Twenty one - „𝒪𝓊𝓇 𝓁𝒾𝓉𝓉𝓁e 𝓈e𝒸𝓇e𝓉"

237 19 0
                                    










  W piątkowy wieczór wróciłam około godziny osiemnastej do mieszkania. Reszta pracowników za namową Sehuna wybrali się wspólnie na kolację, ale ja spasowałam. Byłam zmęczona po całym tygodniu pracy. Wchodziłam do biura rano i wychodziłam późnym wieczorem z wyjątkiem dzisiejszego dnia, gdzie Sehun musiał mnie wyganiać z budynku siłą.

Usłyszałam wibracje mojego telefonu, leżącego na stoliku w salonie. Sięgnęłam po niego i spojrzałam na wyświetlacz.

Jego królewski tyłek Jeongguk:

Bądź gotowa za dziesięć minut :)

Prychnęłam pod nosem. Co on sobie myśli, że będę na każde jego zawołanie?
To się zdziwi.

Odkładając telefon, skrzyżowałam ręce na wysokości piersi i wbiłam wzrok w ekran telewizora. Jak na złość zdjęcia Jeona przecinającego wstęgę w muzeum przepełniały każdy kanał telewizyjny. To była jakaś plaga. Sekta. Wszystko przeciwko mnie.

Po chwili w mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi. Miałam ochotę je zignorować, ale się nasiliło. Podeszłam do nich i otworzyłam je niechętnie, spoglądając spode łba na Jego wysokość.

– Czemu nie jesteś gotowa? – spytał surowym tonem głosu, unosząc jedną ze swoich brwi ku górze.

– Bo.. nie? Myślisz, że będę na każde twoje skinienie? Za kogo ty się masz? – przewróciłam oczami.

– Za kogo ja się mam? No nie wiem, może za twojego przyszłego króla. – wskazał na mnie palcem. Cofnęłam się o krok, dzięki czemu wszedł do mieszkania, zamykając drzwi za sobą.

– Mojego króla? – uniosłam brwi, kryjąc cisnący mi się na wargi uśmiech.

– Tak. Twojego króla. Wolisz się ukłonić teraz czy później? – dzieliły nas zaledwie milimetry. Chłopak chcąc, nie chcąc, miał przewagę, górując nad moim ciałem.

– Wal się, Jeon. – uderzyłam go w ramię. On zwinnie przechwycił mój nadgarstek, przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej i zaatakował moje niewyparzone usta. Nie ośmieliłam się nie oddać pieszczoty. Być może też dlatego, że mi go brakowało. Nie widzieliśmy się parę dni, więc nie ukrywam. Zdążyłam się za nim trochę stęsknić. Muskał moje wargi swoimi, mrucząc cicho z zadowolenia niczym mały kotek. Po tym łatwo stwierdziłam, że on również zdążył się stęsknić za moją osobą.

– A teraz idziemy. – złapał mnie pewnie w talii, sięgając po mój płaszcz z wieszaka. – Ubieraj się. – podał mi odzienie wierzchnie i czekał cierpliwie aż wsunę ręce w rękawy.

Standardowo zanim opuściliśmy mieszkanie, upewniłam się, że nikt nas nie zaskoczy i pospiesznie zeszliśmy schodami w dół. Chłopak zaprowadził mnie do czarnego samochodu, marki Range Rover i odjechał z parkingu.

– Mogę chociaż wiedzieć gdzie mnie zabierasz, skoro siłą wyciągnąłeś mnie z domu, Wasza wysokość? – rzekłam sarkastycznie.

– Jedziemy gdzieś gdzie będziemy mieć wystarczająco prywatności. – wziął moją dłoń i złożył delikatne muśnięcie na jej wierzchu. Był wprost czarujący, wykonując takie małe gesty. Małe i niby nieistotne, jednak dla mnie dopełniały tą całość.

𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz