Twenty seven - „𝒞𝒽𝒶𝓃𝑒𝓁 𝒷𝒶𝑔 𝒾𝓈 𝓃𝑜𝓉 𝑒𝓃𝑜𝓊𝑔𝒽"

198 22 8
                                    











  Powietrze w pomieszczeniu nagle zgęstniało, zamykając nas w swoim uścisku. Zamarłam w bezruchu, gdy wargi przyjaciela znalazły się na moich, nie wiedząc co zrobić. Odepchnąć go i spoliczkować? Czy odepchnąć i spróbować porozmawiać?
A może po prostu uciec?
Nagle odzyskałam pełnię rozumu i opierając dłonie na jego klatce piersiowej, odsunęłam go od siebie.
Trzymając dystans wpatrywałam się w niego z szokiem wymalowanym na twarzy. Przecież byliśmy przyjaciółmi, nie spodziewałam się tego. A być może nie zauważyłam znaków jakie mi dawał, bo byłam zbyt zapatrzona w kogoś innego? Możliwe. Jednak niezaprzeczalnie miałam mętlik w głowie.

Sehun to dobry chłopak. Pomógł mi odnaleźć się w stolicy, gdy byłam zagubiona i zrozpaczona. Gdy nie miałam nadziei na lepsze jutro wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi ze wszystkim. Dał mi pracę, załatwił mieszkanie, a nawet zaoferował wspaniałą przyjaźń i otoczył mnie opieką, której bardzo potrzebowałam. Miałam w nim oparcie, a teraz nagle to wszystko co budowaliśmy runęło mi na głowę.

– Sehun. Ja.. nie wiem co powiedzieć. Nigdy bym nie sądziła, że.. cokolwiek do mnie poczujesz. – wydusiłam z siebie, przerywając niezręczną ciszę jaka zapanowała po przerwaniu przeze mnie pocałunku.

– Więc.. jest ktoś inny, tak? – chłopak zmienił postawę. Teraz brzmiał nieco oskarżycielsko, co podkreślały skrzyżowane na piersi ręce.

– Właściwie to tak.. – starałam się unikać kontaktu wzrokowego jak tylko mogłam. Naprawdę marzyłam o tym by stamtąd wyjść. Niczego innego chyba tak bardzo nie pragnęłam, jak opuścić ten cholerny budynek.

– Spoźniłem się? On był pierwszy? – dopytywał, nie dając za wygraną.

– Poznałam go już zanim zaczęłam tu pracować. – wyznałam, starając się go zbyć. Na próżno, miałam wrażenie, że to jeszcze bardziej go nakręciło.

– Czym się zajmuje?

– Sehun. – spojrzałam na niego. – To naprawdę nieistotne. Wybacz, że nie odwzajemniam twoich uczuć, ale traktuję cię jako przyjaciela. Tylko i wyłącznie.
I nie sądzę by kiedykolwiek miało się to zmienić. Więc albo to zaakceptujesz.. albo będziesz musiał mnie zwolnić. – odparłam, przypominając sobie jak skończyła się moja poprzednia praca z przyjacielem. Również zostałam zwolniona, bez krzty współczucia i skruchy. Po prostu zostałam pozostawiona sama sobie. Zatem nic gorszego nie mogło mnie już spotkać.

– Żartujesz sobie? Nie mógłbym cię zwolnić. Przyjaźnimy się. Może i nie jest mi na rękę to, że dałaś mi kosza, ale zdarza się. – wzruszył ramionami, pokazując, że jest w stanie to przyjąć na klatę. Spojrzałam na niego upewniając się czy mówi prawdę. Ciężko było stwierdzić, jednak mi również na rękę nie było zmienianie pracy.

– Cieszę się. W takim razie będę się zbierać.. tak jak mówiłam na razie będę pracować z domu. – miałam zamiar poczekać aż napięcie między nami zniknie, a chłopak przemyśli sobie wszystko i podejdzie do tego „na chłodno".

– Nie. Proszę.. tylko mnie nie unikaj, Chaeyoung. Wiem, że zachowałem się niestosownie. Nie chce by to wpłynęło na nasze stosunki. – podszedł do mnie ze skruchą w spojrzeniu. Jednak widząc, że lekko się cofnęłam on również to zrobił, dając mi więcej przestrzeni. Podziękowałam mu w duchu za uszanowanie granicy, jaką wyznaczyłam.

𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz