Rozdział zawiera sceny seksu!
.........................................................................................................................................................Matteo
Minął tydzień odkąd zostaliśmy małżeństwem. Było dziwnie spokojnie, przynajmniej między nami. Może wynikało to z faktu, że całą swoją energię poświęciliśmy na szukanie osoby, która usilnie próbowała nas wykiwać. Wśród nas był ktoś kto dostarczał informacje komuś kto chciał nam zaszkodzić. Znowu zaczynał ginąć towar. Najpierw były to małe dawki i wszystko było zwalane na to, że ktoś źle coś policzył, ale kurwa przez czyjeś złe liczenie byłem już cztery miliony w plecy. Więcej nie dam się wodzić za nos. Czas, gdy przymykałem oczy przez wzgląd na ślub już minął. Najlepsze jest to, że teraz miałem przy sobie kobietę, która była tak samo, albo nawet bardziej niebezpieczna ode mnie. Mimo, że chciałem by pozostała zupełnie niewinna, to spodobało mi się, że było zupełnie odwrotnie. Kto by się spodziewał, że ta piękna blondyna tak mnie zaślepi.
Wymyśliliśmy plan, który pomoże nam się zbliżyć do poznania prawdy. Wieczorem był organizowany bal charytatywny na którym miały pojawić się same wysoko postawione osoby z naszego interesu. Postanowiliśmy z nimi porozmawiać i wybadać komu nie podoba się nasza pozycja. Spojrzałem na zegar ścienny nad drzwiami mojego gabinetu i zauważyłem, że zbliża się 17. To był odpowiedni moment na to, żeby się zbierać. Założyłem na rękę złoty zegarek, poprawiłem czarną koszulę i szarą kamizelkę, którą na niej miałem i ruszyłem do wyjścia. Zatrzymałem się przy schodach i zawołałem kobietę.
- Grace! Musimy wychodzić.
- Już idę.
Jeśli ktoś kiedyś pomyślał, że po ślubie ta kobieta się zmieni, to był w wielkim błędzie. Nawet na sekundę nie zatraciła swojej osobowości. Wciąż była wulkanem, który w najmniej oczekiwanych momentach eksplodował. Dla nikogo nie było taryfy ulgowej. Potrafiła mi się postawić nawet przy moich ludziach, nie patrząc na to kim jestem i jak bardzo może nadszarpnąć moją pozycję. Skąd wiem? Bo wczoraj miałem okazję się o tym przekonać. Skończyło się to spięciem, które jak zwykle ona wygrała. Zawsze jej musiało być na wierzchu, bo jeśli nie było to oznaczało, że nie skończyła. Czasem miałem wrażenie, że to ona lepiej nadawałaby się na to stanowisko ode mnie. Podziwiałem ją za to, że niczym się nie przejmowała, ale jednocześnie nie rozumiałem skąd biorą się w niej te pokłady odwagi.
Gdy usłyszałem stukot obcasów, zostawiłem swoje myśli za sobą i spojrzałem w górę marmurowych schodów. Na to co dostrzegłem dosłownie odebrało mi zdolność mówienia. Kobieta miała na sobie czarną, obcisłą sukienkę, która sięgała do ud, a na dodatek miała rozporek na lewej nodze. Materiał pokrywały szare ornamenty, przez co idealnie do siebie pasowaliśmy. Jej złote włosy były lekko pofalowane, a na twarzy znajdował się wieczorowy, czarny makijaż, który wręcz idealnie do niej pasował i podkreślał kolor jej oczu. Gdy się obkręciła wokół własnej osi dostrzegłem niesamowicie gołe plecy, które otaczały pojedyncze, cienkie paseczki. To wszystko nieźle działało na wyobraźnię i moją mroczną stronę, która pragnęła wcisnąć na nią wielki koc i schować przed wzrokiem każdego faceta, który mieszka na tej planecie. Sięgnąłem ręką do krawata i nieco go poluzowałem, gdyż ubrania w ciągu kilku sekund zaczęły nieprzyjemnie uwierać.
- Wyglądasz tak niesamowicie, że nie potrafię oderwać od ciebie spojrzenia. - Złapałem jej dłoń i poprowadziłem w stronę wyjścia. - Niestety jeśli zaraz nie wyjdziemy to się spóźnimy, więc idź proszę w zasięgu mojego wzroku, bo inaczej nigdy się tam nie zjawimy. - Zażartowałem.
- A co ci się stało, że nie każesz mi się przebrać? - Uśmiechnęła się podejrzliwie.
- Zrozumiałem jedną rzecz. - Otwierając drzwi, podsunąłem jej swoje ramię.
CZYTASZ
Try to love me, Try to understand me | TOM 1
RomancePierwszy tom trylogii ,,Trust". Grace przez całe swoje życie była zdana sama na siebie. Mieszkała z ojcem, który prowadził szemrane interesy i kompletnie się z nią nie liczył. Wiele razy udowodnił, że najchętniej by ją zabił, ale zbyt wielką przyjem...