Kiedy wołasz mnie we śnie
Wdrapuję się po nierównych klifach Pojedyncza nitka bezwładnie zwisa w dół I szepczę nie teraz, nie teraz
I odnajduję cię całego rozplecionego Desperacko próbującego szyć
Wiem, że najłaskawiej
Jest zostawić cię samego===
Dean wyzdrowiał trzy dni później.
Kosztowało to wiele energii ich obydwu, ale jakoś się pozbierał. Ostatniego dnia stwierdził "pierdolę to, nie będę już chory" i mu przeszło.
Jechali dalej, skręcili nieco na wschód, do granicy z Aquilą, gdzie stykały się trzy państwa. Musieli wypędzić resztę Tenebryjczyków z Venandii i ruszyć do królowej Bradbury, by błagać o pomoc-nie mieli dość jedzenia, leków, po bitwie o Elrie przybyło rannych, kalek, którzy potrzebowali opieki. Aquila kiedyś podlegała Venandii, wyzwolili się, ale Dean lubił sądzić, że ich kraje nadal są w dobrych stosunkach. Nie było krwawych buntów, wojen, opresjii, Aquila zwyczajnie odłączyła się dwa tysiące lat temu z powodów politycznych i społecznych. Pozostawali neutralni w obecnej wojnie. Może trzeba ich było nieco przekonać. Popchnąć w odpowiednim kierunku. Przydałoby im się więcej sojuszników.
Najpierw musieli dojść do granicy.
-Słyszałeś, że armia Aquilii w większości składa się z kobiet?
Dean uniósł głowę, wytrącony z zamyślenia-szli wąwozami, wolno, po czterech ludzi w szeregu, on i Castiel na przodzie, Mary na końcu, ze swoimi oddziałami. Jack przysypiał sobie na wozie tuż za nimi.
-Prawie w całości.-odparł Dean, poprawiając lejce. Elcarim nabawił się pod Elrie głębokiej, bolesnej szramy na boku, ale przeżył, pozszywany na życzenie księcia przez jednego z medyków. Zazwyczaj dobijali ranne konie, ale za mocno się do niego przywiązał.-Ale nie tak, jak w Mei.
Castiel wzdrygnął się nieprzyjemnie.
-Mea mnie trochę przeraża.
-Powinna. Harmonia jest raczej...-przekrzywił głowę.-Silną władczynią.
Brunet uśmiechnął się lekko.
-Myślę, że nieco to upraszczasz.
-Możliwe. Jedziemy do Aquilii, nie Mei, więc mogę.
Nubijczyk przytaknął, zgadzając się z jego słowami.
-A jak rządzi Charlene?-zapytał po chwili.-Niewiele o niej słyszymy w Cael.
-Wciąż jest bardzo młoda. Objęła tron osiem lat temu, a jesteśmy w podobnym wieku.-Dean odwrócił wzrok, rozbawiony.-Miałem się z nią ożenić, dawno temu. Już było wiadomo, że rada wybierze ją na następcę, szykowali ją do tego. Widywałem ją często w dzieciństwie.
Castiel uniósł brwi.
-Dlaczego się nie udało? Nie jest w twoim typie?
-Ani ona w moim, ani ja w niej. Charlie lubi tylko kobiety. Zresztą, mój ojciec popsztykał się z jej ojcem, czy coś takiego. Zostawili nas w spokoju. Kiedyś była mi siostrą.
Brunet mruknął, zamyślony, patrząc wciąż do przodu, na wąską drogę przed nimi.
-Prawie zapomniałem.-odparł cicho.-U nas to bardzo rzadkie.
Dean spojrzał na niego bez zrozumienia.
-Co?
-Preferencje skoncentrowane wokół jednej płci.-zerknął na niego.-W Nubisie powszechne jest, że seksualność zakłada każdego.
Dean prychnął pod nosem.
-I co, macie jakieś kary dla tych, co wolą jedną opcję?
-Nie, nie rozumiesz, to raczej...-westchnął.-Lubimy każdego, tak? Po prostu niektórzy wolą tych od tamtych, ale to nie jest całkowite ograniczenie. Seksualność jest u nas bardzo swobodna.
CZYTASZ
Ziemia Obiecana
FanfictionWyczerpane własnym konfliktem królestwa muszą zjednoczyć siły w obliczu wspólnego wroga-plan jest prosty, wykonawców dwóch, a największym zagrożeniem nie to, jakie bitwy razem stoczą, a ich własne małżeństwo. Dean, Pierwszy Syn Venandii, oraz Castie...