Mary pov
Minęły już 3 miesiące odkąd Lily zniknęła . Nie wiadomo co sie z nią stało podobno wybiegła po kłótni z mamą i nie znaleźli po niej śladu.
A ja mam nadzieje ze żyje i wróci za niedługo.
Za parę dni jest pełnia i powinnam razem z Lily wspierać się podczas niej bo staniemy się pełnoprawnym członkami stada.
Za parę dni mam zamienić się w wilka nie wyobrażam sobie tego.
Jeszcze ten smutek ze Lily nie ma.
Z zamysłu wyrwał mnie znany mi kobiecy glos
-Cześć Mary co tam u Ciebie? -podeszła do mnie mam Lily która wyglądała jak wrak czlowieka. Była strasznie blada a do tego jej sińce pod oczami.
-Mogło być lepiej a jak się u pani trzyma widze ze za niedługo możemy spodziewać się nowego członka stada - powiedziałam próbując zabrzmi w miarę taktowanie
-Ach tak .-powiedziała dotykając się ręką po brzuchu -Tak mi ciężko się pozbierać . To wszystko moja wina przez moją głupotę Lily może teraz nie żyć.-dodała kompletnie się rozkładając i przytuliła mnie.
Zaczęła płakać . No świetnie jeszcze tego brakowało.Nie umiałam pocieszać ludzi.
-To nie pani wina Lily pewnie żyje i za niedługo wróci niech się pani nie martwi.Wszytko będzie dobrze.-powiedziałam dość kiepsko ale to wystarczyło żeby mama mojej zaginionej przyjaciółki przestała płakać i przytulać.
-Och przepraszam Mar masz pewnie dużo spraw na głowie. Za niedługo przemiana jak się czujesz.
-Nic się nie stało . Na razie dobrze .
-To dobrze i pozdrów rodziców a ja muszę iść do domu. Juz za niedługo zima i coraz zimniej się w dzień robi.
-Dobrze dziękuję .-powiedziałam oddalając się była to najdziwniejsza rozmowa jaką przeszłam z mamą Lili .
Wróciłam do domu gdzie już wszyscy siedzieli i zajadali się przy stole.
Zawsze zastanawiałam się jak można pomieścić tyle jedzenia w brzuchu.Moi rodzice jedli garściami z moim młodszym bratem.
-I jak tam?-zapytała moja mama kiedy usiadłam przy stole
-Spotkałam mamę Lily na Targu kazała was pozdrowić. -powiedziałam w miedzy czasie nakładając sobie na talerz kromkę chleba.
-I jak się trzyma - zapytał się mój tata
-Wyglądała trochę lepiej niż ostatnim razem.-powiedziałam.
#######
LILY
-Że co trzymiesiące ?!-powiedziałam krzycząc. Pokojówka wygląda na przestraszona. Nie chciałam się na niej wyżywać
-Zawołał tego debila ma mnie w tej chwili zaprowadzić do domu.!
-Jakiego debila-powiedziala dżącym głosem blondynka
-No tego debila Josha.
-Chodzi o panu o lorda LeWooda.?
-Tak o tego Lu..coś tam . -powiedziałam wampiry nigdy nie odejdą od lordów i hrabiów .
-Ale panienko go dziś nie będzie bo jest zajęty.
-a co mnie to obchodzi -powiedziałam i poszłam dalej pospać bo dziś zamierzam zwinąć się z tego pokręcone miejsca pełnego wampirów .
-zobaczę co się da sobie - usłyszałam głos służącej jeszcze za nim zasnęła.
Obudziłam się kiedy już na zewnątrz było ciemno. Wstałam i zaczęłam iść w stronę drzwi.
Na korytarzu nikogo nie było. Teraz dopiero dostrzegam ze wszystko tu jest z marmuru.
Poszłam schodami w dół opierając się o ścianę bo ledwo co szłam .
Zajęło mi to w miarę dużo czasu otarcie do drzwi
Kiedy już z sukcesem dotarłam na dol coś mnie zlapalo.
-A gdzie ty się wybierasz?
#########
Tak jak obiecałam dodaje rozdział .
Przepraszam za jakiekolwiek błędy bo tak jak wcześniej pisałam ze pisze na tablecie.
Ja się już zawijam bo jadę gdzieś :*
To do natepnego