murder song

331 47 27
                                    

Wiem, że on zabija mnie z litości
Oszczędza strasznych rzeczy, które nadejdą
Nie chciał mnie skrzywdzić|
On zabija mnie z litości.

===

Świat był lepszy, zanim poznał Castiela.

Był prostszy. Mniej bolał.

Przypominał sobie czasem ten dzień, pył i słońca, cudowne zmęczenie treningu-walczył z Lee. Wygrał, oczywiście. Zawsze wygrywał. Ćwiczył z nim dla zabawy. Lee cudownie całował.

Castiel pomylił go z giermkiem.

To był ostatni normalny dzień jego życia. Niedługo później był już po ślubie. Niedługo później był już na wojnie.

We wspomnieniach przeszłość była piękniejsza, słodsza, zwłaszcza, gdy przyszłość jawiła się jedynie pasmem trudności i mroku-widział dziedziniec, widział Lee, oczami wyobraźni dopowiadał sobie wiele. Dorysowywał detale. Nawet Cas w jego wspomnieniach był wówczas nieco lepszy, niż w rzeczywistości.

Znał już tylko taki podział czasu, Przed Castielem, Po Castielu. Wraz z jego przybyciem zniknęło jego życie. To prawdziwe. Życie Deana Winchestera, który ćwiczył z kochankami i płacił prostytutkom, by z nim rozmawiały.

Życie, w którym był w Latrze. Z rodziną.

Nie znał już drogi do domu. Zapominał uliczek i skrętów, zapominał zakątków własnego zamku. Układu książek w bibliotece. Zapachu własnej pościeli. Okna, z którego wyglądał każdego ranka. Stajni królewskiej, w której poznał Benny'ego.

Chłopiec stajenny był teraz dowódcą śpiącym w namiocie kilkadziesiąt metrów dalej.

Był tu tak samotny, gdy przyjechali. Bez Sama i mamy. Bez miłości do Benny'ego, dawno wygasłej.

Jak samotny musiał się czuć Castiel?

Płakał.

Zamrugał powoli, wybudzając się ze snu. Castiel drżał z zimna. Znów odrzucił kołdrę.

Westchnął, siadając-potarł twarz dłonią. Wziął rąbek pościeli i zakrył bruneta na nowo.

-Cas.-mruknął.-Cas, obudź się.

Shurley otworzył oczy, przestraszony. Sięgnął pod poduszkę, ale Dean zdążył położyć mu palce na nadgarstku.

-To ja. Masz koszmary.

Brunet spojrzał na niego, rozumiejąc. Cofnął dłoń, zostawił nóż tam, gdzie był.

-Jesteś bezpieczny.-Dean ułożył się na nowo, tyłem do niego.-Śpij.

Castiel nic nie powiedział-poprawił się i zasnął znowu, zbyt wykończony, by z tym walczyć. Przestał płakać przez sen. Dean przerwał najgorszy moment. Zanim Nubijczyk znów zaśnie na tyle głęboko, by coś mu się przyśniło, minie trochę czasu.

Co noc, każda noc-Castiel milczał wieczorami, zasypiał, płakał przez sen. W ciągu dnia nie wykrzesał z siebie już żadnej łzy.

Był w żałobie.

Nie otrzymał innych wieści od rodziny, nie wiedział nawet, jak ma na imię jego siostrzenica-w poprzednim podano jedynie płeć dziecka-czy kobieta, która ją ocaliła. Nie miał listów od Hael. Nie wiedział, co się stało.

Niewiedza go zabijała.

-Pojedź tam.-Dean powiedział mu którejś nocy, gdy podawał mu wodę. Castiel był już wykończony.-Pojedź. Poradzę sobie.

Dawał mu wolną rękę. Jedź, jedź do Cael, płyń do Aschy. Zabij Duvala.

Brunet tylko pokręcił głową. Był tu potrzebny. Musiał być, prawda?

Ziemia ObiecanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz