Uśmiechnąłem się, opierając o kamienny słupek. Patrzyłem na May i Dave’a, po prostu ciesząc się razem z nimi. Bo udało nam się. Przeszliśmy przez to, co przygotował dla nas Evan. I chociaż wiedziałem, że przed nami wciąż czeka sporo pracy, między innymi z nagraniami, które znalazł Cade, mogliśmy i tak uznać to za koniec. Koniec tego, co było najgorsze dla May, Dave’a, nas wszystkich. Mogliśmy teraz w końcu odetchnąć i całą resztą zająć się bez najmniejszego pośpiechu.
Rhett został zatrzymany, Sally będzie mogła wrócić do domu. Callen nie widział żadnych wskazań, przez który miałaby zostać dłużej w szpitalu. W dodatku rozmawiałem z Jayem. Zapewnił, że sprawa dotycząca praw rodzicielskich jest tylko formalnością. Sally będzie mogła powrócić do swojego życia wraz ze swoim dzieckiem.
Przekręciłem głowę, chcąc spoglądnąć na Eve. Wszystko to, co nam się udało, było jej szczególną zasługą. Byłem jej wdzięczny za każdą rzecz bardziej, niż zapewne była tego świadoma. Poświęciła swoją karierę, która znaczyła dla niej wiele. Która była dla niej dowodem na to, że wyszła spod kontroli Nolana.
Zmarszczyłem brwi, gdy w miejscu, w którym nie tak dawno stała, teraz jej nie było. Rozglądnąłem się, ale ona wydawała się po prostu... zniknąć.
Wykorzystała naszą odwróconą uwagę.
Kurwa mać.
Sięgnąłem po telefon, szybko wybierając jej numer, ale niemal od razu odpowiedziała mi poczta głosowa. Nie włączyła telefonu po ostatnim razie.
Przeczesałem nerwowo włosy, podchodząc do Nathana. Złapałem go za ramię, zwracając na siebie jego uwagę.
– Widziałeś może Eve? – spytałem, a on spoglądnął za mnie, tam, gdzie i on widział ją ostatnio. – Nie ma jej tu.
Skrzywił się, gdy zdecydowanie potwierdził moje słowa.
– Poczekaj chwilę – rzucił, wyciągając z kieszeni telefon. Zmarszczyłem brwi, gdy zaraz pojawiła się mapa miasta, a na niej niebieska kropeczka. – Jest u siebie w mieszkaniu.
Zamrugałem kilka razy.
– Podłożyłeś jej nadajnik?
Wzruszył ramionami.
– Tak jest szybciej niż bawienie się w namierzanie. Poza tym spodziewałem się, że może ci uciec.
Rozchyliłem już usta, chcąc go ochrzanić za podrzucanie jej nadajnika, bo nie powinien tego robić bez jej zgody, ale... cholera, miał rację.
– Dzięki – mruknąłem więc tylko, od razu idąc do swojego auta.
Dlaczego znowu uciekłaś, Eve? Dlaczego nie możesz mi zdradzić, co chodzi ci po głowie?
Stukałem palcami o kierownicę, czując powoli irytację, gdy za każdym razem, kiedy zbliżałem się do świateł, te zmieniały się na czerwone, jakby specjalnie chciały mnie opóźnić. Cholerna sygnalizacja świetlna.
Przyśpieszyłem, chcąc jak najszybciej znaleźć się przy Eve. Obawiałem się, że mogła wpaść na naprawdę głupi pomysł, jak wyjechanie z miasta. Bez żadnego słowa. W dodatku byłem świadomy tego, że jeśli zechce się przed nami ukryć, ukryć przede mną, będzie w stanie to zrobić. Zanim udałoby mi się ją znaleźć... To mogłoby trwać miesiące, a może lata.
Nie miałem zamiaru jej na to pozwolić.
Wjechałem na podziemny parking, a w oczy od razu rzucił mi się czerwony samochód Eve. Była tu. Chyba, że pozostawiła tu jedynie auto, a sama była już w drodze na lotnisko.
Zacisnąłem dłonie mocniej na kierownicy.
Nie mogłaś mnie zostawić. Nie bez chociaż jednego słowa.
CZYTASZ
Sandersowie | TOM 2
ActionSłońce nie jest czymś, co możesz zgasić. A gdy spróbujesz to zrobić, spłoniesz. Akcja rozgrywa się pół roku po ostatnich wydarzeniach II tomu. Copyright © by Asteria396, 2021/2022