Eleven - „ℳ𝒾𝓈𝓈𝒾𝓃𝑔 𝓎𝑜𝓊"

296 23 4
                                    






                                     ♕


  Trzy tygodnie rozłąki z Jeonggukiem wydawały się ciągnąć w nieskończoność. Przez ten czas rozmawialiśmy prawie codziennie przez telefon. Opowiadał mi o swoich obowiązkach, i narzekał na to, że premier Francji jest ograniczonym burakiem o staroświeckich poglądach.
Dla mnie ważne było tylko to by usłyszeć jego głos i bardzo się cieszyłam, że mimo tego natłoku zadań znajdował dla mnie czas.

Ja wciąż poszukiwałam pracy, jednak w mojej prowincji równie dobrze mogłam szukać wiatru w polu. Zatem zaczęłam jej szukać poza granicami miasta, a nawet w Seulu. Nigdy nie myślałam o przeprowadzce tam, i nie wiem jak wygląda życie w dużym mieście. Jednak jeśli to miałoby mi otworzyć drzwi do kariery to byłabym w stanie zrobić taki krok. Dodatkowo mogłabym spotykać się częściej z Jeonggukiem.

Yoongi dalej się nie odzywał. Cała sprawa zaczynała być dla mnie coraz mniej bolesna. Zaczynałam się przyzwyczajać do straty przyjaciela. Nie chciałam się nad sobą użalać, wypłakiwać w poduszkę i błagać go o wybaczenie. Chociaż muszę przyznać, że odkąd Jeon wyjechał moje myśli bardziej wracały do wydarzeń z kawiarnii, zwyczajnie miałam więcej czasu na debatowanie na ten trudny dla mnie temat. W dalszym ciągu sądziłam, że nie zasłużyłam sobie na takie traktowanie. Przez te wszystkie lata byłam wzorowym pracownikiem. Brałam wszystkie nadgodziny, zawsze byłam punktualna, nigdy nie chorowałam i nie brałam wolnego. Nawet wiele razy zdarzyło się kiedy Yoongi spotykał się z Yooną, a ja brałam zmianę za niego. A on nie potrafił przymknąć oka na zwyczajną chwilę słabości. Wolał mnie zwolnić. Dalej miałam w głowie ten jego obojętny ton. Yoona nieźle mu namieszała w głowie.

Po zrobieniu zakupów pani Kim, zaniosłam jej to o co prosiła i poszłam spokojnym krokiem w kierunku mieszkania. Dziś miałam w planach spędzić resztę dnia, oglądając ckliwe filmy. Spokojny letni wiatr bawił się moimi włosami, zarzucając ich pasmami na wszystkie strony. Słońce świeciło, będąc nieograniczone przez żadną z chmur, a błękit nieba idealnie wpasowywał się do błękitu morza, które było tuż na wyciągnięcie ręki. Dziś woda była wyjątkowo spokojna, pojawiały się na niej tylko pojedyncze fale co jakiś czas.

Wspięłam się po schodach, prowadzących na zewnętrzną klatkę schodową, z której było można oglądać wodę. Uwielbiałam to mieszkanie właśnie za to, że codziennie witałam się i żegnałam z morzem, oraz towarzyszącą jemu bryzą.

Gdy otworzyłam drzwi do mieszkania, potknęłam się o coś, z trudem podpierając się w ostatniej chwili ściany, by zachować równowagę. Spojrzałam w dół, by zobaczyć kto był winowajcą niedoszłego wypadku. Były to idealnie wyczyszczone, połyskujące od wosku czarne eleganckie buty.

Zaraz potem ciemnowłosy wyłonił się zza rogu.

– Jeongguk! – zawołałam radośnie, podbiegając do niego. Mężczyzna zamknął mnie w swoich umięśnionych ramionach, przyciskając moją głowę do jego klatki piersiowej. Chciał mnie mieć jak najbliżej siebie. Jego zapach dotarł do moich nozdrzy, towarzysząc jego czarującej aurze.

– Co ty tutaj robisz? Przecież miałeś być dopiero za dwa dni. – spytałam nieco zdezorientowana.

– Udało mi się poprzekładać część spotkań na wczoraj. Chciałem cię zobaczyć jak najszybciej. – wyznał, mówiąc niskim tonem.

– Nie widziałam twojego samochodu. – zauważyłam.

Te powiewające, koreańskie chorągiewki było widać z kilometra na tle ogromnej czarnej, opancerzonej limuzyny. Zwracała na siebie troszkę uwagę.

– Dziś wziąłem nieoznakowany samochód. – odpowiedział, odsuwając mnie od siebie, by przyjrzeć się mojej twarzy. Wsunął część kosmyków za moje ucho, następnie głaszcząc mnie po głowie.

𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz