– Austin! – zawołała Isa, szybko do niego podbiegając i przykucając obok. Nie czekając, zrobiłem to samo, dokładnie sprawdzając jego stan. Wyglądał jedynie na lekko oszołomionego, nic więcej, żadnych ran.
Przekręcił się na bok, lekko przy tym krzywiąc.
– Wszystko w porządku? – zapytałem go, chcąc sprawdzić, czy w ogóle kontaktuje.
– Tak myślę – odparł, tym razem próbując się podnieść. Widząc, że ma z tym problemy, wyciągnąłem do niego rękę, pomagając mu stanąć na nogi, jednak do razu, kiedy to zrobił, zachwiał się do tyłu. Wraz z Isą złapałem go mocniej, próbując utrzymać w pionie. Wziął głęboki wdech, najwyraźniej starając się dojść do siebie. – Jak to kurestwo jebie prądem – stwierdził nagle.
Słysząc to, uniosłem brwi.
– Paralizator? – dopytałem, na co przytaknął.
– Nie zdążyłem się odsunąć ani zablokować jej ręki – powiedział, na zmianę poruszając nogami. – To pierwszy raz, gdy nim dostałem i chyba nie chcę więcej.
– Co jest z tobą nie tak, że to ty zawsze obrywasz? – mruknęła Isa, jednocześnie posyłając mu gniewne spojrzenie.
– To przez urok osobisty – odparł z uśmiechem, na co przewróciłem oczami. – Dobra, możecie mnie już chyba puścić.
Zabrałem powoli dłonie, przez moment go jeszcze asekurując, jednak wyglądało na to, że powrócił już do pełni sił. W tym samym momencie zauważyłem, jak grupka mężczyzn wraca tu z niezbyt tęgimi minami. Nie zdziwiło mnie więc to, co zaraz usłyszałem od jednego z nich.
– Wybacz, szefie. Nie udało nam się jej zatrzymać. Po drugiej stronie czekała na nią taksówka. Od razu odjechali.
– Taksówka? – wyłapałem, a kiedy to potwierdził, nie powstrzymałem przekleństwa, które wydostało się z moich ust. Mężczyźni wyglądali, jakby chcieli już zniknąć mi z oczu. W przeciwieństwie do Isy i Austina.
– Wiesz kto to był? – zapytała wyraźnie zaciekawiona, a ja nie miałem pojęcia, czy powinienem im to teraz tłumaczyć. Jakoś musiałem, albo nie dadzą mi spokoju.
Kiwnąłem głową, by mężczyźni odeszli, nie potrzebując tu dodatkowych słuchaczy. Kiedy zrobiło się już pusto, odpowiedziałem:
– Myślę, że to była Eve, moja...
– Twoja dziewczyna? – zapytali równocześnie, sprawiając, że moje usta zostały lekko rozchylone, a brwi powędrowały do góry. – May mi o niej opowiadała przez telefon – wyjaśniła.
Austin natomiast wzruszył ramionami.
– Wiem co nieco od Dave’a. Takie tam drobnostki.
Przymknąłem na chwilę oczy, odchylając głowę do tyłu.
Boże jedyny, dlaczego oni wszyscy mi to robią?
– Moja znajoma – dokończyłem, kontynuując swoją dalszą myśl. – Jak się możecie domyślać, nie jest osobą, która powinna widzieć to zajście.
Zacisnąłem zęby, zakładając ręce za głowę. Kurwa, jak mogłem być tak nieostrożny? Nawet jeśli była świadoma o wiele więcej, niż początkowo myślałem, tego nie powinna widzieć. Nigdy nie powinna być świadkiem tego, co stało się w tym jebanym magazynie.
Jak wiele widziała? Od kiedy tam stała? W dodatku... jeżeli w tym momencie udało jej się zrobić jakieś zdjęcia, nagrać filmik...
– Kurwa mać! – krzyknąłem, bo to wszystko nie szło w stronę, którą miało. Popełniałem błąd za błędem. Nawet w takich głupotach.
CZYTASZ
Sandersowie | TOM 2
AcciónSłońce nie jest czymś, co możesz zgasić. A gdy spróbujesz to zrobić, spłoniesz. Akcja rozgrywa się pół roku po ostatnich wydarzeniach II tomu. Copyright © by Asteria396, 2021/2022