♕– Chaeyoung! – usłyszałam wołanie pani Kim, z drugiego końca ulicy. Była to kobieta w podeszłym wieku, zawsze schludnie ubrana, z klasą i często będąca w potrzebie. Czasem potrzebuje zrobić zakupy, albo by ktoś poszedł z nią do lekarza, czy odkręcił słoik z konfiturą. I wtedy przydaje się ja.
W każdym razie jest to bardzo ciepła i życzliwa osoba. Jest dla mnie jak babcia, spędzamy razem co drugi weekend rozwiązując krzyżówki lub oglądając jej ulubiony serial w telewizji.
Upewniłam się, że żaden samochód nie przejedzie w najbliższym czasie przez ulicę i przez nią przeszłam pospiesznym krokiem, poprawiając materiałową torbę na ramieniu.
– Tak, pani Kim? Mogę w czymś pomóc? – uśmiechnęłam się serdecznie.
– Och, cóż. Mogę ci zająć chwilkę? – zapytała chrapliwym głosem, przygładzając swojego niesfornego koczka na tylnej części głowy.
– Oczywiście. – weszłyśmy do jej niewielkiego domu. Na wejściu zdjęłam buty, jak na koreańską kulturę przystało i zawiesiłam swoją torbę na wieszaku.
– W czym mogę pani pomóc? – spytałam, idąc za nią.
– Potrzebowałabym byś ściągnęła z górnej półki słoik kimchi. Coś mi przeskoczyło w plecach, i nie jestem w stanie po niego sięgnąć. – wskazała na szafkę nad lodówką. Weszłam na stołek i sięgnęłam po naczynie, podając je kobiecie.
– Proszę bardzo pani Kim. – zeszłam ze stołka, odstawiając go na miejsce.
– Kochana, jeszcze jedno. Miałabyś może chwilkę by skoczyć dla mnie do sklepu, po parę rzeczy? Zrobiłam listę.. – staruszka wyciągnęła z kieszeni swoich luźnych spodni, wymiętą kartkę papieru i mi ją dała.
– Oczywiście. Zrobię zakupy jak będę wracać od dzieciaków. – schowałam kartkę do tylnej kieszeni moich dżinsów.
– Wciąż do nich chodzisz? Obiecałaś mi, że przestaniesz.. rozmawiałyśmy o tym. – spojrzała na mnie pobłażliwie.
– Wiem, wiem.. – machnęłam ręką. – Ale nie jestem w stanie ich tak po prostu zostawić. Oni mnie potrzebują. – spuściłam wzrok na podłogę pokrytą starymi, drewnianymi, startymi w niektórych miejscach panelami.
– Całe miasto cię potrzebuje. My cię potrzebujemy. Co my byśmy bez ciebie zrobili, co perełko? – kobieta poklepała mnie pokrzepiająco po ramieniu.
– Ależ pani mi schlebia. Musi pani zaprzestać karmić moje ego, bo jeszcze w to uwierzę i zapragnę sięgnąć po więcej niż tylko ta mała prowincja. – zażartowałam, na co kobieta nagle spoważniała.
– Oczywiście, że musisz zacząć tak myśleć. Sięgaj dalej niż jakiekolwiek granice. Tego by chciała twoja mama. Odkąd się urodziłaś rozpowiadała wszystkim dookoła, że jej córeczka osiągnie wielki sukces i będzie zmieniać świat na lepsze. Tego by dla ciebie chciała. – palce kobiety zacisnęły się na moim szczupłym ramieniu.
– Dobrze. – spojrzałam na nią, mrugając kilkukrotnie i zerknęłam na zegarek na mojej dłoni. – Ojej, czas na mnie. – kobieta odprowadziła mnie do wyjścia, gdzie założyłam buty.
– Wpadnę po południu z zakupami dla pani. Do zobaczenia! – rzuciłam na odchodne, opuszczając skromny domek kobiety, udając się pospiesznie w stronę kawiarnii. Pracowałam tam do południa, a później odwiedzałam okoliczny dom dziecka. Zwykle chodziłam tam w
weekendy, by czytać dzieciakom i bawiłam się z nimi w różne zabawy w plenerze. Organizowaliśmy podchody, zabawy w chowanego, i skakaliśmy na skakance. Uwielbiałam spędzać z nimi czas, to miejsce miało też dla mnie dość duże znaczenie sentymentalne.
CZYTASZ
𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞
Fiksi PenggemarRozkapryszony następca tronu w ramach kary zostaje zesłany do małej koreańskiej prowincji, w celu podreperowania swojego wizerunku. Kto się jednak spodziewa, że podczas tej podróży jego uczucia zostaną poddane ciężkiej próbie gdy pozna jedną z wolon...