– Jay wspominał, że rozmawialiście – oznajmiłem, wolnym krokiem idąc tuż za nią.
– Mhm – potwierdziła, przytakując jeszcze głową.
– Znaleźliście wspólny język?
– Tak – odparła, posyłając mi lekki uśmiech, na którym mój wzrok zatrzymał się odrobinę dłużej.
Mimowolnie podkurczyłem wsadzone do kieszeni palce.
– Był miły?
– Yhm – przytaknęła ponownie.
Ja natomiast przymknąłem na chwilę oczy, gdy w tym wszystkim nie było nawet cienia szczerości. Jednak to nie kłamstwo uderzało mnie najmocniej.
– Na pewno się dogadaliście? – dopytałem, na co przekręciła głowę bardziej w moją stronę... i uśmiechnęła się, kolejny raz, w ten sam sposób.
Jej głowa poruszyła się w potwierdzeniu, czego już dłużej nie mogłem znieść. Tego, jak od wczoraj widziałem tylko marną iluzję jej samej.
– Okej, wystarczy tego – warknąłem, łapiąc ją lekko za ramię, aby się zatrzymała. Niemal w tej samej chwili, gdy moje palce dotknęły jej skóry, cała się spięła.
Dokładnie tak samo, jak reagowała na samym początku.
Przekląłem w duchu, zmuszając ją, by cofnęła się pod ścianę.
– Co powiedział ci Jay? – spytałem wprost, nie mając zamiaru już dłużej bawić się w podchody, ale kiedy jej wyraz twarzy zdradził mi, że jej następne słowa zdecydowanie nie będą tymi, które chcę usłyszeć, poczułem tylko większą irytację. – Och, daj spokój, Eve. Nie wmówisz mi, że to nie przez niego. Wiem, jaki potrafi być i wiem, w jakim stanie cię, do cholery, zostawiałem. Szczęśliwą. Umiem rozpoznać, kiedy naprawdę się tak czujesz, a kiedy udajesz.
Spojrzałem w jej oczy, nie dostrzegając w tych szaroniebieskich tęczówkach żadnego blasku. Tego, który był u niej nawet wczoraj, gdy przyznała, że było źle. Teraz wydawały się być matowe. Zupełnie puste.
– On nic nie zrobił – powiedziała krótko. I nawet po tym krótkim zdaniu czułem wewnętrznie, że nadal kłamała.
Zacisnąłem zęby, nie wiedząc, co zrobić. Naprawdę nie mając pojęcia, jak do niej dotrzeć, by nie zranić jej bardziej. Danie sobie dwóch tygodni, by nawet powierzchownie jej pomóc, było cholernym nieporozumieniem. Odnosiłem wrażenie, że zamiast iść ku lepszemu, wszystko tylko się pogarszało. Tu już nie chodziło wyłącznie o bezsenność i jej byłego narzeczonego. Chodziło o coś więcej.
A pobyt tu zamiast jej pomagać, tylko szkodził.
Westchnąłem, decydując się spróbować jeszcze raz, tylko że spokojniej i zdecydowanie łagodniej.
– Eve, chcę ci pomóc, ale nie zrobię wiele, gdy sama nie będziesz tego chciała. Rozmawialiśmy już o tym, dlatego proszę, powiedz mi co się dzieje.
– Sam, nic się nie dzieje – zapewniła. – Naprawdę wszystko jest w porządku.
Dlaczego nie chcesz powiedzieć prawdy? Nie możesz czy się czegoś boisz, Eve?
– Dobrze – uznałem niechętnie, wiedząc, że pytanie jej o to dalej nie będzie miało najmniejszego sensu. A przynajmniej teraz. – Po prostu pamiętaj, że cokolwiek by się działo, jak mi o tym powiesz, spróbujemy to wspólnie rozwiązać.
– Wiem – odparła, chociaż nie sądziłem, by wzięła to jakkolwiek pod uwagę. Przygryzła nieznacznie dolną wargę i wskazała na schody. – Idziemy? Pewnie czekają na nas przy stole.
CZYTASZ
Sandersowie | TOM 2
ActionSłońce nie jest czymś, co możesz zgasić. A gdy spróbujesz to zrobić, spłoniesz. Akcja rozgrywa się pół roku po ostatnich wydarzeniach II tomu. Copyright © by Asteria396, 2021/2022