Rozdział 4

21.6K 597 155
                                    

Grace

Dupek zmusza mnie żebym jechała z nim do jakiejś restauracji. Nawet się nie zapyta czy ja tego chcę, bo jak zwykle to nie ma znaczenia. Żeby się nie przeliczył. Jeszcze się zdziwi jak przyjdzie i nie będę ubrana. Tak szczerze to z tych nerwów nawet zapomniałam na którą mam być gotowa. No, ale cóż to tylko kolejny plus, bo jak nie pamiętam to tak jakby tego nie było. Zbliżała się już ósma, a ja wyszłam z kąpieli ubrana w piżamkę i zmierzałam do łóżka. Chwyciłam książkę, którą miałam już dawno zacząć, ale w tym momencie drzwi do sypialni się otworzyły, a w nich stanął nikt inny jak jebany pan i władca.

- Co ty kurwa robisz? - Zapytał wkurzony.

- Eeee... No nie wiem - Rozłożyłam ręce i spojrzałam po sobie - Leżę w łóżku?

- Grace nie wkurwiaj mnie!

- Ale o co ci chodzi?!

- O gówno! Miałaś być kurwa gotowa na 8, ale do wyjścia, a nie do spania!

- To już twój problem. Mnie się nikt o zdanie nie zapytał czy chce wychodzić! - Wkurzony podszedł i pociągnął mnie za ramię stawiając obok materaca.- Ała to boli!

- Ubieraj się. Masz 15 minut.

- Nigdzie. Się. Nie. Wybieram. - Z każdym słowem zbliżałam swoją twarz do jego, choć było to trudne, bo bez szpilek byłam przy nim okropnie niska.

- W takim razie idziesz tak jak stoisz.- Podniósł mnie i zarzucił sobie na plecy.- Skoro nie chcesz po dobroci to pójdziesz siłą.

- Jesteś psychopatą! Postaw mnie na ziemi! Natychmiast! - Krzyczałam i biłam go rękami w plecy, ale on i tak nic sobie z tego nie robił.- Dobra kurwa! Przebiorę się! - Słysząc to zatrzymał się i pomału mnie odstawił.- Ale pod jednym warunkiem.

Skoro i tak mam cierpieć to czego na tym nie skorzystać?

- Czego chcesz?

- Chce dostać jutro na cały dzień jeden z twoich samochodów ten, który sama sobie wybiorę. - Mężczyzna wybuchł głośnym śmiechem.

- Nie ma kurwa nawet takiej opcji. Jeśli chcesz to ktoś cię zawiezie.

- No to ja nigdzie z tobą nie idę. - Założyłam ręce na piersiach jak małe dziecko.

- No to znowu cię podniosę i zaniosę do auta. - Przekomarzał się.

- Jeśli weźmiesz mnie siłą i to w takim stanie to obiecuję ci, że gdy tylko przekroczymy próg restauracji zacznę krzyczeć, że mnie porwałeś i chcesz mnie zgwałcić. - Uśmiechnęłam się do niego wrednie.

- Chce cię zgwałcić i dlatego zabieram cię do restauracji? Prędzej uznają cię za niepoczytalną, a po tym jak dam im w łapę to nawet będą udawać, że cię nie widzą.

- Obiecuję, że spróbuję wszystkiego, żeby zniszczyć ci ten wieczór. No chyba, że zmienisz zdanie i dasz mi jednak ten samochód, a wtedy ja nie dość że się ładnie ubiorę to jeszcze będę dla ciebie względnie miła.

- Na jeden dzień?

- Jeden.

- Dobra, niech stracę.

Przybiłam sobie mentalną piątkę. W końcu udało mi się z nim wygrać jakiś pojedynek.

- Dobra daj mi 15 minut i zejdę na dół.

- Nie spóźnij się.

Tak jak mówiłam po chwili byłam już gotowa. Ubrałam się w długą czarną sukienkę do ziemi z głębokim dekoltem na plecach i rozcięciami na uda po obu stronach, a pod czarną podwiązką umieściłam mój nóż. Włosy rozpuściłam, a rzęsy i brwi na szybko pomalowałam, bo tyle w zupełności wystarczyło. Na nogi włożyłam szpilki Prady, ubolewając nad moimi Dolce Gabbana, które straciłam przez tego buraka. Ale to była tylko walka, wojna się dopiero zaczyna. Pokażę ci Vitale co to znaczy pogrywać z diabłem. Zeszłam na dół, gdzie czekał już Matteo. Podał mi ramię i poszliśmy do samochodu.

Try to love me, Try to understand me | TOM 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz