Mar POV
-Nie ma wspaniałej czwórcy .-powiedziała Rita pokazując na wolny stolik na stołówcę.Spojrzałam również w ogóle zapominając o ich istnieniu.
Przypomniałam sobie wczoraj jak Nik stał obok mnie w kolejce nic nie kupując dopóki nie zjawiła się Loretta psując tą chwilę.
Właśnie Loretta .Chwila moment...Loretta powiedziałam zdając sobie sprawę ze wczorajszych wydarzeń.
Nagle przebłyski ..ona stojąca nade mną w pokoju i mi grożąca i próbująca mnie zahipnotyzować. Co za ..-.żeby nie powiedzieć brzydko .
Nie dam się jakieś idioce poniżać mam swoją godność muszę załatwić tą sprawę teraz.
-Muszę iść zapomniałam coś z domu .-powiedziałam do Rity i Tamary,które patrzyły na mnie zaskoczone.
Zaczęłam biec w stronę gdzie mieszkali. Udało mi się dojść do domu Nika widząc jego samochód miałam nadzieję że to jednak jego dom a nie zaparkowany przed domem Loretty. Właściwie cieżko było to nazwać domem była to willa z wielkim ogródkiem
Nagle cała moja odwaga znikła w ułamku sekundy,poczułam niepokój.
Już miałam iść ale zostałam zauważona przez Nika,który akurat wyszedł z domu i to trzymając w ręku wielki karabin.Do cholery było mu to potrzebne?
-Hej Mary co ty tu robisz?Stęskniłaś się?-zapytał zupełnie jak by to była naturalna rzecz że stoi tu z bronią witając się jak gdy by nic.
-Ty już wiesz co!-krzyknęłam na co ten mnie wyminął otwierając bagażnik do swojego sportowego samochodu i wkładając karabin do bagażnika napchanego już tym.
-Chodz do środka.-rozkazał nie siląc się nawet na uprzejmość.
-A co ona tu robi?-zapytał Walter również wychodząc z bronią
-A tak sobie ją tu przyprowadziłem dla zabawy-powiedział Nik i złapał mnie za rękę troszeczkę za mocno.
-Pamiętaj wykasować.-szepnął do Nika Walter nie wystarczająco cicho żebym nie usłyszała.
Czułam się jak owieczka idąca do groty wilka.
-----------------------------------------
LILY POV
Josh po paru minutach zaczymał się pod małym ceglanym domkiem,ten widok nie pasował w ogóle do niego.
-Myślałam że obracasz się tylko w luksusie-zadrwiłam
-Nie jeśli chodzi o takie akcje.-powiedział i otworzył bagażnik pełen broni.-Kotek przydasz się na coś -dodał podając mi na tyle byłam wstanie unieść a reszte wziął sam.
Weszliśmy do skromnego domku a tam zobaczyłam chyba z pietnaście wampirów wyglądających naprawdę groznie.
-Szefie on wie że tu jesteśmy .-powiedział jeden z nich
-Więc następuje drobna zmiana planów.Pewnie będzie chciał jak najszybciej się z stąd wynieść.My będziemy musieli mu w tym przeszkodzić.-powiedział Josh władczo-Richard powiedz pozostałym żeby ustawili się po wszystkich stronach do wjazdu i wyjazdu z tego choletnego miasteczka.
_________________________________________
-Jak widzisz nie mam dużo czasu czego chcesz?-zapytał sucho a mnie się wydawał największym dupkiem w tej chwili.
-Ja też mam ważniejsza sprawy niż to że Twoja dziewczyna która chce mnie zabić.-powiedziałam wściekle ,na co ten nie wyglądał szczególnie przejętego.
-Naprawdę nie mam czasu Mary ,to tylko grozby,zresztą nas więcej nie zobaczysz.-powiedział i kierował mnie w stronę wyjścia.
Stawałam się coraz bardziej wściekła
-A więc zakradanie się do kogoś i przyduszanie poduszką w środku nocy dla was wampirów jest normalne!-krzyknęłam niewiele myśląc
-Czekaj co?-zapytał zupełnie zszokowany jednak jego twarz pozostała kamienna jak zwykle.
Jedyne co wtej chwili to podniosłam do góry buzkę jedynie ukazując ślady na brzuchu,natychmiast je zasłoniłam słysząc głos za sobą.
-Panie nie mamy czasu.Chcą żebyś my zostali w pułapce-powiedział wampir.
-Zawołajcie Lorette w tej chwili.Przygotuj innych do przejść tunelami-powiedział Nik a wampir w sekundzie zniknął.
-Co się dzieje?-zapytałam kompletnie zbita z tropu słowami wampira.
-Potem ci wytłumaczę .-powiedział zmęczony i wtej chwili pokazała się Loretta.Wyglądała na zaskoczoną .
-Zanim wytłumaczysz się czemu napadłaś Mary masz mi powiedzieć czy ją wyczyściłaś?-zapytał beznamiętnie a ja poczułam się urażona jak by rozmawiali o jakimś przedmiocie.
-Tak jestem pewna to nie mój pierwszy raz-powiedziała wystarszona Loretta-Nie powinna nic pamiętać
-O to nie twój pierwszy raz kiedy dusisz kogoś poduszką i kopiesz-powiedziałam niepoznając samej siebie .Jak bym dostała zastrzyk odwagi.
-To może wiele wyjaśniać.-powiedział Nik jak by bardziej do siebie i patrzyl srogo na Loretta,a ona tylko miała spuszczoną głowę i wyglądała jak by się miała rozpłakać sama poczułam do niej żal .
-Gotowe już wszystko.-powiedział Richard
-Idziemy .-skierował te słowa do mnie niż do Loretty i złapał mnie za rękę.
-Ja nigdzie z Tobą nie idę !-krzyknęłam zaskoczona .A on nie patrząc na moje próby wyrwania mu się podał mi pistolet.
-Strzelaj jak tylko będziesz w stanie zagrożenia.-powiedział i zaczeliśmy iść w dół.
-Możesz mi wyjaśnić co się dzieje!?-zapytałam
-Mój braciszek przyszedł nas zabić.
_________________________________
Lily POV
Josh zawiózł mnie do domu Mar i odjechał twierdząc że tu będę tylko bezpieczna i mam się nigdzie nie ruszać.Weszłam do jej domu ale nigdzie jej nie widziałam,byłam zaniepokojona . Poduszka leżała w drugim kącie i trochę wyglądało tu na pobojowisko co nie było podobne do Mary która była typem schludnej osoby .
Zawołałam ją parę razy co nie przyniosło skutku czułam jej zapach i zaczęłam zanim iść.Balam się że coś jej się stanie.Jesli ten potwór ją porwał albo zrobił krzywdę sama go zabiję.
W momencie przemieniłam się w wilka i biegłam jak najszybciej umiałam.
Czułam wytężone zapachy umiejąc odróżnić jeden mi bliski.
Kiedy dotarłam miejsce nie spodziewałam się tego że zobaczę jak Josh celuje w bruneta który trzyma moją przyjaciółkę przykładając jej broń do skroni
____________
Kochani :D Próbuje odkupić swoje winy że tak dawno nie pisałam :D akcja się toczy ale jeszcze na pewno się jeszcze na tym nie skończy