Rozdział XVIII

1.6K 120 52
                                    

– Może się pan zatrzymać gdzieś na poboczu? – spytałam, sama nie tracąc czasu i otwierając zainstalowaną aplikację. Według sygnału Samuel właśnie wyjechał.

Gdzie musiał pojechać? Podobno miał mieć wolne w pracy, więc skąd to nagłe wezwanie? Zresztą, gdyby potrzebowali go w szpitalu, na pewno nie pytałby się o miejsce.

Zostawała więc ostatnia możliwość, która ani trochę mi się nie podobała.

– Proszę pani? – Odezwał się taksówkarz, z wyraźnie zniecierpliwionym głosem. – Chce pani wysiąść czy jechać dalej? Nie mogę tu stać w nieskończoność.

– Proszę jeszcze chwilę zaczekać – poprosiłam, jednak nie wyglądał, jakby choć trochę mu się to spodobało.

– Kobiety – mruknął pod nosem, co po prostu zignorowałam, ze skupieniem wpatrując się w ekran telefonu. Znacznik wciąż się poruszał.

Umiejscowiłam się między fotelami, pochylając do przodu i wyciągając rękę z telefonem, by mężczyzna go bez problemu widział.

– Niech pan jedzie w to samo miejsce, w które kieruje się ta kropka.

Mężczyzna w średnim wieku zatrzymał najpierw wzrok na wyświetlaczu i podróżującym punkcie, a następnie na mnie.

– Zwariowała pani – stwierdził poważnie, na co rozchyliłam lekko usta. – Nie mam zamiaru śledzić pani chłopaka, narzeczonego, męża czy cholera wie kogo i być później ciąganym po sądach jako świadek. Nie ma mowy. Mam swoje życie...

– Zapłacę trzykrotnie – rzuciłam, wiedząc, że pieniądze mogą zdziałać cuda. Dużo większe, niż informacja, że jestem z FBI. Wtedy facet mógłby mnie stąd wywalić. Poza tym i tak nie miałam przy sobie odznaki, by to potwierdzić.

Widziałam, jak zaciska usta, zastanawiając się nad tym.

– Czterokrotnie – powiedział śmiało, usadawiając się wygodnie na siedzeniu. – Za mniej nie pojadę.

O dziwo nawet mnie to nie zdziwiło. Czy to już pisało się pod paragraf?

Jednak i tak przywołałam uprzejmy uśmiech.

– W takim razie do widzenia. Następny taksówkarz z pewnością ucieszy się z dodatkowego zarobku.

Wycofałam się, chwytając torebkę, a zaraz i klamkę od drzwi. Kiedy już praktycznie byłam jedną nogą na zewnątrz, mężczyzna się odezwał.

– No dobra! Trzykrotnie będzie w porządku.

Przekrzywiłam głowę, patrząc w lusterko, gdzie odbijały się jego oczy.

– Wie pan co? Teraz to nie jestem przekonana, czy chcę na pana wydawać tyle pieniędzy, kiedy ktoś inny zrobi mi to w normalniej cenie usługi. – A widząc jego spojrzenie, dodałam z lekkim uśmiechem: – Kobiety są zmienne.

Tylko zanim ktoś inny mi tu przyjedzie, Samuel może być już w drodze powrotnej do domu.

Mimo to wysiadłam, zamykając za sobą drzwi. Ten facet nie wyglądał na kogoś, kto przepuściłby okazję tak łatwego zarobu.

I nie myliłam się. Kiedy w myślach dotarłam do czterech, mężczyzna otworzył drzwi, wychylając się.

– Niech pani zaczeka! Podwojona kwota i zabiorę panią w każde miejsce, w które pojedzie tamten samochód. – Zatrzymałam się, odwracając w jego stronę. Na jego twarzy od razu pojawił się wymuszony uśmiech. – Zawiozę tam panią naprawdę szybko.

Więc dało się go przekupić. Na szczęście kogoś takiego teraz potrzebowałam. Miałam tylko nadzieję, że Sandersowie go nie złapią, bo podejrzewałam, że wypłakałby wszystko, zanim w ogóle coś by zrobili. Był dokładnie takim typem człowieka.

Sandersowie | TOM 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz