♕Przez resztę tygodnia Jeon nie dawał żadnych oznak życia. Przekaz był jasny: albo miał tak wiele na głowie, albo postanowił dać sobie spokój.
Bez względu na jego przyczyny musiałam niechętnie przyznać, że za nim tęskniłam. I to bardzo. Chciałam do niego zadzwonić, ale nie chciałam zaprzątać mu głowy. Na pewno miał teraz ważniejsze sprawy do załatwienia.
Dlatego skupiłam się na pracy. Przez cały tydzień chodziłam od domu do domu, od sklepu do sklepu. Chwytając się każdej możliwej pracy dorywczej jakiej mogłam, by tylko zająć czymś myśli.
Ze smutkiem przyznałam, że moje oszczędności zaczynały się kurczyć. Było ich coraz mniej, a przecież z czegoś musiałam żyć. Na naszej prowincji było krucho z pracą. Już wcześniej to wiedziałam, ale teraz sytuacja była naprawdę kryzysowa. Po utracie pracy w kawiarni nie miałam szans na utrzymanie się na dłuższą metę z mniejszych zleceń, jakie udało mi się dorwać.
Jedynym rozsądnym wyjściem było rozważenie wyjazdu do stolicy i osiedlenie się tam na dłużej w celu znalezienia stabilnej pracy. Taki też miałam zamiar.
W przeciągu następnych paru dni zajęłam się przeszukiwaniem różnych ofert w pracy, większych jak i tych mniejszych korporacji czy firm. Nie miałam wyższego wykształcenia, więc jedynie moje różnorodne doświadczenie w dotychczas podejmowanych fuchach mogło mnie uratować.
Wysłałam CV do paru takich firm i pozostało czekać na odpowiedź. Ku mojemu zdziwieniu odpowiedź otrzymałam wyjątkowo szybko, bo już po trzech dniach. Zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną, miałam stawić się w poniedziałek. Miałam dwa dni na kupienie biletu do stolicy, odpowiednich ubrań i przygotowania się mentalnie.
Wygrzebałam resztki moich zaskórniaków i kupiłam bilet online. Następnie udałam się autobusem do najbliższej galerii w celu zakupienia ubrań. Znalazłam białą koszulę, czarne spodnie garniturowe z szerszymi nogawkami i tego samego koloru klasyczne szpilki. Co prawda nie przepadałam za tego rodzaju obuwiem, bo nie przywykłam w nim chodzić. Trzeba było przynajmniej stwarzać pozory jakby było inaczej.
Mój stres narastał w miarę upływu czasu. Zastanawiałam się jak duże są szanse na to, że zostanę zatrudniona. Może i nie mam wyższego wykształcenia, ale mam nadzieję, że dobre chęci i umiejetność szybkiego nabywania nowych zdolności mi w tym pomoże.
W poniedziałek wyruszyłam z samego rana na autobus. Włosy upięte miałam w ciasnego koczka w części potylicznej, bym wyglądała na bardziej poważną i wiarygodną. Może byłam głupia wierząc, że to coś da, jednak czasem diabeł tkwi w szczegółach. Prawda?
Zajęłam miejsce gdzieś na końcu, cisnąc się przy oknie. Oparłam głowę o szybę i wpatrywałam się w widok zza niej przez całą drogę. Powtarzając treść mojego CV w głowie, niczym mantrę, od której znajomości zależałoby moje życie. Byłam zdesperowana. Potrzebowałam pięniędzy od zaraz.
Po upływie kilku godzin znaleźliśmy się na miejscu. Musiałam przyznać, że nie byłam przyzwyczajona do tętniącej życiem stolicy. Seul był sercem Korei, to tutaj znajdowało się najwiecej atrakcji i charakterystycznych budowli. Jednak mi z pewnością zajmie sporo czasu nim się do niego przyzwyczaję i się z nim oswoję. Przywykłam do mieszkania w cichej i spokojnej społeczności, a nie w ulicznym gwarze i tłumach nachodzących na siebie ludzi.
Postanowiłam zatrzymać się w pobliskiej kawiarni na przekąskę. Zamówiłam rogalika z czekoladą i herbatę, zajmując miejsce przy dużym oknie, wychodzącym wprost na główną ulicę. Miejsce było dość urokliwe. Beżowe ściany, lampki w postaci małych żaróweczek i spora ilość różnorakiej roślinności napawała spokojem.
CZYTASZ
𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞
FanfictionRozkapryszony następca tronu w ramach kary zostaje zesłany do małej koreańskiej prowincji, w celu podreperowania swojego wizerunku. Kto się jednak spodziewa, że podczas tej podróży jego uczucia zostaną poddane ciężkiej próbie gdy pozna jedną z wolon...