Mary POV
Nie wiem dokładnie zasnełam pamiętam tylko że leżałam na ziemi i płakałam pierwszy raz w życiu tak mocno przeklinając wszystko.
Na niebie wznosiło się już słońce. Musi być już poźne południe a co znaczyło że moi rodzice mogą się martwić.
Właśnie rodzice.Czemu się nie zamieniłam?Czy oni wiedzieli że tak będzie? Kim jestem?-Te pytana nasuwały mi się na myśl.
A może po prostu nie ta pełnia i przy następnej stane się wilkem
Ta myśl dała mi siłę do wstania z ziemi na której siedziałam. Musiałam wyglądać strasznie i żałośnie.
Ale najważniejsze było jak najszybciej otrzymać odpowiedź.
Zaczęłam kierować się w strone wioski. Przybrałam jak najbardziej dumną postawę na jaką było mnie stać.
To jakaś pomyłka mówiłam sobie w głowie i nie dałam w tej chwili słabemu głosowi że to wcale nie przypadek że nie przeszłam przemiany.
-Hej Mer jak tam przemiana-powiedział Bil szczerząc się do mnie kiedy znalazłam sie juz przy wejściu do naszej wioski
-Bolało ale przeżyłam -odpowiedziałam starając się brzmieć wiarygdnie.
Ominełam go czując długo jego wzrok na sobie. Był on starszy i zwykle
nie odzywał się do nas.
Wygląda na to że stajesz sie bardziej zauważalna po przemianie,której zresztą nie przeszłam.
Miałam nadzwyczajnie szczęście że niespotkałam nikogo więcej bo każdy pewnie świetował przemiane w wilka jednego ze swojego członka rodziny.
To bolało . Też miałam świętować. Mi też się należało .
Kiedy doszłam do domu z trudem zapukałam do drzwi.
Po sekndzie otwarła mi mama która wyglądała na zmartwioną.
-Kochanie martwiłam się o ciebie!-po tych słowach zaczeła mnie przytulać. Odepchnełam ją lekko .Zrobiło mi się jej żal widząc ból na jej twarzy.
-A więc wiesz?
############################
Lily POV
Czułam się po prostu fantastycznie.
-Przestaniesz biegać jak głupia.Przeszkadzasz mi trochę.-powiedział Josh odstawiając na chwile słuchawke z telefonu.
Od rana coś załatwiał rozmawiają po francusku.
-Nie-opowiedziłam wiedząc że denerwuje go to .I zaczełam bardziej tupać stopami o podłoge w jego biurze.
-Ał-krzyknełam kiedy upadłam czterema literami na kanape obok sprawcy tego czynu.
-Zachowujesz się jak dziecko .
-A ty jak stary dziad .-powiedziałam pokazując mu język.
Zobaczyłam że skończył rozmowe i wydawał się zdenerwowany.
-Coś się stało ?
-Nic się nie stało .
-Nie zlewaj mnie Josh widzę przecież.
Przewrócił o oczami i głośno wzychnął.Jeszcze się chyba nie przyzwyczaił że jestem naprawdę upartą osobą.
-Mamy problemy nie tylko wy wilki macie swoich wrogów.
-Jakich wrogów macie?
-Nie ważne.-powiedział . Nie lubiłem kiedy ktoś mnie ignorował i nie
odpowiadał . Już otworzyłam buzie żeby coś mu powiedzieć na ten temat ale w tym momencie odezwał się do mnie.
-Przyjdzie tu za chwile Marcus .Ja muszę na parę godzin wyjść .Już dziś w nocy powinnaś wrócić do siebie.-powiedział i wyszedł zostawiając mnie samą z moimi myślami.
Z jednej strony ciesze się że wróce do rodziny a z drugiej wiem że jakaś część będzie tęsknić za Joshem.
Odetchnnełam cieżko i usłyszałam pukanie drzwi. Wyszeptałam ledwo słyszalne,, prosze' co wystarczyło żeby ta osoba weszła do pokoju.
-Siema .-weszła do pokoju młodsza wersja Josha . Na pierwszy rzut oka wyglądał jak zwykły dziewietnastolatek. I był ubrany w przeciwieństwie do innych jak rówieśnicy w jego wieku.
Nie pasował kompletnie do tego miejsca .
-Jestem Marcus najmłodszy z siódemki ,brat Josha a ty to pewnie Lily dla której mój brat stracił głowe-powiedział podchodząc i podając mi dłoń.
-Po pierwsze nie stracił nic a po drugi po co Josh wysłał cię tutaj nie potrzebuje niańki.
-Spokojnie .Dla towarzystwa kotek jestem tutaj.-powiedział . Jednak był bardziej podobny do brata niż mi się zdawało.
Ale może będę mogła od niego coś wydobyć.
-Odpowiesz mi na pare pytań?-zapytałam
-Jasne kotek wal.
Powiem wam że ten rozdział długo pisałam :D
Mam nadzieje że wam się podobał :* Jak zwykle w nocy dodaje
:D
To na tyle z informacji :*