♕Wciąż nie mogąc dojść do siebie po szoku jaki mnie dziś spotkał, wracałam z chłopakiem do mieszkania. Szliśmy spacerując powoli pod osłoną nocy, ze splecionymi razem dłońmi.
Moje serce radowało się jego obecnością, nawet kiedy nic nie mówił. Wtedy po prostu na niego zerkałam ukradkiem, z uśmiechem.– Dlaczego jesteś taka cicha? – spytał, ściskając delikatnie moją dłoń. Spojrzałam na niego i wzruszyłam ramionami.
– Miałam ciężki dzień. Właściwe tydzień. – odparłam nieco zbywająco w nadziei, że zostawi ten temat.
– Opowiedz mi o tym. – zażądał, z lekkim uśmiechem na twarzy.
– Czy to takie ważne? Teraz chce się nacieszyć twoją obecnością, a nie mówić o pracy i innych nieistotnych teraz rzeczach. – wywinęłam się sprytnie wiedząc, że z takim tekstem mam go w garści.
– Chaeyoung. – ciemnowłosy westchnął przeciągle, przenosząc swoje hipnotyzujące spojrzenie na gwieździste niebo pokrywające stolicę. – musisz o czymś wiedzieć. – zaczął, intrygując mnie. Nic nie mówiąc, pozwoliłam mu kontynuować. – wiem, że to może nieodpowiedni moment, ale.. – usłyszałam nagle wzmożone kroki za nami, którym towarzyszyły męskie głosy.
– Cholera. – warknął, ciągnąc mnie szybciej w stronę ciemnej uliczki. Moje serce zaczęło nagle bić szybciej. Gdy chciałam się odwrócić i zobaczyć co się dzieje, on przyciągnął mnie do swojego ciała i zaczął pospieszać. – nie odwracaj się. – stanowczość przejęła kontrolę nad jego dotychczas spokojnym i stabilnym głosem.Widziałam jak się zastanawia co zrobić. Byliśmy w kropce, nie mieliśmy dokąd pójść.
– Posłuchaj. – podbiegliśmy za budynek.
– To reporterzy. Zobaczyli nas, tylko nie panikuj. – chwycił moje obie dłonie w swoje i delikatnie je trzymał, starając się mnie uspokoić. Panika pojawiła się w moich oczach. – Będą mnie śledzić. Dlatego ty pobiegniesz tam. – wskazał palcem w wąską uliczkę, która prowadziła do rozwidlenia.
– Ściągnę ich na siebie, żebyś mogła bezpiecznie dotrzeć do domu. – wcisnął w moje dłonie kwiaty i założył na moją głowę swoją czapkę.
– Idź szybko i nie oglądaj się za siebie. – powiedział, wiedząc, że zostało nam mało czasu zanim mężczyźni z aparatami nas odnajdą. To była kwestia minut, a może nawet i sekund.
– Przepraszam, że to na ciebie ściągnąłem. – pocałował mnie troskliwie w czoło, wpatrując się we mnie błagalnym wzrokiem. Było mu przykro. Wiem, że chciał mnie chronić przed tym wszystkim. W końcu spotykamy się już od paru miesięcy, ale zawsze byliśmy wystarczająco ostrożni. Dziś jednak czegoś zabrakło. Może szczęścia, a może i większej rozwagi.Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że moje nogi się trzęsą. Nie kontrolowałam tego. Po prostu byłam przerażona. Za chwilę moja tożsamość mogła widnieć na pierwszych stronach gazet. Mogłam stracić swoje dotychczasowe życie.
– Do zobaczenia. – rzuciłam jedynie beznamiętnie, odchodząc od niego szybkim krokiem, gdy usłyszałam znajome głosy zbliżające się do nas.
Zostawiłam go za sobą, biegnąc ile sił w nogach do rozwidlenia.
Gdy się odwróciłam, go już tam nie było, a moje serce waliło jak szalone.Los uśmiechnął się do mnie. Zobaczyłam nadjeżdżający autobus, do którego niemalże wpadłam. Opadłam na najbliższe siedzenie, wciskając się w nie i starając się wyrównać oddech.
Było blisko. Było tak cholernie blisko.W głowie nadal dudniło mi ze strachu, a krew buzowała w żyłach. Potarłam palcami skronie, czując nagły ból głowy. Gdy wysiadłam z pojazdu, i dotarłam do mieszkania z wściekłości trzasnęłam drzwiami. Rzuciłam kwiatami o podłogę, z wrzaskiem.
Obserwowałam jak białe płatki wnoszą się w powietrze, powoli opadając.
Łzy same zebrały się w kącikach moich oczu, tworząc ścieżkę po moich policzkach. Spływały powoli wąskimi strumieniami. Osunęłam się po ścianie na podłogę, przyciągając kolana pod brodę.Dlaczego nie mogliśmy być jak normalni ludzie? Spotykać się bez obawy zostania zauważeni? A tak musieliśmy zważać na każdy ruch, każde słowo.
Chłopak próbował się jeszcze dodzwonić do mnie tego wieczoru. Nie miałam siły z nim rozmawiać. Wiedziałam, że kiedy odbiorę łzy same zaczną lecieć z moich oczu, a głos się złamie. Nie chciałam by był tego świadkiem, bo wtedy by się obwiniał. Miał wystarczająco problemów na głowie by myśleć o moich uczuciach. Chłopak niedługo będzie rządził krajem, a w tej historii nie ma dla mnie miejsca. I żałowałam, że to dotarło do mnie tak późno.
Uniosłam głowę, patrząc na półkę. Stała na niej torebka od chłopaka. Wciąż nietknięta, nigdy nie przekroczyła ze mną progu tego mieszkania. Moje serce się ścisnęło. Jak mogłam być tak naiwna? Jak mogłam myśleć, że jestem godna kogoś takiego jak on? To od początku nie było nam pisane.
***
Następnego ranka wstałam koło godziny ósmej. Po tym jak doszłam do siebie, wzięłam prysznic i zjadłam śniadanie, usiadłam do komputera by zająć się pracą.
Zerknęłam na mój telefon. Zobaczyłam, że chłopak nie przestał się do mnie próbować dodzwonić od wczoraj. Nie miałam jednak głowy do rozmów, więc wyłączyłam urządzenie, chowając je do szuflady w biurku by mnie nie kusiło.Zgodnie z planem, zajęłam się pracą. Oczywiście co jakiś czas przeskakiwałam myślami na to co stało się wczorajszego wieczora. Miałam ochotę uciec od tego wszystkiego, jednak nie było miejsca na ziemi, na którym nie znaliby koreańskiej rodziny królewskiej. Dorównywała popularności i uznaniu brytyjskiej monarchii.
Czytając wszystkie teksty, redagując je i wybierając perełki, w które zainwestuje redakcja przygotowałam listę. Listę, która niebawem została przesłana na maila do Sehuna.I tutaj znów zataczam błędne koło. Myślę o nim i zastanawiam się jak to teraz między nami będzie.
Wiem, że gdybym odwzajemniała jego uczucia wszystko byłoby łatwiejsze.
W końcu on nie jest następcą tronu.
Jednak jego zasadniczym problemem jest to, że nie ma na imię Jeongguk.
A po wczorajszym dniu byłam tylko pewniejsza, że jego imię na dobre wyryło się w moim sercu. I z pewnością tak szybko się go nie pozbędę. O ile w ogóle.Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Westchnęłam głośno, wstając z krzesła i podeszłam do nich, zerkając przez wizjer.
Otworzyłam je, przeczesując włosy palcami i wymusiłam uśmiech na twarzy.– Hye jin. Co ty tutaj robisz? – zerknęłam ze zdziwieniem na dziewczynę. Jej malinowe kosmyki zakręciły się nieco od deszczu, a zawsze obecny uśmiech na twarzy gdzieś zniknął.
Jej mina była poważna. Poważna do tego stopnia, że mogła zamrażać krew w żyłach. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to co dziewczyna trzyma w dłoni.
Ręka ze zwiniętą gazetą została uniesiona, a przed moimi oczami ukazało się zdjęcie.
Zdjęcie przedstawiało mnie w objęciach przyszłego króla, a towarzyszył temu nagłówek: „Kim jest tajemnicza dziewczyna w ramionach księcia?".Przełknęłam ślinę, zaciskając powieki.
Wpuściłam dziewczynę do środka bez słowa.– Powiedz, że to nie ty. – jej ton wyrażał ból, ale i odrobinę ciekawości.
Na zdjęciu stałam tyłem. Jednak osoby, które mnie znały nie miałyby problemu żeby mnie rozpoznać. Chociażby po ubiorze.
– Hye jin.. – próbowałam się jakkolwiek wywinąć.
– Nie, Chaeyoung. Koniec kłamstw. Jestem twoją przyjaciółką i chcę poznać prawdę. – powiedziała stanowczo, rzucając gazetą na stół.
Ophelia.
CZYTASZ
𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞
FanficRozkapryszony następca tronu w ramach kary zostaje zesłany do małej koreańskiej prowincji, w celu podreperowania swojego wizerunku. Kto się jednak spodziewa, że podczas tej podróży jego uczucia zostaną poddane ciężkiej próbie gdy pozna jedną z wolon...