♕Po zjedzonym posiłku z księciem moje wrażenie o nim całkowicie uległo zmianie.
Stał się dla mnie zdecydowanie bliższy, o ile tak się mogę wyrazić o przyszłym królu.Wydaje mi się, że on właśnie tego potrzebował. Zrozumienia i szczerej rozmowy. Zdawało mi się, że zaczyna się czuć coraz bardziej komfortowo w moim towarzystwie i lepiej odnajduje się w roli pomocodawcy.
– Och. Zapomniałam kurtki, to do zobaczenia jutro. – odparłam gdy wyszliśmy z lokalu.
– Poczekam, odwieziemy cię. Już późno, to niebezpieczne żebyś chodziła sama. – poinformował ciemnowłosy, poprawiając mankiety swojej białej koszuli.
– Dziękuję. – posłałam mu lekki uśmiech. – zaraz wracam. – dodałam, wracając się do knajpki. Zdjęłam moją beżową kurtkę z wieszaka stojącego przy samym wejściu i poszłam w kierunku pojazdu księcia, po której bokach dumnie prezentowały się koreańskie, powiewające mini flagi.
– Co teraz zamierzasz, Wasza wysokość? Obaj wiemy, że załatwienie tych spraw jest niemożliwe. To strata czasu. – usłyszałam zza rogu głos sekretarza.
– Wiem. Przecież jej tego nie powiem, niech widzi moją inicjatywę. Tata kazał mi poprawić swoją reputację, a ja doskonale wykonałem to zadanie. Mieszkańcy jedzą mi z ręki. – słowa ciemnookiego ugodziły mnie w samo serce.
Masz swoją chęć pomocy.
Nie mogłam w to uwierzyć. W głowie mi zaszumiało, w efekcie czego musiałam podeprzeć się ceglanej ściany by nie upaść na zimny bruk. Jak on mógł? Jego wypowiedzi wydawały się takie prawdziwe i od serca.
Zanim łzy zdążyły zbierać się w kącikach moich oczu podeszłam do gawędzącej dwójki mężczyzn, jednocześnie wyłaniając się zza rogu.
– O już jesteś, możemy jecha.. – zanim pomyślałam uderzyłam koreańskiego księcia z otwartej dłoni w twarz, całkowicie nie myśląc o idących za tym czynem konsekwencjami. Byłam rozwścieczona. Użył mnie jako marionetki w swojej gierce, a ja naprawdę myślałam, że jest inny. Zadręczałam się przez mój przedwczesny osąd. A tymczasem nie różnił się niczym od wyobrażenia ludzi.
– Oszukałeś mnie! A mi było cię nawet żal. – wyrzuciłam ręce w powietrze w akcie frustracji. Sekretarz księcia stał w osłupieniu, nie wiedząc w jaki sposób powinien zareagować. Sam książę nie był lepszy. Dotknął dłonią swojej zaczerwienionej skóry na policzku i spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami. – Byłam taka naiwna. Jednak jesteś nikim innym jak snobliwym dupkiem, myślącym tylko o korzyściach płynących z czegokolwiek dla swojej książęcej główki. Jak widać ja również wyciągnęłam z twojego pobytu cenną lekcję. Nie ufać innym, bo mogą chcieć to wykorzystać. I nie martw się. Nikomu nie powiem jakim dupkiem jesteś, zbyt bardzo by się zawiedli. – podczas mojego całego wywodu przyszły władca nie ośmielił się nawet drgnąć. Trwał w milczeniu, aż do momentu, w którym zniknęłam za pobliskim rogiem.
Nie mogłam uwierzyć, że to się stało.
Uderzyłam przyszłego króla. Po prostu go spoliczkowałam. Nieistotne jakie konsekwencje za to poniosę, było warto. W imieniu moim i całej prowincji. Nie zasłużyliśmy na takie traktowanie. Nie chcieliśmy być przedmiotem służącym do manipulacji ludźmi. Pragnęliśmy zostać jedynie zauważeni jako społeczność i wysłuchani.
A co się stało? Zmarnowałam czas ludzi, i swój, biegając za księciem jak jego najwierniejszy piesek.
A on po prostu tam stał, nie będąc zdolny do wykonania kroku. Tylko patrzył oczami pełnymi żalu, które same za siebie przemawiały. Tylko skąd mam wiedzieć, że to również nie było udawane?
Moja krótka znajomość z księciem powinna się zakończyć, zanim się jeszcze zaczęła.
To nie powinno mieć miejsca.
Przez resztę wieczoru karciłam samą siebie w myślach za naiwność i głupotę. jaką się wykazałam.
***
– Chciałbym zbić ten mały, bezczelny, zapchlony, durnowaty, królewski tyłek tego kretyńskiego.. – zakryłam buzię Yoongi'ego moją dłonią. Chłopak był naprawdę oburzony tym co mu opowiedziałam.
Chociaż trudno było mu się dziwić. Nabrał nas wszystkich.
– Wyzywanie go nic nie da. Poza tym, wyżyłam się już na nim wczoraj. Dasz wiarę, że spoliczkowałam księcia? – uniosłam jedną brew, powracając do wycierania stołów.
– Ta. Ja to bym wolał go pobić, poćwiartować, podpalić i oczernić publicznie w najbardziej okrutny, możliwy sposób. – rozmarzył się. – Ej.. czekaj. Przecież możesz to zrobić. – wskazał na mnie palcem, przymrużył oczy, a na jego buzi rozciągnął się szyderczy grymas na wzór uśmiechu.
– Nie, Yoongi. Nawet o tym nie myśl. Wiesz, że nie jestem mściwa. – sprowadziłam go na ziemię.
Książę sobie porządnie nagrabił, i stracił wiele w moich oczach. To nie zmieniało faktu, że nie zamierzałam niszczyć mu życia. To jedyne co ma. Świeżo odzyskane uznanie ludzi. Jednak przy jego zachowaniu, nie potrwa to długo. Sam to zrujnuje, wystarczy tylko trochę poczekać.
– Ja po prostu wierzę w to, że los prędzej czy później sam wymierzy mu sprawiedliwość. – objaśniłam po krótce.
– Albo zrobię to ja i moja twarda jak skała pięść.. – uniósł dłoń z zaciśniętą pięścią.
– Wiesz co jeszcze jest twarde? – uniosłam jedną brew, a chłopak pokręcił głową przecząco. – Ta patelnia. – chwyciłam za rączkę narzędzia kuchennego, unosząc je na wysokość jego twarzy.
– Oj no dobra, już dobra. – uniósł obie ręce w geście obrony.
Masz szczęście, blond trutniu.
Chwyciłam za szmatkę, i wróciłam do wycierania stołów.
– Rany, straszna z niej nerwuska. – do moich uszu dotarł komentarz przyjaciela.
– Słyszałam!
Ophelia.
Ten rozdział nieco krótszy. Życzę wam miłej nocy/dnia, w zależności od tego kiedy go czytacie. ❤️
CZYTASZ
𝐏𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭 𝐏𝐫𝐢𝐧𝐜𝐞
FanfictionRozkapryszony następca tronu w ramach kary zostaje zesłany do małej koreańskiej prowincji, w celu podreperowania swojego wizerunku. Kto się jednak spodziewa, że podczas tej podróży jego uczucia zostaną poddane ciężkiej próbie gdy pozna jedną z wolon...