Rozdział 6

22.2K 572 108
                                    

Od zawsze uwielbiałam spać do późna, a jako, że i tak nie mogłam nigdzie pracować, bo musiałam być na skinienie ojca, to wykorzystywałam ten fakt i spałam jak najdłużej się dało. Czasem budziła mnie nasza służąca albo ojciec. Nienawidziłam tego i miałam ochotę ich wtedy pozabijać. Głównym powodem było to, że potem przez cały dzień bolała mnie głowa. Niektórzy ludzie po prostu nie są stworzeni do wczesnego wstawania, ale za to mogą pracować do późna. Tacy właśnie powinni być szefami.

Czując jak paraliżuje mnie wszechogarniające zimno, poderwałam się do góry.

- Co to, kurwa, jest?! - zaczęłam wściekła, krzyczeć na cały dom.

- Mamy dzisiaj zakład do rozstrzygnięcia, a ty się lenisz.

- Po jaką cholerę wylałeś na mnie wiadro wody?!

- Chciałem cię obudzić - wzruszył obojętnie ramionami i odstawił pojemnik na ziemię.

Zamorduję go.

- Nie pomyślałeś o tym, żeby mnie zawołać, albo poruszyć?! Musiałeś od razu wylać lodowatą wodę?!

- Jak teraz o tym myślę, to rzeczywiście zawołanie cię, zapewne by wystarczyło, aczkolwiek wtedy nie byłoby tak zabawnie

Był nienormalny i zachowywał się jak niewyrośnięte dziecko.

- Ugh! Pierdol się.

- Jeśli do mnie dołączysz, to z chęcią. Wczoraj zostawiłaś mnie tak twardego, że nie mogłem zasnąć i przez pół nocy, musiałem siedzieć pod prysznicem - nachylił się nade mną, zagarniając coraz więcej przestrzeni. - Możesz to potraktować jako taką małą zemstę - powiedział zadowolony z siebie, jakby co najmniej wygłosił jakąś ważną przemowę.

Czy on miał jakieś problemy z zachowaniem dystansu? Notorycznie naginał niepisane zasady, które mimo wszystko, wolałam, aby przestrzegał. Ale jego zachowanie mogło być spowodowane wielkim ego, które nie dopuszczało do siebie myśli, że czyjeś potrzeby są tak samo ważne jak jego. Nie był takim pierwszym, ani zapewne ostatnim, typem. Gbur i chojrak na pokaz.

- Doprawdy? Na twoim miejscu obawiałabym się, że po takiej przeprawie, nic nie zostanie z tego orzeszka - odgryzłam mu się, podejmując tę grę.

Dawno temu zrozumiałam, że aby wygrać z niektórymi ludzi, trzeba zniżyć się do ich poziomu. Niektóre progi są czasem zbyt wysokie, by móc kogoś przez nie wypchnąć.

- Jeszcze zobaczymy, kotku - mówiąc to obrócił się i skierował w stronę drzwi.

Dopiero teraz zauważyłam, że był ubrany cały na czarno. Miał czarne spodnie cargo, na których znajdowały się poprzyczepiane noże w pokrowcach tak, że praktycznie zlewały się ze spodniami i można je było dostrzec tylko, gdy się lepiej przyjrzało. Koszulka mocno opinała jego ciało, dzięki czemu było przez nią widać każdy, nawet najmniejszy mięsień, a jego włosy zdecydowanie były czymś, co dodawało mu najwięcej uroku. Zazwyczaj dokładnie zaczesane, teraz wydawały się zostać muśnięte porannym nieładem.

- Jeśli będziesz tak na mnie patrzyła to nie wyjdę z tego pokoju - oznajmił triumfalnie.

Był do mnie odwrócony plecami, a rękę trzymał na klamce drzwi. Jego słowa natychmiastowo podniosły mi ciśnienie, przez co w przypływie emocji, chwyciłam nóż z podwiązki i rzuciłam prosto w lekko uchylone drzwi, zaraz obok niego.

- Jeszcze słowo, a kolejny znajdzie się w twojej głowie - dodałam, podnosząc się z łóżka.

Wydawał się niczym nie przejmować. Jakby wszystko co do niego mówiłam, wcale nie uderzało w jego osobę. Był chamski, bezczelny i arogancki, a do kompletu można dorzucić dupka i narcyza, ale jedno można było mu przyznać - nie był psychopatą. Przynajmniej nie w sposób w który powinnam się go obawiać. Jego odchylenia były raczej niezbyt groźne. Zauważyłam, że miał mały problem z układaniem wszystkiego jak od linijki oraz wszechobecnym brudem. Jego wieszaki były powieszone równo co centymetr, a garnitury, kolorami - od czarnego przez granat do jasnoszarych. Tak samo równo miał poukładane dosłownie wszystko, ale dopóki nie ruszał moich rzeczy, to nie przeszkadzało mi to.

Try to love me, Try to understand me | TOM 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz