Mar POV
Piątek nastał szybko,na szczęście moja kostka była w dobrym stanie i nie musiałam martwić się o ból.
-Moja mała córeczka tak szybko dorasta.-powiedziała mama robiąc mi setny raz zdjęcie.
-Mamo uspokój się.-odparłam nerwowo patrząc się na podjazd
-Spokojnie córeczko pamiętam jak umawiałaś się z twoim tatą..
-Mamo.-westchnęłam
-Wyglądasz przepięknie.-powiedziała,a ja spojrzałam w lustro pierwszy raz miałam na sobie lekki makijaż.
-To kiedy młody człowiek przyjedzie,muszę sobie z nim omówić parę kwesti.-powiedział tata wchodząc na korytarz.
W tym momencie usłyszałam warkot silnika.Pocałowałam moją mamę w policzek i wyszłam jak najprędzej za drzwi ignorując wołania mojego taty,który chciał porozmawiać z Loganem.
-Nie pytaj.-powiedziałam pokazując chłopakowi żeby wsiadł do samochodu ,na co spojrzał na mnie zdziwiony.
-Myślałem że poznam twoich rodziców.-powiedział śmiejąc się,kiedy wsiedliśmy do samochodu.
-Jak jesteś chętny na serie nie kończących się pytań to okej.-odparłam przyglądając się Loganowi,który miał na sobie czarny garnitu i czerwony krawat.On również mi się przyglądał uśmiechając się przy tym.
-Pięknie wyglądasz.-powiedział na co momentalnie się zarumieniłam.
-Ty też niczego sobie .-odparłam
-------------------------------------------------------------------------------------------------
LILY POV
-Rodzice są zawsze irytujący-powiedziałam po tym jak ledwo co udało nam się wyrwać z ostrych spojrzeń mojego taty ,który nie obeszedł się bez komentarzy na temat wampirów.-Przepraszam za niego-dodałam zapinając pasy.
-Kotek nie przejmuj się .-odparł tylko przekręcając kluczyk w stacyjce.Jak zwykle wyglądał świetnie pewnie nawet jak by założył worek na ziemniaki to nadal by był charyzmatyczny.
-I jak tam?
-Ze zmiennokształtnymi rozmawiamy niektórzy chcą stać się częścią tego społeczeństwa,niestety niektórzy są bardzo uparci i nadal nie chcą współpracować.-westchnął Josh ,wyglądając na zmęczonego.
-Nie przejmuj się po czasie na pewno się z wami zgodzą.-powiedziałam muskając jego ramię posyłując mu uśmiech.
Po dziesięciu minutach znalezliśmy się obok szkoły.
Budynek wyglądał magicznie.Mnóstwo dekoracji -piękne lamipny,czerwony dywan,balony.
Wysztko tak pięknie wyglądało .
Zauważyłam Mar przy wejściu,która stała z przystojnym blondynem .
-Hej .-powiedziałam podchodząc z Joshem,który trzymał mnie za rękę co nie umknęło pytającemu spojrzeniu Mar.
-Hej,pięknie wyglądasz.-powiedziała uśmiechając się ciepło
-Ty też.-odparłam patrząc na szczęśliwą Mar,której oczy promieniały radością.
-Logan to jest Lily a to Josh.-powiedziała Mar do blondyna,który uśmiechnął się do nas ciepło.
-Miło was poznać.-powiedział.-To może wejdziemy?-spytał niepewnie wszyscy przytakneliśmy,
Pomimo tego że dopiero weszliśmy tańce trwały już w najlepsze.
-Mogę prosić?-spytał Josh i następnie skierowaliśmy się na parkiet.
-Pięknie wyglądasz.-powiedział ,kiedy rozbrzmiał wolny kawałek.
-Mówiłeś to już tysiąc razy.-zaśmiałam się-Ty też.-dodałam przytulając się do Josha.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie patrząc sobie w oczy.Ta chwila trwała do momentu,przybliżenia się naszych ust do siebie.
Ten moment mógł trwać wiecznie.pomyślałam .
-Muszę cię o coś spytać.-wypaliłam kiedy oderwaliśmy się od siebie.
-Hmm?-mruknął wtulając się we mnie.
-Czy my..
-Co my?-powiedział uśmiechając się.
-No wiesz co.
-Co?
-Czy my to coś więcej.
-Więcej ?
-To nie jest śmieszne.-powiedziałam widząc że to go bawi.
-Wiem, o co chodzi kotku . Ale jesteś urocza w tych podchodach w pytaniu.-powiedział muskając kciukiem mój nos.-Jasne że nie jesteśmy tylko przyjaciółmi .-dodał uśmiechając się do mnie.
-Czyli czym?-spytałam tym razem ja się drocząc
-Możemy być parą .-powiedział o
-Okej.-odparłam z uśmiechem.