Grace
Wylądowaliśmy na miejscu, a niedaleko czekał wynajęty samochód. Czarny jak noc mercedes. Paru chłopaków szybko zapakowało nasze walizki, a potem zajęliśmy miejsce i ruszyliśmy. Matteo zawsze sam prowadził. Nigdy jeszcze nie widziałam, żeby jeździł z szoferem, albo ktoś go woził. Poza paroma przypadkami, gdy zrobiłam to ja.
Nigdy wcześniej nie byłam w Californii, więc uważnie przyglądałam się wszystkiemu co mijaliśmy. Podobało mi się, ale było okropnie gorąco, a ja ze względu na moją jasną karnację nie znosiłam dobrze upałów, dlatego zazwyczaj siedziałam w domu aż do po południa. Ku mojemu zaskoczeniu samochód zatrzymał się w zatoczce pod paroma drzewami. Brunet wyszedł z samochodu i obszedł go wyciągając do mnie dłoń.
- Co robisz?
- Spełniam twoje warunki. – Odpowiedział z uśmiechem.
Wygramoliłam się ze środka, a on nie dając mi nawet chwili na rozejrzenie się pociągnął mnie parę kroków w przód. Zauważyłam błękitną taflę, która nie miała końca. Zabrał mnie nad Sand Harbour. Woda była przezroczysta, a piasek zachęcał do wylegiwania się godzinami na słońcu. Powiedziałam to jedynie w żartach, ale on i tak mnie tu zabrał. Ruszyłam do przodu, zbiegając po wysokich kamieniach i ściągając szpilki, stanęłam bosymi stopami nad brzegiem, gdzie podłoże nie było tak gorące przez stale obmywające je fale. Zamknęłam oczy i skupiłam się na przeszywającej ciało przyjemnej bryzie oraz szumie wody. Było cicho, wręcz za cicho jak na tak piękne miejsce to aż dziwne, że nikogo tu nie było.
- Nie ma tu żadnych turystów. – Powiedziałam.
- Dla mnie to lepiej.
Rozejrzałam się dokładnie dookoła. Wszystko było cudowne, ale jednak miałam dziwne podejrzenie. Wiedziałam, że mój instynkt nigdy mnie nie zawodził. Stanęłam bliżej niego i gdy się tego nie spodziewał, wyrwałam mu broń zza paska, mierząc w jego stronę. Nie miałam zamiaru strzelać, chciałam czegoś innego. Rozejrzałam się dookoła i gdy zobaczyłam kilku mężczyzny, którzy wyłonili się zza klifów i do mnie mierzyli uśmiechnęłam się do Matte'a.
- Opuśćcie broń do cholery! – Krzyknął do nich.
- Wiedziałam. Nic dziwnego, że nikogo tu nie ma skoro zablokowałeś dostęp do plaży. – Opuściłam lufę i podałam mu jego własność.
- Jesteś bardzo spostrzegawcza.
- Nie toleruję byle jakości, gdybym tak postępowała obecnie leżałabym na cmentarzu, a nie stała obok ciebie.
Kiwnął pochlebnie głową, a jego usta wygięły się w uśmiechu.
- Czego się Pan tak bał, Panie Vitale? Tego, że ktoś zobaczy Pana w slipkach?
Chwycił moją szyję i przyciągnął do swoich ust.
- Tego, że jakiś palant będzie na ciebie patrzył, gdy będziesz w jakimś cholernie skąpym bikini.
- Skoro uważasz, że jest skąpe to zawsze można je zdjąć.
Chwyciłam brzeg bluzki ściągając ją i rzucając za siebie, a w jej ślad poszły moje spodenki. Jego oczy subtelnie wędrowały po kolejnych skrawkach mojej skóry. W końcu stanęłam przed nim w samej koronkowej bieliźnie i kładąc jedną rękę na jego barku, przybliżyłam się do jego ust. Z uśmiechem odpięłam stanik, który upadł tuż przed nim, a później zsunęłam majtki. Czekoladowe oczy wypalały we mnie szlak podniecenia. Sięgnął ręką do kieszeni i po wprowadzeniu numeru, przyłożył telefon do ucha.
- Każ wszystkim ludziom się oddalić i powiedz, że jeśli któryś chociaż spojrzy w kierunku plaży, to go zamorduje, a ciało wrzucę do wody. – Powiedział i rozłączył się.
- A więc masz jakieś niecne plany Panie gangsterze?
Natężenie z jakim pieścił moje ciało uwolniło ciepły prąd w brzuchu. Chwycił za moje udo i podrywając do góry, posadził na swoich biodrach.
- Jak patrzę na ciebie, to zawsze mam niecne plany.
Na mojej buzi pojawiło się szerokie rozbawienie, a potem kompletnie się mu oddałam. Pozwoliłam, aby pokazał mi to szczęście, które wiele razy mi obiecywał i nie pożałowałam. Zostaliśmy na plaży, aż do wieczora. Tutaj zachód słońca wydawał się piękniejszy niż gdziekolwiek indziej. Byłam skłonna pomyśleć, że mogę go polubić tak samo jak noc.
Zjedliśmy obiad, a później kolację. Nie było tam żadnej restauracji, ale jak zwykle on miał wszystko przygotowane. Na dodatek przez cały dzień zasypywał tysiącami komplementów, wprawiając mnie tym w zakłopotanie. Tym razem brzmiały one inaczej niż wcześniej. Lekko i przyjemnie. Oczywiście nie mogę pominąć tego, że nigdy w życiu nie usłyszałam tylu żartów. Jak się nad tym zastanowić to wcale nie były śmieszne, ale nie wiedzieć czemu po prostu się z nich śmiałam. Od bardzo dawna tego nie robiłam. W zasadzie nie pamiętam czy w ogóle kiedykolwiek to robiłam. Wkurzał mnie. Tak bardzo mnie wkurzał tym, że mógł mieć rację przekonując mnie do siebie. Sprawił, że zapomniałam o wszystkim. Dosłownie o wszystkim o czym od zawsze chciałam zapomnieć. Jedyne czego pragnęłam to, żeby ten moment trwał najdłużej jak to możliwe.
CZYTASZ
Try to love me, Try to understand me | TOM 1
RomancePierwszy tom trylogii ,,Trust". Grace przez całe swoje życie była zdana sama na siebie. Mieszkała z ojcem, który prowadził szemrane interesy i kompletnie się z nią nie liczył. Wiele razy udowodnił, że najchętniej by ją zabił, ale zbyt wielką przyjem...