Rozdział 26

12.2K 446 52
                                    

Grace

Miejsce było piękne. Siedliśmy na dużym drewnianym tarasie. Stoliki były szklane, a na barierkach znajdowało się mnóstwo kwiatów, które przez swój zapach sprawiały, że powietrze wydawało się wyjątkowo rześkie i przyjemne. Zajęliśmy miejsce jak najdalej od pozostałych stolików i czekaliśmy na kelnerkę, która po chwili się pojawiła. Była mojego wzrostu, a jej farbowane blond włosy miały już spory ciemny odrost. Mimo tego, że do niej mówiłam, kompletnie nie  zwracała na mnie uwagi, za to cały czas gapiła się na Matte'a. Mężczyzna nie okazywał jej specjalnego zainteresowania, ale też wcale jej do siebie nie zniechęcał. Przybrał swoją biznesową postawę, która jeszcze bardziej podniecała te wszystkie panienki, a gdy wzięła nasze zamówienia, posłał jej krótkie spojrzenie. 

- Widzę, że wpadłeś komuś w oko. – Powiedziałam uszczypliwie.

- Komu?

- No tej kelnerce. Mało co nie usiadła ci na twarzy, gdy cię zobaczyła.

- Na jej nieszczęście jedyną, która może to zrobić jesteś ty.

Blondyna znowu wróciła i przyniosła miskę owoców oraz dzbanek wody. Pomału rozstawiała szklanki na stole i zajmowało jej to za dużo czasu jak na tak prostą czynność. Jak widać wcale nie odpuszczała, a poirytowanie, które we mnie wzbierało wprost błagało o uwolnienie. Cały czas śledząc jej ruchy, oparłam policzek na ręce i w końcu znudzona, powiedziałam:

- Nie zamawialiśmy tego. – Pokazałam zdziwiona na naczynia.

- To na koszt firmy. – Odpowiedziała uśmiechnięta, wypinając się przed mężczyzną.

Utrzymując z nim kontakt wzrokowy pomału zniknęła mi z pola widzenia. Co za nienormalna baba. Nawet nie skończyłam jej w myślach mordować i przeklinać  jak po chwili znów ją zobaczyłam. Przewróciłam oczami i starałam skupić się na widokach, żeby nie podejść i nie wylać jej tej wody na głowę. Może wtedy by trochę ochłonęła. Brunet nie wykazywał bezpośredniego zainteresowania, ale za każdym razem spotykał się z nią spojrzeniem. Boże czy my gramy w jednym z tych beznadziejnych wstępów do pornola czy jak?

Czekając na zamówienie siedzieliśmy w ciszy, bo wolałam nic nie mówić niż powiedzieć coś czego potem będę żałowała. Wbiłam spojrzenie w ogród, który rozciągał się po mojej lewej stronie i przypominając sobie dzisiejszy dzień, próbowałam dać upust emocjom.

Gdy udało mi się już wyciszyć, poczułam mdlące perfumy kelnerki, a moje mięśnie wróciły do stanu sprzed kilku minut. Położyła przed nami nasze posiłki, ale oprócz tego zauważyłam, że Matteo dostał gratis w postaci chusteczki. Czarny tusz przebijał spod złożonych kawałków, a gdy przekręciłam nieco głowę dostrzegłam rząd cyfr, które były na niej zapisane i od razu wiedziałam do czego dąży. Co za wywłoka. Co ona sobie myślała?

- O przyniosłaś chusteczkę jak dobrze. - Sięgnęłam po nią i wysmarkałam nos. - Wszędzie te pyłki. Jestem straszną alergiczką leje się ze mnie jak z kranu.

Brunet spojrzał na mnie z ukosa, a na jego twarzy zawitał szyderczy uśmiech.

- Nie ma za co. – Zaczęła widocznie niezadowolona.

- W takim razie może życzy Pan sobie jeszcze czegoś?

Nie wytrzymam dłużej. Za grosz taktu. Dałaby sobie już spokój. To jest mój pierdolony mąż, więc niech spierdala.

- On niczego nie potrzebuje jeśli będzie czegoś chciał to przyjdzie z tym do mnie. - Wyrwało mi się. – Ale skoro już bawisz się w jebaną wróżkę, to ja mam życzenie.

Try to love me, Try to understand me | TOM 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz