Mar POV
Prawdopodobnie nigdy nie pokocham biegania -stwierdziłam po tym jak przebiegłam już drugie kółko na treningu dla hybryd,który odbywał się co środę.
Nadal nie czułam się dobrze w klasie co mnie bolało w głębi duszy. Lekcje zazwyczaj spędzałam sama,jeśli nie było Kasandry,która była jednym oparciem w tej klasie,ale ona nadal nie była hybrydą.
Biegnąc dalej próbując nie zwracać uwagi na pozostałych uczniów przyśpieszyłam.Jednak to nie był dobry pomysł,ponieważ nie zauważyłam korzenia wystającego z drzewa i następnie znalazłam się na ziemi zwijając się z bólu.
-Świetnie-mruknęłam do siebie,a parę uczniów patrzyło na mnie z politowaniem.
-Co to się stało?-spytał trener podchodząc do mnie i kucając obok.
-Potknęłam się.-powiedziałam żałośnie próbując się nie rozpłakać.
-Angela pomóz jej dojść do pielęgniarki-krzyknął trener do niskiej szatynki.
-Dobrze-odparła nieśmiało odsuwając się od swoich znajomych i podchodząc do mnie.
Po paru próbach z pomocą Angeli udało mi się wstać.Niższa dziewczyna trzymała mnie mocno,tak jak by się bała że się wywalę przy pierwszym kroku.
-Trochę boli-powiedziałam do niej i natychmiast uścisk się rozluźnił.
-Ach tak przepraszam.-odparła zawstydzona.-Mam nadzieje że uda ci się wyleczyć to do balu.-powiedziała po chwili ciszy.
-Szczerze też mam taką nadzieje.Mam naprawdę najgorszego pecha.-powiedziałam na co Angela się zaśmiała.
-Czasem los jest okrutny.-dodała z uśmiechem.
-Ty też się wybierasz na bal?-spytałam
-Tak .Słyszałam że Logan cię zaprosił na bal.-powiedziała i natychmiast się zarumieniła.
-Skąd wiesz?-spytałam z nadzieją że nie to nie jest numerem jeden w plotkach w szkole.
-Logan to mój brat -powiedziała a ja w tym momencie zachwiałam się omal nie upadając,gdy by nie szatynka trzymającą mnie .
-Ach tak.-rzuciłam próbując brzmiąc obojętnie ,ale w mojej głowie pojawiało się tysiąc pytań.
-Przybrany . Moja matka wyszła za jego ojca. Dlatego ja jestem hybrydą,a on po czystej lini wilkiem.-powiedziała na co ja skinęłam głową .Byłam zaskoczona szczerością Angeli.
-Myślę że mu się podobasz.-powiedziała,kiedy staliśmy pod drzwiami higienistki czekając na nią.
-Nie to tylko mój znajomy-powiedziałam rumieniąc się na słowa szatynki.
-Wiem jak mój brat wygląda,kiedy ktoś mu się podoba.W sumie już cię lubie nie jesteś jak te jego wcześniejsze cizie,które...
-Do mnie dziewczynki-przerwała nam w tej chwili starsza kobieta,otwierając gabinet.
-Nie ja ale moja koleżanka tak.-powiedziała pomagając mi usiąść na kozetce.
-Dziękuję-powiedziałam do szatynki,która posłała mi uśmiech następnie wyszła z gabinetu.
Pielęgniarka kucnęła dokładnie badając mi stopę,po chwili uśmiechnęła się,
-Słonko to nie złamanie.Będziesz miała tylko siniaka.Ból powinien minąć tylko musisz smarować stopę.-powiedziała.Ucieszyłam się że nie będę musiała zrezygnować z balu.