♕– Oni tak zawsze za tobą chodzą? – spytałam, wskazując na sekretarza księcia i jego dwóch ochroniarzy, bez których się nigdzie nie ruszał.
– Tak. Dopóki nie znajdę się w pałacu. Wiesz.. kiedy jesteś członkiem rodziny królewskiej jesteś chroniony. Jednak kiedy jesteś następcą tronu, wszystko się komplikuje. – jego idealnie ułożone włosy delikatnie powiewały na morskim wietrze. Jednak zdawało mi się, że jego bujna czupryna doskonale wiedziała w jaką stronę mają się układać poszczególne kosmyki, tak aby stale wyglądał nienagannie.
– Wtedy jesteś podwójnie chroniony. – dopowiedziałam, na co brunet jedynie skinął głową.
– Mieszkasz tutaj od zawsze? – spytał przystawając na moment, by popatrzeć na tworzące się na tafli wody fale.
– Tak. Tutaj się urodziłam.
– Wygląda jakbyś była bardzo zżyta z tym miastem i ludźmi. – usiadł przy brzegu, na samym piasku.
– Bo jestem. Jednak momentami marzę o tym by się stąd wyrwać. – po chwili poszłam w jego ślady, zachowując między nami kawałek odstępu. Taki kawełek, w który mogłyby wmieścić się jeszcze na spokojnie dwie osoby.
W moim przypadku, lepiej zachowywać dystans.
– Gdzie konkretnie chciałabyś się wyrwać? – spojrzał na mnie przelotnie, by ponownie przekierować swoje ciemne oczy na błękit wody.
– Do miasta, w którym znalazłabym spokój, i mogła równocześnie poszerzać swoje horyzonty. Rozwijać się. – odparłam po chwili namysłu.
– Co masz konkretnie na myśli, poprzez rozwijanie? Chciałabyś pójść na studia? – byłam zdziwiona tym, że moje pragnienia go tak interesują.
– Niekoniecznie. Chociaż nie ukrywam, że studia byłyby cudowną możliwością, ale mam inne marzenie. – starałam się odwlekać powiedzenie tego na głos.
– Jakie? – poczułam jego zaciekawiony wzrok na sobie.
– To idiotyczne.. nie chcę żebyś pomyślał, że..
– Powiedz. – jego nagle stanowczy ton wytracił mnie z równowagi.
– Och okej. Już mówię Wasza wysokość. – odpowiedziałam, nieco sarkastycznie, na co ciemnowłosy odpowiedział lekkim uśmiechem. – Chciałabym założyć fundację. Wspierać różne akcje, zakładać zbiórki, móc zmieniać życie ludzi na lepsze. Głównie jeśli chodzi o dzieci i zwierzęta. I ludzi chorującymi na nowotwory..
– Dlaczego akurat ich, a nie ludzi bezdomnych? – dopytywał.
– Cóż.. im też z pewnością przydałaby się pomoc, ale.. dzieci są urocze i mogą być znaczące jeśli chodzi o wpływ na świat. Zwłaszcza na to jaki może się stać. Lepszy, lub gorszy, to już zależy od nich. Dlatego trzeba dać im odpowiednie warunki do rozwoju, edukacji i nauki ważnych życiowych wartości. A jeśli chodzi o zwierzęta.. sądzę, że my ludzie, nie zasługujemy na nie. Robimy im wiele krzywd, a one po prostu istnieją. – byłam zaskoczona ilością słów jakie wyszły z mojej diabelskiej paszczy. Chyba czas ograniczyć ich ilość.
Gdy spojrzałam na Jeongguka odniosłam wrażenie, że mu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Wpatrywał się we mnie jak w obrazek, oczarowany moją wypowiedzią.
– Coś nie tak? – spytałam, chcąc się upewnić, że nie palnęłam niczego dziwnego.
– Tak. Oczywiście. Po prostu.. jesteś taka.. mądra. Masz tak wiele ciekawych i dobrych rzeczy do powiedzenia. Zaskakujesz mnie. Nie sądzę by kiedykolwiek wcześniej przyszło mi rozmawiać z kimś takim. – jego kąciki ust powędrowały delikatnie ku górze.
CZYTASZ
𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞
FanfictionRozkapryszony następca tronu w ramach kary zostaje zesłany do małej koreańskiej prowincji, w celu podreperowania swojego wizerunku. Kto się jednak spodziewa, że podczas tej podróży jego uczucia zostaną poddane ciężkiej próbie gdy pozna jedną z wolon...