Rozdział 4

2.6K 146 1
                                    

Mary pov

Minęły już 3 miesiące odkąd Lily zniknęła . Nie wiadomo co sie z nią stało podobno wybiegła po kłótni z mamą i nie znaleźli po niej śladu.

A ja mam nadzieje ze żyje i wróci za niedługo.

Za parę dni jest pełnia i powinnam razem z Lily wspierać się podczas niej bo staniemy się pełnoprawnym członkami stada.

Za parę dni mam zamienić się w wilka nie wyobrażam sobie tego.

Jeszcze ten smutek ze Lily nie ma.

Z zamysłu wyrwał mnie znany mi kobiecy glos

-Cześć Mary co tam u Ciebie? -podeszła do mnie mam Lily która wyglądała jak wrak czlowieka. Była strasznie blada a do tego jej sińce pod oczami.

-Mogło być lepiej a jak się  u pani trzyma widze ze za niedługo możemy spodziewać się nowego członka stada - powiedziałam próbując zabrzmi w miarę taktowanie

-Ach tak .-powiedziała dotykając się ręką po brzuchu -Tak mi ciężko się pozbierać . To wszystko moja wina przez moją głupotę Lily może teraz nie żyć.-dodała kompletnie się rozkładając i przytuliła mnie.

Zaczęła płakać . No świetnie jeszcze tego brakowało.Nie umiałam pocieszać ludzi.

-To nie pani wina Lily pewnie żyje i za niedługo wróci niech się pani nie martwi.Wszytko będzie dobrze.-powiedziałam dość kiepsko ale to wystarczyło żeby mama mojej zaginionej przyjaciółki przestała płakać i przytulać.

-Och przepraszam Mar masz pewnie dużo spraw na głowie. Za niedługo przemiana jak się czujesz.

-Nic się nie stało . Na razie dobrze .

-To dobrze i pozdrów rodziców a ja muszę iść do domu. Juz za niedługo zima i coraz zimniej się w dzień robi.

-Dobrze dziękuję .-powiedziałam oddalając się była to najdziwniejsza rozmowa jaką przeszłam z mamą Lili .

Wróciłam do domu gdzie już wszyscy siedzieli i zajadali się przy stole.

Zawsze zastanawiałam się jak można pomieścić tyle jedzenia w brzuchu.Moi rodzice jedli garściami z moim młodszym bratem.

-I jak tam?-zapytała moja mama kiedy usiadłam przy stole

-Spotkałam mamę Lily na Targu kazała was pozdrowić. -powiedziałam w miedzy czasie nakładając sobie na talerz kromkę chleba.

-I jak się trzyma - zapytał się mój tata

-Wyglądała trochę lepiej niż ostatnim razem.-powiedziałam.

#######

LILY

-Że co trzymiesiące ?!-powiedziałam krzycząc. Pokojówka wygląda na przestraszona. Nie chciałam się na niej wyżywać

-Zawołał tego debila ma mnie w tej chwili zaprowadzić do domu.!

-Jakiego debila-powiedziala dżącym głosem blondynka

-No tego debila Josha.

-Chodzi o panu o lorda LeWooda.?

-Tak o tego Lu..coś tam . -powiedziałam wampiry nigdy nie odejdą od lordów i hrabiów .

-Ale panienko go dziś nie będzie bo jest zajęty.

-a co mnie to obchodzi -powiedziałam i poszłam dalej pospać bo dziś zamierzam zwinąć się z tego pokręcone miejsca pełnego wampirów .

-zobaczę co się da sobie - usłyszałam głos służącej jeszcze za nim zasnęła.

Obudziłam się kiedy już na zewnątrz było ciemno. Wstałam i zaczęłam iść w stronę drzwi.

Na korytarzu nikogo nie było. Teraz dopiero dostrzegam ze wszystko tu jest z marmuru.

Poszłam schodami w dół opierając się o ścianę bo ledwo co szłam .

Zajęło mi to w miarę dużo czasu otarcie do drzwi

Kiedy już z sukcesem dotarłam na dol coś mnie zlapalo.

-A gdzie ty się wybierasz?

#########
Tak jak obiecałam dodaje rozdział .
Przepraszam za jakiekolwiek błędy bo tak jak wcześniej pisałam ze pisze na tablecie.
Ja się już zawijam bo jadę gdzieś :*
To do natepnego

Wampiry i Wilki odwieczna wojnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz