Twenty five - „𝒞𝓇𝓊e𝓁 𝓌o𝓇𝓁𝒹"

217 22 10
                                    









  Po owym zdarzeniu w sklepie poprosiłam Jeongguka by wysadził mnie pod mieszkaniem i zostawił samą. Było mi przed nim wstyd, ale również przede wszystkim przed samą sobą, że musiał interweniować by ktokolwiek się mną przejął i najzwyczajniej w świecie przeprosił.

Chłopak wyraźnie się martwił, ale zapewniłam go, że wszystko jest w porządku, a moje zachowanie spowodowane jest zwykłym bólem głowy i chciałabym się przespać. Oczywiście wątpiłam, że to kupił. Nie był głupi, ale uszanował moją prośbę i odjechał, wcześniej cmokając mnie czule w skroń.

Gdy weszłam do mieszkania, wzięłam większą torebkę, do której spakowałam prezenty, które wcześniej kupiłam dla pani Kim. Skoro wciąż mam dzień wolny to pojadę na prowincję i złożę jej wizytę. Kobieta musiała być samotna, jej syn jej nie odwiedza, a ja również wyjechałam i obiecałam, że będę często przyjeżdżać. Wyglądało na to, że ja również nie mogłam dotrzymać obietnicy.

Wkrótce znalazłam się już w autobusie na prowincję. Powrót tam powinien mi dobrze zrobić. Tęskniłam za tymi ludźmi, byli dla mnie jak rodzina. Cała społeczność była zjednoczona i zgodna, nie to co w stolicy. Co rusz spotykało się kogoś nowego, na każdym kroku, a ludzie i ich maniery.. Cóż można powiedzieć, że one nie istniały. Niektórzy zachowywali się jakby byli panami świata i wszystko było im wolno. Takie zachowanie zawsze łatwo wyprowadzało mnie z równowagi.

Po upływie około dwóch i pół godziny wysiadłam nareszcie prostując nogi. Wzięłam głęboki oddech, wpuszczając do płuc świeże morskie powietrze. Miła odmiana w porównaniu do zanieczyszczenia w stolicy. Delektowałam się błogą ciszą, idąc powolnym krokiem w kierunku domku starszej kobiety. Pozbawiony zgiełku i hałasu świat wydawał się być taki beztroski. Jednak miasto też miało w tym wszystkim swój urok. Hałaśliwy i czasami nawet podły, ale urok.

Gdy dotarłam do bramy, zobaczyłam, że ta jest otwarta. Przez chwilę do głowy przyszedł mi najgorszy możliwy scenariusz, ale uspokoiłam się gdy tylko do moich uszu dobiegł szczęśliwy głos kobiety.

Weszłam na niewielki ogródek, gdzie przy stoliku siedziała owa staruszka w towarzystwie swoich dwóch koleżanek.
Gdy tylko kobiety mnie dostrzegły uśmiech rozświetlił ich twarze, a zmarszczki bardziej się uwypukliły. Jednak to było nieistotne, gdyż one świadczyły nie tylko o starości, ale także o szczerości ich uśmiechu.

– Chaeyoung! – podbiegłam do kobiety, odkładając torby na posadzkę i zamknęłam ją w uścisku.
– Przyjechałaś! Nawet nie wiesz jak się cieszę, właśnie o tobie mówiłyśmy.. – czułam jak staruszka klepie mnie z troską po plecach.

Już po paru minutach siedziałam z nimi przy stole, zajadając domowe wyroby, które wcisnęła we mnie pani Kim.
– Doprawdy! Jesteś taka zapracowana, a i tak znalazłaś czas dla starej kobiety..

– Pani Kim nie mogła cię wychwalić. Mówi ciągle jaka jesteś zaradna i pracowita. Taka wnuczka to skarb. Zazdrościmy jej. – zamarłam słysząc słowo „wnuczka" z ust koleżanki pani Kim. Spojrzałam na nią. Miała zmieszany wyraz twarzy, i widziałam jak otwiera usta by poprawić kobietę jednak położyłam swoją dłoń na jej powstrzymując ją przed tym. Posłałam jej ciepły uśmiech, zapewniając, że wszystko jest w porządku. Właściwie to bardzo mnie rozczuliło.

– To prawda! Mój wnuk nic tylko żeruje na mojej emeryturze i ani mu się śni znaleźć porządnej pracy! – narzekała pani Kang.

𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz