Rozdział XXII

1.7K 125 99
                                    

Gdy tylko postawiłem nogę w domu, pierwszym miejscem, do którego chciałem pójść, był pokój Eve. W końcu to tam powinienem być, kiedy się już obudzi. Niestety podejrzewałem, że już dawno to zrobiła, a wraz z tym w jej głowie musiały pojawić się nowe pytania.

Tak samo jak w mojej. Było ich więcej niż odpowiedzi, dlatego musiałem wreszcie coś z tym zrobić.

Pilne wezwanie do szpitala na konsultację, gdzie moja obecność była niezbędna, zmusiło moje myśli na skupieniu się na jakiś czas na czymś innym. Poświęciłem temu całą swoją uwagę i wszystko poszło tak, jak tego chciałem.

Ale z Eve to nie wychodziło. Zatrzymywałem się, gdy powinienem wykonać ostatni krok. Ten decydujący. Mógłbym czekać, pozwolić, by to ona go wykonała, ale w tym przypadku obawiałem się, że prędzej dowiem się wszystkiego od braci niż od niej samej. A wolałem, by to ona mi o wszystkim powiedziała. Zarówno o Nolanie, jak i jej możliwej współpracy z policją.

W jakim stopniu była z nimi związana? Pracowała jako policjantka pod przykrywką? Była ich informatorką?

Cokolwiek to było, dla jej dobra lepiej, żebym dowiedział się o tym jako pierwszy, bo gdy przede mną dotrze do tego Jay bądź Dave, nie zostawią tego. Już teraz Jay drążył, jak tylko mógł. Kiedy dowie się o tym i Dave, zwyczajnie w świecie będzie chciał ją przesłuchać, a w momencie, gdy wyjdzie coś więcej, może nie być ciekawie. O ile w ogóle zdecyduje się cokolwiek powiedzieć. Upór nie byłby na jej korzyść.

To wszystko jednak nie było czymś, do czego miałem zamiar dopuścić. Dopóki moje zdanie jakkolwiek się liczyło, była ze mną bezpieczna.

I będzie nawet wtedy, gdy moje zdanie straci na ważności.

Ściągnąłem buty i przeczesałem dłonią włosy. May obiecała, że zostanie z Eve pod moją nieobecność, za co byłem jej naprawdę wdzięczny. Eve powinna czuć się przy niej po prostu najbezpieczniej. Z drugiej strony ufałem też Arill na tyle, by być pewnym, że May również jest przy niej bezpieczna, dlatego nie fatygowałem Nathana czy Carla. Poza tym nie miałem wątpliwości, że obie w tym krótkim czasie, w którym zdążyły się poznać, znalazły wspólny język.

Przystanąłem przy schodach, zerkając w stronę korytarza, który prowadził do łazienki. Może powinienem najpierw wziąć szybki prysznic? Chociaż nie czułem na sobie specyficznej woni szpitala, to miałem wrażenie, że i tak osiadła na mnie i moich ubraniach. Byłem już do niej przyzwyczajony, jednak nie sądziłem, by Eve również była.

Ale kiedy już się zdecydowałem i miałem iść się odświeżyć, dźwięk, który od samego początku docierał do mnie gdzieś w tle, teraz zwrócił na siebie całą moją uwagę. A w szczególności słowa i głos, który sprawił, że cały się napiąłem.

– Spokojnie, kruszynko, nie musisz się bać.

Odwróciłem głowę w stronę salonu, skąd docierał męski głos z nagrania. Po co oglądali to jeszcze raz? Sprawa była już załatwiona.

Gwałtownie odwróciłem się na pięcie, zmieniając kierunek na salon, spodziewając się zobaczyć tam braci. Zacisnąłem zęby, kiedy głos stawał się głośniejszy, a w mojej pamięci wciąż tkwiły obrazy z tego, co wcześniej widziałem.

Pierdolony skurwiel. Powinienem zająć się nim dużo wcześniej. Już wtedy dokładniej go sprawdzić, a nie pozwalając wraz z Dave’em, by dostał w swoje ręce więcej towaru, który wykorzystał w najgorszy możliwy sposób.

Jednak teraz nie mogliśmy już nic na to poradzić. Mogłem jedynie postarać się odszukać te dzieci i zaoferować im swoją pomoc, jeżeli w ogóle będą chciały ją przyjąć. Środowisko, z jakiego się wywodziły, również nie było pomocne.

Sandersowie | TOM 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz