Eighteen - „Lo𝓃e𝓁𝒾𝓃e𝓈𝓈"

248 17 1
                                    









Obudziłam się pięć minut przed budzikiem. Mój sen tej nocy był wyjątkowo niespokojny, zapewne było to spowodowane stresem. Chciałam pokazać się w nowej pracy z jak najlepszej strony, bez wątpienia to wywierało na mnie swego rodzaju presję.

Po wzięciu prysznica, wysuszeniu włosów, i zrobieniu makijażu, zabrałam się za selekcję ubrań. Nie miałam pojęcia co powinnam włożyć, ale ostatecznie postawiłam na koszulę włożoną w niebieskie dżinsy i do tego szpilki w czarnym kolorze. Spakowałam do mojej torebki okulary korekcyjne w futerale, laptopa i dobre nastawienie.

Zarzuciłam na siebie płaszcz i wyszłam z mieszkania, zamykając za sobą drzwi na klucz. Żwawym krokiem udałam się na pobliski przystanek autobusowy. Droga do pracy zajmowała mi jakieś piętnaście minut, do tego należało doliczyć drogę pieszo. Byłam bardzo precyzyjna, dlatego że nie miałam zamiaru spóźnić się już w pierwszy dzień. Jakby to o mnie świadczyło? Poza tym uwielbiałam być punktualna, miałam bzika na punkcie planowania wszystkiego w sposób taki, by być wszędzie na czas.

Po drodze wstąpiłam jeszcze do kawiarni, kupiłam dla siebie zieloną herbatę i kawę dla mojego nowego szefa. Nie wiedziałam jaką lubi, ale wydawało mi się zawsze, że umiem rozczytywać ludzi. Intuicja podpowiedziała mi by wziąć Americano.

Budynek wydawnictwa znajdował się w ruchliwej dzielnicy, w starej kamienicy. Nad dwuskrzydłowymi wrotami widniała nazwa wydawnictwa „ethereal".
Z zewnątrz nie prezentował się zbyt obiecująco, ale gdy tylko przekroczyłam próg, zmieniłam zdanie. Wnętrze było dość stylowe i nowoczesne. Co za paradoks – „nie oceniaj książki po okładce", sprawdza się nawet na przykładzie budynku wydawnictwa. Ciekawe czy był to zamierzony zabieg.

Znalazłam się w niewielkim holu na planie kwadratu. Na ścianach znajdowały się wszelakie okładki książek, domyślnie wydane właśnie tutaj. Nie miałam pojęcia, że parę wspomnianych egzemplarzy znałam, a nawet czytałam. Nie do wiary, że czytając książkę nie zwracamy uwagi na wydawnictwo, które tak naprawdę stoi za tym wszystkim.

– Ty musisz być Chaeyoung. – zza biurka znajdującego się przy ścianie podeszła do mnie niska czarnowłosa dziewczyna, na oko w moim wieku, wyciągając do mnie dłoń.

– Zgadza się. – uścisnęłam jej dłoń, mając szansę przyjrzeć się młodej kobiecie dokładniej. Uśmiech rozświetlał jej jasną i zadbaną cerę, a jej inność podkreślały dwa różowe pasma włosów z przodu, idealnie kontraktując z barwą jej pozostałych. Nawet jej ubiór był interesujący. Miała na sobie jaskrawo-różową koszulę, której druga połowa była biała. Do tego asymetryczną, skórzaną spódnicę do kolan i wysokie buty, sięgające jej do samego krańca dolnej części garderoby.

– Yang Hye-ji. Miło cię poznać. Witamy w zespole. – odparła zachęcająco, a mnie automatycznie opuściło cały czas trzymające napięcie. Poczułam się przyjemnie rozluźniona dzięki jej osobie. – Pokażę ci twoje biuro. – machnęła ręką, zachęcając mnie do pójścia w jej ślady. Weszłyśmy do jednego z pomieszczeń na końcu korytarza. Było niewielkie, ale z dużym oknem wychodzącym na ulicę, biurkiem i mnóstwem książek poukładanych na regałach.

Moje własne biuro.

Nie mogę w to uwierzyć.

– Wiem. Poprzedniemu pracownikowi brakowało gustu, ale mam nadzieję, że ty tchniesz trochę życia w ten pokój. – głos dziewczyny dochodził do mnie jak zza mgły. Stałam zamurowana oglądając każdy kąt po kolei, zastanawiając się czy to nie sen. – Jakbyś miała jakieś pytania, to wiesz gdzie mnie znaleźć. Sehun powinien się niedługo zjawić, więc na pewno do ciebie zajrzy i powie co masz robić. Do tego czasu rozgość się tutaj. – poklepała mnie po ramieniu, zostawiając po chwili samą.

𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz