Rozdział 12

1.9K 102 5
                                    

MAR POV

Po sześciu godzinach bezustannej jazdy-z wyjątkiem krótkiej przerwy na ubikacje na stacji-czułam że mój początkowy entuzjazm minął, teraz zastanawiałam się co ja właściwie robię, zostawiając moje dotychczasowe życie nie wiedząc co tam mnie czeka.

-Już prawie dojechaliśmy.-przerwał moje rozmyślanie głos strażnika,który nie wydawał się szczególnie rozmowy podczas jazdy samochodem.

Wyjrzałam przez szybę i spojrzałam na zniszczoną tabliczkę ,,OVERLAND CITY WITA", którą minęliśmy szybko.

Przejechaliśmy obok domów które w przeciwieństwie do naszych nie były

zbudowane z drewna ale z cegły,wydawało się też że były o wiele przestronniejsze od naszych.

Wydawało się że nie ma tu żadnej żywej duszy. Większość osób zapewne jeszcze spało. Zatrzymaliśmy się obok jednego z domów który nie wyróżniał się stylem budowniczym od innych. Wszytko wyglądało tu pospolite.

-Jesteśmy w pierwszej części miasta w drugiej są sklepy i szkoła,a w trzeciej również są domy.-powiedział kiedy szliśmy w kierunku domu, w którym mam mieszkać od teraz.

Wydawało mi się że to co się teraz dzieje jest kompletnie nierealistyczne.

W momencie kiedy strażnik otworzył drzwi dobiegł mnie zaduch panujący w domu jak by ktoś przynajmniej przez sto lat nie otwierał okna.

Podłoga lekko zaskrzypiała pod moim ciężarem. Rozglądnęłam się po domu .

-Na parterze masz salon z kuchnią na górze pokój z łazienką .-powiedział strażnik prowadząc mnie przez krótki korytarz

-Kto tu wcześniej mieszkał?-zapytałam.

-Starsza kobieta która zmarła dwa lata temu.

Powiedział i spojrzał na mnie prawdopodobnie szukając jakiegoś wyrazu strachu na tą wiadomość. Nie bałam się zmarłych . Mama zawsze powtarzała że nic złego nie mogą zrobić Ci takie dusze.

-Od poniedziałku idziesz do szkoły.W pokoju powinnaś mieć legitymacje uczniowską i mundurek szkolny.

-W poniedziałek!? Ale to już jutro!-powiedziałam piskliwym głosem. Nie lubiłam poznawać nowych ludzi zawsze otaczałam się zawsze osobami które znam od dziecka.

W przeciwieństwie do Lily która była bardziej charyzmatyczniejszą osobą ode mnie.Nie bała się prawie niczego . Podziwiałam ją zawsze za to. Ja byłam tylko tchórzem.

-Muszę już iść.-powiedział z pośpiechem.

-Tak wcześniej ale ja nie wiem co i jak !-powiedziałam próbując złapać go za ramię.

-Za parę dni przyjdę zobaczyć co u Ciebie ale teraz mam ważniejszą rzecz do zrobienia.-powiedziała a chwilę potem usłyszałam dźwięk opon.

Stałam patrząc na drzwi w kompletnym szoku .-Czyżby wataha o mnie zapomniała? Więc to tak zostawią mnie na zawsze w tym miejscu bo nie jestem jedną z nich.

Oparłam się o drzwi i zaczęłam płakać z bezradności .Obiecałam sobie że od dziś będę silniejsza.

Miałam tyle jeszcze do zrobienia. Weszłam wolno po schodkach prowadzących na górę .Wszystkie meble zostały zrobione z drewna podobnie jak w moim pokoju .Otworzyłam okno żeby napuścić trochę powietrza i światła do pokoju.

Teraz zostało mi ogarnięcie wszystkiego.

**

Nastał wieczór kiedy doprowadziłam dom do użytecznego stanu.

Odkryłam że w salonie znajduje się wielki masywny telewizor o którym dotychczas słyszałam tylko w opowieściach mojej mamy że to źródło rozrywki i informacji popularne u ludzi. Miałam zamiar przymierzyć się do tego urządzenia

ale mój żołądek w tym momencie odmówił posłuszeństwa.

Musiałam iść do sklepu po coś do jedzenia. Wzięłam kartę kredytową którą znalazłam obok mojego portfela a tuż obok znajdowała się dokładna instrukcja obsługi jak mam jej użyć . Zaśmiałam się z tego ktoś tu najwyraźniej zadbał o wszystko.

Ubrałam płacz i wyszłam z mieszkania.Sklep powinien znajdować się jakieś 10 minut od domu .Idąc zauważyłam tylko parę osób, które posyłały mi dziwnie spojrzenia.Czułam się bardzo nieswojo.

Starałam się iść szybko na tyle aby zdążyć przed zamknięciem sklepu i uniknąć wzroku miejscowych.

Na horyzoncie zauważyłam grupkę osób.Więc postanowiłam się za bardzo nie wychylać .W pierwszym momencie zobaczyłam rudowłosą wysoką dziewczynę której urody i figury nie jedna modelka mogła pozazdrościć stała ona obok wysokiego chłopaka obejmując go . Nie widziałam dokładnie jego twarzy.

Z ciekawości zaczęłam bardziej przyglądać się tej dwójce.

-Nik !-usłyszałam męski głos . Nieznajomy odwrócił się do wołającego go chłopaka a mnie zamurowało . Nigdy w wiosce nie widziałam tak przystojnego chłopaka.

Zazwyczaj w momencie w którym ktoś mi się spodobał nie stałam zamurowana jak kołek patrząc się na niego.Chciałam po przemianie znaleźć odpowiedniego

partnera więc zawsze zachowywałam się niedostępnie wobec innych.

Ale w tym momencie mogłam bym podbiec do niego nie zważając na nic.

Co to ja...

W tym momencie oprzytomniałam .Co ja robię!? Idiotka.

Miałam zamiar ukryć się w cieniu ale zauważyłam że się oddalają.

Kiedy wydawało mi się już znaleźli się wystarczająco daleko weszłam do sklepu.

Zaczęłam pakować do wózka rzeczy które w życiu nie widziałam . Postanowiłam popróbować wszystkiego co jadalne.Nie wiedziałam czy dam radę unieść taki ciężar ale w tej chwili to nie było najważniejsze.

Również kasjerce nie umknęło to że jestem tu nowa bo zmierzyła mnie wzrokiem unosząc wysoko brwi do góry.

To oznaczało jedno . Wszyscy się musieli tu znać. W takim razie musieli znać moją biologiczną matkę.

Jestem ciekawa co tak na prawdę szukała w tym małym miasteczku . Czyżby się ukrywała tutaj? -postanowiłam zostawić to na jutro .





Wampiry i Wilki odwieczna wojnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz