Nine - „ℳ𝒾𝒹𝒹𝓁𝑒 𝑜𝒻 𝓉𝒽𝑒 𝓃𝒾𝑔𝒽𝓉"

280 22 3
                                    








                                     ♕



  Przejrzałam się w lustrze po raz tysięczny. Poprawiłam starannie niesforne kosmyki opadające mi na twarz i westchnęłam, przyglądając się swojemu odbiciu.

Jakbym widziała mamę.

Za każdym razem kiedy za nią tęsknię patrzę w lustro i czuję, że jest ze mną.

Być może to głupie, ale w coś trzeba wierzyć.

Spięłam włosy klamrą ze sztucznymi perełkami, przejrzawszy się, stwierdziłam, że chyba lepiej mi w rozpuszczonych.

– I po co ty się tak starasz, co? – spytałam samej siebie, naciągając na siebie mój sweterek w pistacjowym kolorze z guzikami.

Spojrzałam na zegar. Za pięć dwunasta.

Sama nie wiedziałam dlaczego, ale czas zdawał się płynąć wolniej. Było jeszcze jedno pytanie, na które nie znałam odpowiedzi. Dlaczego się tak stresowałam? Może dlatego, że Jeongguk chciał być ze mną sam na sam?

Tak. To pewnie to.

Wyszłam z mieszkania, wsuwając na stopy białe trampki. Nocny chłód dopadł mnie gdy tylko otworzyłam drzwi i towarzyszył mi przez całą drogę na plażę, która trwała stosunkowo krótko. Do plaży miałam jakieś trzy minuty. Za to właśnie kochałam położenie mojego małego lokum.

Uwielbiałam spędzać czas siedząc na piasku, wsłuchując się w szum fal, i wpatrując się w horyzont. To było ulubione zajęcie moje i mamy. Byłyśmy tam w dzień przed jej śmiercią. Kilka dni przed, nagle jej się poprawiło i zdecydowała się wyjść ze szpitala na własne żądanie. Może faktycznie miała nadzieję na to, że wydobrzeje? A może po prostu chciała spędzić ostatnie dni ze mną w innym miejscu jak szpitalne cztery ściany?

Tak czy siak oddałabym wszystko za to by móc znów z nią usiąść i zjeść lody, spacerując brzegiem wody. Żadna ilość czasu spędzonego z nią nie byłaby wystarczająca.

Z daleka dostrzegłam znaną mi sylwetkę siedzącą przodem do wody na kocu. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do młodego mężczyzny powolnym krokiem.

– Przyszłaś. – odparł, gdy zajęłam miejsce obok niego.

– Następnym razem po prostu zadzwoń. – odpowiedziałam, wpatrując się w ciemność, która wisiała nad wodą. Idealnie okrągły księżyc odbijał się na tafli, będąc jednym z nielicznych źródeł oświetlenia w pobliżu. Kolejnymi były budynki, gdzieś w oddali, poza granicami prowincji.

– Wolę mój sposób. Robi większe wrażenie. – zachichotałam cicho na jego odpowiedź.

– Chyba lubisz plażę, co? – spytałam po chwili, spoglądając na bruneta.

Teraz patrzył prosto przed siebie. Światło księżyca idealnie oświetlało jego twarz, podkreślając uwydatnione kości policzkowe, i eksponując ostro zarysowaną żuchwę księcia. Włosy powiewały na boki, jednak nieważne w jakim ułożeniu się znalazły, wyglądały jakby stylizował je godzinami.

To tylko włosy, czy ten jego książęcy urok zaczął działać?

Mam takie jedno wspomnienie. Kiedy miałem sześć lat, a ojciec jeszcze nie był królem, pojechaliśmy na wyspę Czedżu. Całymi dniami bawiliśmy się na plaży, budując domki z piasku, i jedząc lody. To były nasze ostatnie wakacje. – wyznał z utęsknieniem, przenosząc swój wzrok na chwilę na mnie.

– I potem został Królem. – dopowiedziałam, znając resztę historii, na co ciemnowłosy skinął lekko głową, znów uciekając wzrokiem, wpatrując się w martwy punkt.

– Kiedy dziadek zmarł wszystko się zmieniło. Wiedzieliśmy, że kiedyś tata zostanie Królem, ale nie spodziewaliśmy się, że wydarzy się to tak szybko. – głos chłopaka przybrał posępny, i smutny ton. Zrobiło mi się go szczerze żal. Był tylko dzieckiem, zasługiwał na więcej chwil spędzonych z rodzicami.

– I co było potem? – spytałam, podciągając kolana do klatki piersiowej, opierawszy na nich głowę.

– Potem obowiązki. Gdy tylko ojciec przejął tron wysłał mnie i siostrę do szkoły z internatem, a gdy wróciliśmy byliśmy w takim wieku, by przejąć ich część i wprawić się w swoją rolę. Od siedemnastego roku życia uczyłem się konstytucji i całego koreańskiego prawa. Szczerze, wątpię by jakikolwiek prawnik miał większe pojęcie o tych wszystkich kodeksach ode mnie. – oparł się dłońmi z tyłu, przenosząc wzrok na mój profil.

– To naprawdę.. – odebrało mi mowę. Nie mogłam sobie wyobrazić jakie to musiało być dla niego ciężkie.

Wszyscy sądzą, że bycie księciem jest takie łatwe. Tak naprawdę to lata pracy i wyrzeczeń, tylko po to by potem móc pracować jeszcze ciężej, jako król.

– Trudne. – dodał. – w przeciwieństwie do tego co mówią ludzie. Wydaje im się, że odnaleźli by się w tej roli lepiej. Bo przecież mieszkanie w pałacu jest takie cudowne. Rzeczywistość jest jednak nieco okrutniejsza. Tak naprawdę wcale się nie widujemy. Bez przerwy się mijamy, bo każdy jest zajęty sobą, a wielkość domu wcale nie ułatwia rzeczy. – zamilkł na chwilę.– Domu.. co ja wygaduje, jaki to dom. Tak go przynajmniej nazywają. – dodał po paru sekundach. – Nigdy nie miałem bezpiecznego miejsca, które mógłbym nazwać domem. W domu, nieważne jak bardzo zapracowani są jego domownicy będą się chociaż mijać. Nawet jeśli mieliby się nie odezwać do siebie słowem, to wiedzą o swoim istnieniu. W pałacu, każdy czuje się samotnie. Takie są realia. – łzy zaczęły się zbierać w moich oczach, gdy ciemnooki mówił o tym wszystkim. To było takie przykre. Nigdy bym nie sadziła, że to wszystko tak wygląda. Rzeczywiście od boku, cała zabawa w „królestwo" jest kolorowa.

Pociągnęłam nosem, odwracając głowę w drugą stronę w obawie przed tym, że chłopak zobaczy moje łzy. Jednak na próżno. Zauważył, kładąc dłoń na moim policzku, zmusił mnie do odwrócenia głowy w jego stronę. Moje serce zabiło mocniej, czując jego dotyk na mojej skórze. Światło księżyca padło na moje zaczerwienione i zaszklone oczy. Przyjrzał mi się z dokładnością, marszcząc brwi.

– Dlaczego płaczesz? – spytał będąc w dużej dezorientacji.

– Po prostu.. to takie smutne. Musiało być ci bardzo ciężko. Nawet sobie tego nie wyobrażam. – brunet przeniósł swoją dłoń z mojej twarzy, na moje ramię.

– Jesteś naprawdę wyjątkowa, wiesz Chaeyoung? – zjechał niżej, kładąc swoją dłoń na mojej. Zadrżałam nieświadomie pod wpływem jego gestu, a on najwyraźniej to zauważył, bo jego buzię rozświetlił delikatny uśmiech.

– Dlaczego?

Bo jesteś inna niż wszyscy. Nie oceniasz mnie, ale równocześnie jesteś ze mną szczera. Sprawiasz, że chcę być lepszym człowiekiem. – byłam pewna, że te słowa pozostaną w mojej głowie na bardzo długo.





Ophelia.

𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz