Three - „𝒫𝓇𝑜𝒷𝓁𝑒𝓂𝓈 𝑜𝒻 𝑜𝓇𝒹𝒾𝓃𝒶𝓇𝓎 𝓅𝑒𝑜𝓅𝓁𝑒 "

309 19 2
                                    






                                    ♕


     – Więc od czego zaczniemy? – brunet podążał za mną wąskimi uliczkami prowincji, a zaraz za nim dreptał jego wierny sekretarz.

– Cóż. Na początek zaczniemy od Pani Hwang, która czeka na operację kolana już cztery lata. Cały czas spada na koniec kolejki, a uraz nie pozwala jej chodzić. Nie może przeprowadzić jej na własną rękę, bo koszty ją przerastają. Mieszka w tym budynku. – stanęłam przed niewielką posesją sześćdziesięciolatki. Spojrzałam na księcia, a ten wpatrywał się wyczekująco w swojego sekretarza. – No już, zapisuj to. Nie mamy całego dnia. – ponagliłam go.

Obaj mężczyźni spojrzeli na siebie zszokowani tym jak poważnie potraktowałam zadanie, które mi powierzono.

Ruszyłam dalej, żwawym krokiem słysząc za plecami: „ma charakterek".
Uśmiech satysfakcji rozciągnął się na mojej twarzy. Jednak nie zamierzałam mu pobłażać. Poprosił o moją pomoc, więc pokażę mu wszystkie ważne sprawy, które czekają na załatwienie od lat. A to wszystko przez zaniedbania rządu i władcy.

– Następna ważna kwestia to wyboista droga, prowadząca na autostradę. Złożyliśmy wniosek o jej renowację już rok temu, a nic się nie zmieniło. Mieszkańcy mają przez to problem z przemieszczaniem się, często zdarzają się wypadki i dochodzi do uszkodzeń opon w ośrodkach transportu miejskiego. – zaczęłam, kiedy dotarliśmy do kolejnej lokacji.

Moi towarzysze patrzyli na mnie z nie lada przejęciem. Nie spodziewali się, że potraktuje to aż tak poważnie. A to dopiero początek.

Tego dnia odwiedziliśmy jeszcze osiem następnych miejsc, a w następny dzień podwójną ilość. Obaj panowie narzekali niejednokrotnie na ból nóg i pleców. Miałam jednak wrażenie, że książę za wszelką cenę próbował mi udowodnić, że sprosta mojemu wyzwaniu i nie okazywał słabości. Z wyjątkiem tego kiedy przystawał i masował swoje stopy, gdy myślał, że nie patrzę.

Mierniak.

Musiałam jednak przyznać, że nie spodziewałam się, że przyszły władca tak się zaangażuje. Często zatrzymywaliśmy się na herbatę i krótki poczęstunek do mieszkańców. Podczas tych wizyt zadawał im pytania, co może zrobić, by poprawić ich warunki mieszkalne. Nie oczekiwałam nawet, że dotrwa do trzeciego dnia.

Dziś wyjątkowo poddałam go próbie i przeszliśmy wszystkie ośrodki dla bezdomnych, oraz schroniska dla zwierząt w okolicy. Było tego dość sporo, jednak mimo ciągłego chodzenia przez dziesięć godzin przyszły monarcha się nie zniechęcał. Wręcz przeciwnie. Wydawał się być coraz bardziej chętny do podjęcia działań, mających na celu poprawę jakości życia ludzi.

Zatrzymaliśmy się za jego namową w małej nadmorskiej knajpce, gdzie mieliśmy zjeść kolację. Jego sekretarz został w samochodzie, gdyż miał ważną rozmowę telefoniczną do przeprowadzenia. Przynajmniej tak mi powiedziano. Zostałam więc z ciemnowłosym sam na sam.

Nie ukrywam z każdą godziną zaczynałam widzieć w nim równego siebie młodego mężczyznę, niżeli przyszłego króla. Jednak nie mogłam zapomnieć o jego roli. Nie przyjechał nawiązywać znajomości, tylko pomóc i zbliżyć się do ludzi. Pokazać swoją człowieczą stronę, a nie istotę bez uczuć, mającego jedynie machać do ludzi.  

– Chciałem ci podziękować Chaeyoung. Naprawdę. To co dla mnie robisz, jest wprost godne podziwu. Bardzo to doceniam. – skierował na mnie łaskawie swoje ciemne, jak nocne niebo oczy.

– To nic takiego. Cieszę się, że mogę jakkolwiek przyczynić się do pomocy miastu. – uniosłam ledwie kąciki ust ku górze, następnie odwracając wzrok w stronę dużego okna, za którym rozciągał się bezkres niebieskiej wody.

– Nie. Ja naprawdę jestem wdzięczny. – poczułam ciepło dłoni towarzysza na swoich. Natychmiast odwróciłam głowę w jego stronę. Dłoń ze złotym sygnetem następcy tronu dynastii, spoczywała na mojej. Ciarki przeszły wzdłuż mojego kręgosłupa, zatrzymując się na palcach od stóp.

Spojrzałam w jego oczy, mrugając kilkukrotnie.

Przepraszam, ale co się właśnie dzieje?

Nikt dotąd mnie nie traktował tak jak ty. Mimo tego, że masz świadomość tego kim jestem nie zachowujesz się przy mnie inaczej. Obchodzisz się ze mną jak z każdym normalnym człowiekiem, dzięki czemu mogłem dobrze wcielić się w rolę mieszkańca. – wydawał się być naprawdę przejęty tym czym zajmowaliśmy się przez ostatnie dni.

Oj gdybyś tylko miał pojęcie jaka bitwa rozgrywała się w mojej głowie gdy dowiedziałam się, że uraziłam przyszłego króla.

– Ciężko jest się utożsamić z problemami ludzi, gdy wszyscy dookoła traktują cię ulgowo. Wszyscy oczekują czegoś więcej niż machania, przytakiwania i uśmiechów od ucha do ucha. Chciałem to zrozumieć i dowiedzieć się jak im to dać. Nie jesteśmy tego uczeni, ale za to znam całą konstytucję na pamięć lepiej jak kto inny. – zrobiło mi się go szkoda. Może faktycznie źle oceniałam jego rolę w monarchii. Miałam go za głupca, chcącego polepszyć swój wizerunek. A okazało się, że jest to zagubiony, młody chłopak mający sporo trudnych wyzwań przed sobą. W końcu za niedługo będzie odpowiadał za cały naród.

– Przykro mi. Myślę, że powinieneś bardziej otwierać się na ludzi. Skoro ja zrozumiałam, oni też powinni. Wejść w twoje buty i przekonać się, że twoja praca nie należy do najłatwiejszych. A drogie dywany, korony i inne kosztowności to tylko szczyt góry lodowej i ciężaru jaki dźwigasz na swoich barkach. A oni widzą tylko to co z wierzchu. – patrzyłam na nasze dłonie. Ciemnooki był tak zajęty słuchaniem mnie, że ani śnił zabrać swoich gładkich jak jedwab rąk.

– Widzą to co chcą widzieć. Rzecz w tym, że rodzice powtarzali, że pokazywanie emocji jest niedopuszczalne. Twierdzą, że poddani muszą widzieć silnego, nieugiętego monarchę. Takiego, który nie ugnie się pod ciężarem żadnego zadania i problemu.

– Cóż. To chyba zupełna odwrotność tego co ludzie faktycznie chcą zobaczyć. Uważają was za nieczułych, zimnych i oschłych snobów. Twierdzą, że angażujecie się za mało społecznie. – odparłam z przekonaniem.

– Jasne. Tylko spójrz na to z innej strony. Gdybym popłakał się publicznie. Część ludzi odebrałaby to jako akt okazania uczuć, wrażliwości i oddania. Jednak znacznie większa część uznałaby to za słabość i niestabilność emocjonalną. A to jest totalne przeciwieństwo tego czego chcą. Pragną stabilności, bezpieczeństwa. A poprzez słabości i uczucia, doprowadzamy do nieporozumień i problemów. Czyż nie? – dotarło do mnie, że miał rację.

Wszystkim nam wydaje się, że władca musi okazywać uczucia, chcemy to widzieć. W rzeczywistości jednak, nie zostałoby to dobrze odebrane.

– Właściwie.. oboje się chyba czegoś nauczyliśmy. To co mówisz ma sporo sensu. Nie postrzegałam tego dotąd w ten sposób, ale dałeś mi możliwość spojrzenia na to z innej perspektywy. Ludzie wpadliby w panikę gdyby zobaczyli człowieka pod przebraniem króla. Widzą go jako kogoś innego, kogoś niezdolnego do odczuwania i wyrażania. To wyobrażenie jest na tyle mocno zakorzenione w ich głowach, że zapadłby kryzys gdyby zechciał całkowicie zrzucić maskę.

– Właśnie. I dokładnie dlatego od małego byłem uczony dystansu. Zbyt wiele się od nas oczekuje. Dlatego wiem, że choćbym zrobił wszystko. Nigdy nie spełnię tych oczekiwań, nigdy nie będę dość dobry.

Więc to jest cena bycia na świeczniku całego świata i życia w luksusach. Żal ściskał mi serce, nie spodziewałam się, że chłopak okaże się być taki delikatny w środku. Ochota na przytulenie go wzrastała z każdą sekundą, lecz wiedziałam, że nie powinnam.

Wyobrażałam sobie go jako aroganckiego, rozpuszczonego dzieciaka, bo w taki sposób go przedstawiano. Tymczasem siedzi przede mną wyrozumiały, bardzo inteligentny, młody chłopak, który bywa dość zagubiony. Nic dziwnego, kto umiałby się odnaleźć w takiej roli. Zbyt wiele się od niego oczekuje.

Patrzcie! To książę!




Ophelia.

Rozdzialik niesprawdzony.

Miłej nocy kochani. ❤️

𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz