Nineteen - Lo𝓃g 𝓉𝒾𝓂e 𝓃o 𝓈ee

251 21 2
                                    







  Dostałam się żwawym krokiem do drzwi, i zaczęłam pospiesznie przeszukiwać torebkę w celu znalezienia kluczy.
Dobry Boże następnym razem klucze będę wyciągać już na dole. Kiedy moje trzęsące się dłonie odnalazły cel, kątem oka zobaczyłam jak nieznajoma postać zaczyna się do mnie przybliżać.

Kiedy klucz wylądował w dziurce i zdążyłam go przekręcić, pchnęłam drzwi wchodząc do środka. Gdy tylko przyciągnęłam powłokę do siebie, zobaczyłam, że drzwi się zatrzymały.
Mój wzrok autonatycznie skierował się niżej, gdzie dojrzałam stopę przyodzianą w elegancki but. Ta chwila mojej nieuwagi doprowadziła do rozwarcia przez nieznajomego szpary w drzwiach i wtargnięcia do środka, wpychając mnie wgłąb.

Spanikowana nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa. Drzwi zostały zamknięte przez mężczyznę, a następnie jego dłoń odszukała włącznik światła, który włączyła. Ujawniając tym samym swoją tożsamość.

– Jeongguk? Boże! Tak się wystraszyłam. – złapałam się za serce, odczuwając wyraźną ulgę. Nie wiedziałam czy jest to spowodowane tym, że nie jest to żaden seryjny morderca, czy może tym, że nareszcie go widzę. Moje serce wyraźnie uradowało się na widok ciemnowłosego.
Miałam ochotę wpaść w jego ramiona, wtulić się w jego umięśnione ciało i zapomnieć o całym bożym świecie.

Jednak przeczuwałam, że on nie podzielał mojego entuzjazmu. Pieści chłopaka zaciśnięte były do tego stopnia, że jego żyły były bardzo uwydatnione. Szczęka ostrzej zarysowana niż zazwyczaj mogłaby przeciąć niejedną kartkę, a ciemne oczy Jeona patrzyły na mnie ze złością.

– Jak mnie znalazłeś? – nie wiedziałam od czego zacząć.

– Powiem ci jak cię NIE znalazłem. Na pewno nie dowiedziałem się gdzie mieszkasz od ciebie. – wskazał na mnie oskarżycielsko. Nagle zaschło mi w gardle.

– Nie możesz mnie obwiniać. – starałam się nie ukazać watpliwości i poczucia winy w moim głosie.

– Ależ mogę! Nie powiedziałaś mi o jednej z najważniejszych rzeczy, która działa się ostatnio w twoim życiu. Jestem nagle dla ciebie obcy? – przybliżył się do mnie, bardziej podnosząc ton głosu. Jedyna próba wycofania się skończyła się fiaskiem, a moje plecy wpadły na zimną powłokę ściany w korytarzu.

– Nie chciałam ci zawracać głowy! – postanowiłam zagrać w jego grę na jego zasadach. Chociaż mimo wszystko argument, którego trzymałam się przez ostatnie tygodnie nie brzmiał teraz tak dobrze jak w mojej głowie. Wtedy kiedy się usprawiedliwiałam.

– Kim on był, co? – złapał mnie za nadgarstki, przyciągając bliżej swojego torsu. Automatycznie odwróciłam głowę w bok, usiłując uciec od jego natarczywego spojrzenia.

– Kim był kto? – udawałam jakbym nie wiedziała o co chodzi, a mój głos lekko drżał od stresu i presji wywołanej jego tonem głosu.

Chłopak słysząc moje pytanie parsknął śmiechem i mocniej zacisnął palce na mojej skórze.

– Ten mężczyzna, który cię podwiózł. Kim był? – ponowił pytanie. – To twój nowy chłopak? Chętnie się przywitam.

– To nie mój chłopak, Jeongguk.
To mój szef. – odparłam w końcu ośmielając się spojrzeć mu w oczy. – Nie możesz od tak wpadać do mojego mieszkania i robić awantury.. – nie było mi dane dokończyć zdania, bo ciemnooki złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Jego dłonie przeniosły się z moich obolałych nadgarstków, na biodra.

Część mnie miała ochotę go odepchnąć i na niego nakrzyczeć, ale zbyt bardzo za nim tęskniłam. Poprowadził mnie wgłąb mieszkania i usiadł na kanapie, sadzając mnie na swoich umięśnionych udach.
Po prostu przyciągnął do swojej klatki piersiowej i wtulił się w moje drobne, drżące ciało.

– Tęskniłem za tobą, tak bardzo Chaeyoung. – wyszeptał w moją szyję, wzdychając i niesamowicie mnie przy tym rozczulając. Był małym chłopcem obawiającym się straty kogoś bliskiego. Zagubiony, kruchy i samotny.

Wsunęłam dłoń w jego gęste włosy i się lekko uśmiechnęłam.

– Już jestem. Będzie dobrze. – ucałowałam jego czoło, pozwalając wsłuchać mu się w bicie mojego serca, które waliło jak szalone w jego obecności.

– Ostatnie tygodnie były dla mnie mordęgą. Ojciec zachorował, musiałem przejąć wszystkie obowiązki. – spojrzał prosto w moje oczy, a ja dojrzałam w nich cierpienie. Dotarło do mnie jak ciężko mu było przez ten cały czas. Wszystko zwaliło się na jego głowę znikąd.

– Myślałam, że nie chcesz mieć ze mną już nic wspólnego.. – wyszeptałam, jakby w obawie przed tym, że jeśli wypowiem te słowa głośniej to stanie się to prawdą.

– Oszalałaś? – ujął moją twarz w dłonie i przyjrzał mi się dokładnie. – Nigdy nie mów czegoś takiego. Nigdy więcej. Dzięki tobie czuję, że żyje. – ucałował delikatnie kącik moich warg, zamykając oczy i opierając swoje czoło o moje. Złapałam za jego nadgarstki, w obawie przed tym, że mnie puści. Chciałam być jak najbliżej niego.

– I co teraz będzie? – wyszeptałam drżącym głosem pod wpływem jego intensywnego, ciemnego spojrzenia.

– To co powinno być od samego początku. Czyli my i nic innego. Nie bez powodu los mi cię zesłał. Teraz kiedy mam cię na miejscu, już mi nie uciekniesz.

– Nie miałam takiego zamiaru. – uśmiechnęłam się lekko, składając krótki pocałunek na jego słodkich wargach.




Ophelia.

𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz