Rozdział XXIV

1.6K 123 55
                                    

– Odbierz, dlaczego nie odbierasz? – warknąłem pod nosem, ściskając mocniej telefon, gdy po raz kolejny włączyła się poczta głosowa, gdy próbowałem dodzwonić się do Eve.

Włączała się za każdym cholernym razem.

Zacisnąłem zęby i powieki, przykładając rękę do karku, próbując jakkolwiek się uspokoić. Przecież nic jej nie jest. Dave, Dan, Jay, oni wszyscy byli tutaj.

Musi po prostu ignorować telefony ode mnie.

Ponownie wybrałem jej numer, licząc na to, że tym razem odbierze, jednak to połączenie nawet trochę nie różniło się od poprzednich.

Próbowałem się z nią skontaktować odkąd tylko miałem taką możliwość. Zaraz po tym, jak Dan załatwił wszystkie formalności, aby mnie wydostać, i po tym, jak wyciągnął ze mnie i Dave’a każdą możliwą informację, która miała jakiekolwiek znaczenie w sprawie May. Musiałem przyznać, że naprawdę się z tym postarał. Chociaż wiedziałem, że niektóre z rzeczy, które ujawniliśmy, May wolałaby nie zdradzać nikomu innemu, to w tej chwili jej bezpieczeństwo było ponad to wszystko i byłem pewien, że to zrozumie.

Dan musiał być przygotowany na każdą możliwą rzecz, którą może zaatakować FBI. Szczególnie, że papiery, które dostał w związku z tą sprawą, były najgorsze z możliwych i wcale tego przede mną nie ukrywał.

Z powrotem skupiłem się na ekranie telefonu, widząc jedynie moich kilkanaście prób dodzwonienia się. Zero odpowiedzi nawet na wiadomości, które jej wysłałem.

To wszystko jedynie sprawiało, że miałem ochotę nią mocno potrząsnąć. I chyba to właśnie zrobię, gdy tylko ją spotkam. Jeżeli postanowiła mnie unikać przez to, co się wydarzyło, trafiła na złą osobę, bo nie mam zamiaru jej na to pozwolić i oby zrozumiała to jak najszybciej.

– Sam. – Słysząc swoje imię, od razu przekręciłem głowę w stronę Jaya. Wydawał się stać tam już dobrą chwilę. Nie zauważyłem go. – Załatwiłem ci już pozwolenie, byś uczestniczył w przesłuchaniu jako jej lekarz prowadzący.

– Dzięki – odpowiedziałem, starając się na razie odrzucić niemal wszystkie dotychczasowe myśli na dalszy plan. – Co z Nathanem?

– Nic na niego nie mieli. Wrócił do domu. Policja nadal wszystko przeszukuje, więc stwierdził, że tam przyda się bardziej niż tutaj.

Przytaknąłem. Akurat Nath z domu mógł zrobić często więcej niż my będąc na miejscu. Znając jego, nawet pod nosem funkcjonariuszy zacznie obmyślać, jak wydostać się z tej całej sytuacji. Chociaż nie chciałem myśleć pesymistycznie, szansa, że May dzisiaj wróci z nami do domu, była niewielka. Sama również musiała zdawać sobie z tego sprawę. Tak samo jak Dave.

Mówiąc inaczej, jeżeli mają konkretne dowody, możemy jej stąd szybko nie wyciągnąć.

O ile w ogóle będziemy w stanie.

– Wyciągniemy ją z tego, Sam – powiedział Jay, jakby moje myśli nie były dla niego teraz żadną tajemnicą. Podejrzewałem, że w obecnej chwili nawet dziecko mogłoby je odczytać.

Uśmiechnąłem się delikatnie.

– Nie przewiduję niczego innego. W końcu ma dwóch najlepszych prawników przy boku.

– Nie zaprzeczę.

– Taką miałem nadzieję – odparłem, śmiejąc się cicho.

Może Jay nie miał jeszcze wieloletniego doświadczenia, jednak z całą pewnością wiedział co robić. To był jego żywioł, a to zupełnie wystarczało, by mógł stanąć w tej dziedzinie niemal na równi ze swoim ojcem.

Sandersowie | TOM 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz