Sixteen - „𝒩e𝓌 𝒞𝒽𝒶𝓅𝓉e𝓇"

240 18 1
                                    







                                    ♕

Kolejne dni przynosiły dobre prognozy na przyszłość. Wszystko działo się tak szybko, że aż w to nie mogłam uwierzyć. Wciąż nie docierało do mnie, że przeprowadzam się do Seulu i będę pracować w wydawnictwie. Od tygodnia domykam wszystkie sprawy na prowincji, firma przeprowadzkowa powinna dzisiaj przyjechać i zabrać moje rzeczy do mojego nowego lokum.

Okazało się, że dobry przyjaciel Sehuna ma na wynajem mieszkanie. Po znajomości udało się utargować okazyjną cenę na początek. Do czasu gdy zarobię pierwsze pieniądze i się ustabilizuję.

Byłam także pożegnać się z panią Kim i z dzieciakami w domu dziecka. Obiecałam, że przynajmniej raz w miesiącu będę przyjeżdżać i ich odwiedzać. Z trudem powstrzymywałam się od łez, bo przecież mieszkałam tutaj całe życie. Więc zostawiam tutaj jego spory kawał i przy okazji część siebie.

Jeon w dalszym ciągu za bardzo się nie odzywał. Sporadycznie pytał co u mnie, a ja nie chcąc się mu narzucać odpisywałam jedynie, że bez zmian. Musiałam nabrać większego dystansu, wyjść z tej bajki, w której, choć bardzo chciałam żyć, to nie mogłam. Bo to nie była bajka dla mnie.

Ubrana w dżinsy i czarną bluzę wyszłam z mieszkania gdy tylko załadowałam pudła z rzeczami do pojazdu. W mieszkaniu miał czekać wcześniej wspomniany przyjaciel Sehuna i odebrać moje rzeczy. Gdy wychodziłam natknęłam się na kogoś. Gdyby nie to, że usłyszałam swoje imię pewnie nawet bym się nie zatrzymała.

Odwróciwszy się zobaczyłam Yoongi'ego.

– Co ty tutaj robisz? – spytałam będąc w niemałym szoku. Nie widziałam go od dawna.

– Wyprowadzasz się? – zignorował moje pytanie.

– Tak. – potwierdziłam, obserwując jego reakcję.

– I nic mi nie powiedziałaś? – rzucił oskarżycielskim tonem. Jak śmie jeszcze mnie obarczać winą?

– Słucham? Miałam ci cokolwiek mówić po tym co się stało? Sądziłam, że nie obchodzi cię to co się ze mną dzieje. – wypomniałam mu, a ten wziął głęboki wdech.

Oj kochany to nie ty tutaj powinieneś być zdenerwowany.

– Potrzebowałem czasu. – wyznał spokojnym tonem. Za spokojnym. Ten spokój w jego głosie stawał się dla mnie wyjątkowo irytujący.

– Czasu? Na co? Na to żeby stwierdzić, że byłam twoją przyjaciółką i nie zasługiwałam na coś takiego? To powinieneś wiedzieć dużo wcześniej. A ty nawet nie dbałeś o to czy mam z czego żyć. Po prostu mnie wyrzuciłeś. Nie miałeś litości ani krzty zrozumienia. Ważniejsza była dla ciebie Yoona i tylko o to się wkurzyłeś. – gdy tylko wspomniałam o dziewczynie jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie. Od razu spokorniał. – Czyli tak jak myślałam. Zerwaliście, więc teraz przychodzisz do mnie i masz nadzieję, że cię pocieszę jak zawsze? – wyglądało na to, że trafiłam w punkt. Blondyn nie wydusił z siebie ani słowa, po prostu mi się przyglądał w ciszy. – Jeśli na to liczyłeś to się myliłeś, Yoongi. Nie zrobię tego. – odparłam zbierając się w sobie. Musiałam już iść, inaczej spóźnię się na autobus.

Zostawiłam go samego. Nawet za mną nie poszedł, po prostu przyjął do wiadomości to co powiedziałam. Może moje słowa dadzą mu do myślenia i zrozumie, że Yoona nie była go warta, a już na pewno nie powinien stawiać jej ponad innych. Zwłaszcza tych, na których mógł liczyć w każdej sytuacji.

Musiałam przyznać, że serce mi pękało.
Dopiero co zamknięta rana, ponownie się otworzyła i było to bolesne.
Nie miałam ochoty do tego wracać, ale musiał się zjawić i wszystko zepsuć. Tęskniłam za nim, to było pewne. Gdyż tylko gdy usłyszałam jego głos i go zobaczyłam moje serce wesoło podskoczyło i miało ochotę się do niego przytulić. Tak jak dawniej.
Wiedziałam też, że nie mogłam sobie pozwolić teraz na sentymenty. Musiałam zebrać się w sobie i skupić na tym co najważniejsze. – na nowym, świeżym starcie.

***

Gdy tylko dotarłam na miejsce, zastałam w mieszkaniu przyjaciela Sehuna. Ten wręczył mi klucze, powiedział parę istotnych szczegółów i zostawił samą z moim nowym gniazdkiem.

Mieszkanie nie było szczególnie duże. Składało się z malutkiego przedpokoju, kuchni połączonej z salonem, łazienki i małej sypialni. W ostatnim pomieszczeniu mieściło się tylko łóżko i szafa, jednak co innego mi było potrzeba? Lokum było świeżo odnowione, w bardzo dobrym stanie i znajdowało się w znakomitej lokalizacji.

Od poniedziałku zaczynałam moją nową pracę. Zatem miałam cały weekend na zaznajomienie się z okolicą, rozpakowanie rzeczy i dokupienie paru dodatkowych. Musiałam też założyć kartę na przejazdy i zaopatrzyć w jakikolwiek prowiant by mieć się czym żywić.

Zabrałam się więc za rozpakowywanie pudeł. Zaczęłam od ubrań, następnie zabrałam się za pamiątki i mało znaczące przedmioty, skończywszy na zaopatrzeniu kuchni. Nim się obejrzałam minęło parę dobrych godzin i zapadł zmrok. Zmęczenie zaczynało dawać się we znaki, więc po wzięciu prysznica ułożyłam się w moim nowym łóżku, pozwalając pogrążyć się we śnie.

Z samego rana poszłam na zakupy. Zaopatrzyłem się w warzywa, owoce, i inne ważne produkty. Poszłam założyć wcześniej wspomnianą kartę i zdążyłam się rozejrzeć po okolicy. Wstąpiłam także do pobliskiej księgarni by zerknąć na nowe książki. Uwielbiałam czytać, dzięki nowym scenariuszom mogłam przenieść się do innego świata. Jednego wieczora mogłam być w drodze do Hogwartu, a drugiego stawać w objęciach Jacoba lub Edwarda z Sagi „Zmierzch". Wybór należał do mnie, i właśnie to sprawiało, że czytanie było tak osobliwe i intymne dla każdego czytelnika z osobna.

Gdy poruszałam się między regałami poczułam jak telefon znajdujący się w tylnej kieszeni moich spodni wibruje, wyjęłam go i spojrzałam na wyświetlacz.

Jeongguk.

To znaczy, pieprzony książę.

Czy zamierzałam odebrać? Nie.
Czy chciałam odebrać i usłyszeć jego głos? Tak.

Desperackie, ogromne, głośne tak.
Jednak nie mogłam tego zrobić. Wiedziałam, że oddalamy się od siebie, i miałam wrażenie, że tak właśnie musi być. Nie chciałam cierpieć.

Nie miałam teraz zamiaru ukrywać tego, że świetnie bawiłam się spędzając czas z Jeonem. Czułam się z nim bezpiecznie, i tak jak nigdy wcześniej przy nikim się nie czułam, ale musiałam to powstrzymać. Nie mogłam pozwolić tej nierealnej historii się rozwinąć, bo ktoś mógłby ucierpieć. Ktoś, znaczy ja.

On był księciem, a ja szarym człowieczkiem. Nikim.


Ophelia.

𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz