, ale dzięki wskazówkom Phila, nie powinna mieć większych problemów z dotarciem na miejsce. Rozglądała się dookoła. Duskwood miało w sobie jakąś dziwną, nieco złowieszczą aurę. Przedzierała się uliczkami, stanowiącymi dla niej pewien relikt przeszłości.

Wszystko zaczęło się od jednej niepokojącej wiadomości. Jej mieszane uczucia szybko przerodziły się w strach. Nie o Hannah. Nawet jej nie znała. Bała się, że ktoś taki jak Jake, może zniszczyć całe jej życie w przeciągu sekundy. Dlatego to robiła. Z czasem jednak zaczęła nawiązywać kontakt z ludźmi, z którymi poniekąd była zmuszona rozmawiać. To przerodziło się w coś więcej niż zwykła, internetowa znajomość.

Przyjaźń. Bardzo mocne słowo. Właśnie to przekonanie o stopniu wartości Jessy, pchnęło ją do tego, żeby stanąć przed drzwiami warsztatu. Odetchnęła głęboko. Czas na zmierzenie się z własnymi decyzjami i idącymi za nimi konsekwencjami.

Wokół panowała pozorna cisza. Przyjrzała się pobieżnie pojedynczym samochodom i górze porozrzucanych dookoła narzędzi. Jednak wokół nie dostrzegła ani śladu po Richy'm. Wtedy przypomniała sobie o lawecie, o której kiedyś wspominał. Zerknęła na plac przez maleńkie okno. Miejsce, w którym najprawdopodobniej stała-było puste. Blondyn musiał więc wyjechać do jakiegoś nagłego przypadku. To ją nawet ucieszyło. Widziała w tym szansę na bardziej osobistą rozmowę z Jessy.

Nogi same ją poniosły w stronę biura. Zamknięte drzwi. Zastukała dwukrotnie. Usłyszała zbliżające się kroki. Klamka się poruszyła, a sekundę później wpatrywały się w nią wielkie oczy o piwno-zielonkawej barwie.

-Cześć, Jessy.-Odezwała się cicho, posyłając jej niepewny uśmiech.

Jej tęczówki pociemniały, a śnieżnobiała, zdrowa cera przybrała szkarłatny odcień. Na jej łagodnej twarzy pojawił się grymas i pojedyncze wypieki, świadczące najpewniej o wybuchu złości, jaki w tamtym momencie czuła. Judy odniosła wrażenie, że włosy jej, jak miała nadzieję, przyjaciółki nastroszyły się i stały dużo bardziej karmazynowe, jak gdyby faktycznie zajęły się żywym ogniem.

-Nie.-Wydusiła, zatrzaskując drzwi.

Brunetka błyskawicznie chwyciła za klamkę, ale rudowłosa była szybsza. Przekręciła zamek i zablokowała jakikolwiek dostęp do siebie.

-Jessy, proszę, porozmawiajmy.-Instynktownie szarpała za klamkę, jakby to miało sprawić, że przedrze się do środka.

-Nie mamy o czym.-Usłyszała rozżalony, nieco zagłuszony głos.

-Więc chociaż mnie wysłuchaj.-Puściła klamkę, wiedząc, że to nic nie da.

-Nagle zebrało ci się na wyjaśnienia?-Zapytała z wyrzutem.-Gdzie byłaś przez ostatnie miesiące?

-Właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać.-Stała przed zamkniętymi drzwiami z opuszczoną głową, czując narastający wstyd.

-Ale ja nie mam ochoty tego słuchać.-Targał nią gniew nagromadzony w ostatnim czasie.

-Będę czekać aż stamtąd wyjdziesz.-Była zdeterminowana. Wiedziała, że jeśli teraz odejdzie, taka okazja może się już nie powtórzyć.

-Nie mam najmniejszego zamiaru.-Syknęła. Jej głos brzmiał tak złowieszczo, że Judy niemal podskoczyła ze strachu.

-Przepraszam.-Przylgnęła plecami do drzwi.

Nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi przez dłuższą chwilę, osunęła się bezradnie na podłogę. Przysunęła nogi pod brodę i tkwiła jakiś czas w milczeniu, nie wiedząc, że Jessy usiadła w takiej samej pozycji. Gdyby nie drewniana płyta, ich plecy stykałyby się ze sobą.

Duskwood: Afterstory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz