Rozdział 11

2.1K 116 5
                                    

Mar POV

-Znaleźliśmy najodpowiedniejsze wyjście z tej sytuacji.-powiedział jeden ze starszych.

Po wyjściu od Lily nie spodziewałam się że coś mnie tego dnia bardziej zaskoczy a jednak . Piątka starszych stała w moim salonie jak gdy by nic.

-Dajemy ci decyzje. Wiem jaka trudna jest ta sytuacja w jakiej się znajdujesz.-w tej chwili .Po przemyśleniach naszej rady mamy propozycje.

-Jaką ?-zapytałam bojąc się co mogli wymyślić.

-Jeszcze dziś wyjedziesz do miasta gdzie twoja mama przebywała przez ostatnie lata to będzie twoja szansa na dowiedzenie się czegoś o sobie ale też możesz tu zostać jako jedna z nas. -po tych słowach wszyscy na mnie spojrzeli.

-Alee..-usłyszałam cichy głos mojej ..mamy."

-Isabello to jej decyzja .-powiedział natychmiast jeden ze starszych posyłając jej ostrzegawcze spojrzenie.

-A jeśli pojadę tam i nic się nie dowiem ?

-Wtedy wrócisz i dalej będziesz jedną z nas.

-Rozumiem.

-Jeśli się zdecydujesz będzie czekać przed bramą jeden z naszych strażników który będzie odpowiedzialny za twoje bezpieczeństwo podczas podróży.

Masz czas do trzeciej dzisiejszej nocy-po tych słowach wyszli.

A więc to tak. Tak szybko mam się zdecydować na to. Z jednej strony się boje a z drugiej chcę się dowiedzieć. Nie jestem ani wilkiem ani człowiekiem w stu procentach . Czy gdzieś wreszcie znajdę swoje miejsce.

Zastanawiała mnie jednak to że starsi tak mi zaufali .Rzadko dochodziło

do takich sytuacji żeby wypuszczano członków stada. Zazwyczaj kierowali się strachem zdrady wszystkich tajemnic stada przez takiego członka.

Wątpię żeby mojej biologicznej matce pozwolili żyć poza stadem tym bardziej że była w stu procentach pełnokrwistą.Więc musiała uciec.

-Mar jakakolwiek będzie Twoja decyzja zrozumiemy to.-powiedział tata na co mama poparła go. Spojrzałam na mojego brata który patrzył się na mnie smutnym wzrokiem jak by wiedział jaką decyzję podjęłam.

W tej chwili zrozumiałam że tak naprawdę to jest moja rodzina. Nawet jeśli nie mamy powiązania ze sobą krwi. Pomimo to chcę wiedzieć czy moi biologiczni rodzice żyją .

-Zdecydowałam . Jadę .-powiedziałam wiedząc że te słowa złamią ich serca i zmienią kompletnie moje życie.

***********************

Skończyłam pakować się o drugiej to znaczyło że miałam godzinę .

-Mamo tato przepraszam.-powiedziałam i przytuliłam się do nich .

-Nie masz za co . To dla nas ciężkie ale rozumiemy to.-powiedziała mama .

-A ty mały trzymaj się-powiedziałam do brata czochrając jego włosy.

-Będę .-powiedział zuchwale .

Wyszłam z domu czując się jak bym miała jeszcze tu wrócić.

Pomachałam jeszcze mojej mamie która stała w oknie .

Miałam jeszcze najtrudniejsze przede mną . Lily dopiero co wróciła a już muszę się z nią pożegnać .Wydawało się że dziś coś ukrywała i wiem że coś

ukrywała ale nie chciałam drążyć tematu.

Stanęłam przed jej oknem i rzuciłam w nie małym kamyczkiem.

RAZ,DRUGI kiedy miał być trzeci zobaczyłam że rozsunęła zasłony.

Spojrzała na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Wskazałam palcem w stronę drzwi.

Po sekundzie otwarła mi drzwi i wyglądała jak by miała mnie zabić.

-Czy cię pogięło Mar-krzyknęła na mnie .

-Lily mam coś ważnego Ci do powiedzenia.-powiedziałam poważnie na tyle żeby wkurzona twarz Lily zamieniła się na zmartwioną.

-Wejdź!.-powiedziała

-Nie mam czasu.

-Co się stało?

-Nie powiedziałam ci czegoś Lily.-powiedziałam siadając na schodkach

-O co chodzi?-zapytała siadając obok mnie .

-Nie rozmawiałyśmy o przemianie Lily .

-Coś się stało złego podczas niej?-zapytała lustrując mnie w poszukiwaniu jakichkolwiek skaleczeń.

-Właśnie że nic się nie stało!

-Ale jak to nic.Ty coś piłaś?-powiedziała śmiejąc się . Taka była Lily ciężko było z nią czasem się dogadać.

-Lily nie przemieniłam się -powiedziałam na co przestała się śmiać a mina jej zrzedła .-Wiesz co się okazało że tak naprawdę byłam okłamywana przez całe życie. Nie jestem pełnokrwistą w stu procentach. Tak naprawdę moją biologiczną matką jest siostra Isabelli a moim ojcem musi być jakiś zwykły człowiek. Rozumiesz?

-Że co czekaj czekaj . Za dużo informacji .Czemu mi nie powiedziałaś od razu?-powiedziała z pretensją

-Bo nie wiedziałam że tak to się potoczy miałam ci to powiedzieć ale nie dziś.

Starsi przyszli do mnie dziś i dali mi wybór. Lily chcę poznać moich biologicznych rodziców.Muszę już za chwilę iść.

-Co tak wcześniej ale dopiero co wróciłam . -powiedziała ze smutkiem w głosie.

-Obiecuje że się jeszcze będziemy widzieć. Ale to jedyna moja szansa.-wstałam wiedząc że czas mnie goni i będę musiała biec żeby się wyrobić się na trzecią.

-Ale ja też muszę Tobie powiedzieć na temat mojego zniknięcia Mar.

-Ja naprawdę muszę iść.

-Dobrze .-powiedziała przybita i przytuliła mnie szybko na pożegnanie.

Zaczęłam biec w stronę bramy wiedząc że jak się odwrócę mogę się kompletnie rozsypiać.

^^^^^

Dramaturgia jeszcze raz dramaturgia :D

Teraz postanawiam się skoncentrować trochę bardziej na postaci Mercy.



Wampiry i Wilki odwieczna wojnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz