34

267 16 5
                                    

Polubił ten balkon. Przez te kilka dni, które już tutaj spędził naprawdę polubił widok z tego właśnie miejsca. Codziennie rano i nie tylko ramo, kiedy wychodził na papierosa myślami odpływał dosyć daleko widząc piękne miasto. Naprawdę chciał się uwolnić od Seulu, mimo tego, że lubił stolice w której się wychował. Bo prostu nie mógł już jej znieść. Kojarzyła mu się tylko ze złym.

—Minho. Co zjadłbyś ma śniadanie?-Tym razem o dziwo nie miał kaca i wstał naprawę wcześnie rano. Minhee jeszcze spała, Hyunjin też, a w momencie kiedy w stał Chan również jeszcze smacznie spał.

—Gofry. Z truskawkami. I bitą śmietaną-Powiedział wszystko co pierwsze przyszło mu na myśl.

—Więc będą gofry z truskawkami. I bitą śmietaną oczywiście. Ej, ale...nie masz kaca. Coś dziwnego.

—Hyung-Wywrócił oczyma.

—Dobra, już ci nie dogryzam. Chcesz kawy?-Przytaknął gasząc wypalonego już prawie do filtra papierosa. Był tak wdzięczny Chan'owi, za wszystko co dla niego w życiu zrobił. Nie mógł uwierzyć, że zaszedł tak daleko i wiedział, że gdyby nie to, że miał przy sobie Chana najprawdopodobniej już by go tu nie było. Wiele razy myślał o śmieci, chciał się po prostu zabić i mieć spokój. Ciagle tak myślał, ale teraz zdecydowanie mniej niż kiedyś.

Przyłapywał się na tym, że myślał o Minhee jak o problemie. Ciagle przez myśl przechodziło mu to, że gdyby jej nie było jego życie wyglądałoby całkowicie inaczej. Może byłby szczęśliwszy niż teraz? Nie chciał do końca tego wiedzieć.

—Myślisz, że Hyunjin wstanie z kacem?-Minho westchnął myśląc o wczorajszym wieczorze i nocy, kiedy to pili z Hyunjin'em, śmiejąc się i dobrze bawiąc. Dawno nie bawił się tak dobrze, jak właśnie tutaj w Australii. Za to też dziękował Chan'owi. Mógł się napić i nie martwić się o Minhee...

—Nie mam pojęcia, ale jest to dość możliwe. Wypiliśmy całkiem sporo-Uśmiechnął się na te wspomnienia.

—Ty nie masz. Może on też nie będzie mieć?-Zaśmiał się.

—Po prostu odzwyczaiłem się od picia tak dużo. Przecież kiedyś nie miałem kaca mimo przepitej nocy i rana. Pamiętasz?-Pamiętał. Bardzo dobrze pamiętał pijanego, młodego Minho, który wracał do domu i dostawał za to po mordzie. Jego problemy rodzinne zostawiły głębokie rany w jego pamięci. Ciagle martwił Si tym, czy nie był złym ojcem. Bo nie chciał hyc takim ojcem, jakim był jego tata. Nie pamiętał dobrych momentów spędzonych z tatą, z mamà z resztą też. Było mu przykro, że nie mógł spędzić z Minhee całego jej dzieciństwa. Ciagle chciał jej to wynagradzać, ale nie miał jak. Nie był przecież w stanie. Chciał, żeby nigdy nie poznała swojej matki. Nienawidził jej, za to co zrobiła i jemu i Minhee. Za to, że ją zabrała i nie chciała go do niej dopuścić.

—Dobry...-Uśmiechnął się na widok wpół śpiącego Hyunjin'a-Czy ja mogę kawy zanim umrę?-Chan zaśmiał się przytakując.

A Minho patrzył na Hyunjin'a myśląc o tym, że on był jego drugim całym światem. Ratował go przed poddaniem się. Był obok niego zawsze kiedy go potrzebował. Uwielbiał to, jak młodszy o niego dbał. Nie żałował ani chwili z Hyunjin'em. Żałował jedynie krzywdy jakiej mu wyrządził.

—Jak się czujesz?-Zapytal wreszcie.

—Nie jest źle. Myślałem, że będzie gorzej-Westchnął wtulając się w starszego-Głowa mnie trochę boli. Poza tym, jak młody bóg-Wszyscy zaśmiali się-A ty? Wydajesz się bardziej żywy niż po ostatnim-Dogryzał mu. Ale to właśnie lubił w Hyunjin'ie.

—Hyunjin. Zastanawiałeś się kiedyś jak smakuje zwinięta w kulkę kartka papieru?-Chan wybuchł na te słowa śmiechem, zwłaszcza widząc lekko przerażoną minę Hwang'a-Bo ja na przykład bardzo chciałbym zrobić eksperyment. A ty będzie małpą doświadczalną-Uśmiechnął się niby złowieszczo.

—Wole nie próbować.

—Mocnej kawy, czy słabej kawy?

—Nie przełknę mocnej kawy w tym momencie-Tym razem to Minho się zaśmiał-Nie śmiej się ze mnie!

—Przepraszam. Ty się ze mnie śmiałeś jak miałem kaca, to teraz ja się śmieje z ciebie-Hyunjin również chciał mu dogryźć jednak odpuścił uważając to za niepotrzebne-Co mamy dzisiaj w planach?

—Ja bym porobił coś w domu w sumie. Nie mam ochoty wychodzić. Zróbmy wieczór planszówek!-Chan wiedział, że Minho uwielbiał planszówki. Być może właśnie dlatego to zaproponował. I Minho się uśmiechał na samą myśl spędzenia tak wieczoru....

🌠🌠🌠

  —Przegrałeś, tato!-Rzeczywiście. Minho przegrał. W chińczyka!

—Nigdy nie byłem dobry w chińczyka-Z jakiegoś powodu był okropnie zmęczony. Miał powili dość gier. Mimo wszystko. Lubił je, ale przegrał już kilka razy. W pewnym momencie po prostu przestało mu to sprawiać przyjemność. Ale nadal się uśmiechał. Bo siedział tutaj z najważniejszymi w jego życiu osobami. Które śmiały się i dobrze bawiły.

—To akurat prawda. Nigdy w tym nie wygrałeś. Ale za to mam coś w co byłeś świetny...

—Euro Biznes?-Przytaknął. Był świetny w tej właśnie grze. Nie wiedział skąd się to brało. Jednak nie ważne jak długo trwałaby rozgrywka zazwyczaj to on wygrywał w sowim towarzystwie.

I tak spędzili resztę wieczoru grając w euro biznes który wygrał Minho. Śmiali się, Minho z Chanem pili piwo, wszyscy jedli pizzę.

Mimo ciągłego natłoku myśli w głowie Minho bawił się naprawdę dobrze. Przede wszystkim czuł się dobrze. Lepiej niż zawsze. Dla niego było to jak wybawienie, którego dawno nie doznał. Ale to...to jeszcze nie był koniec problemów które miały go spotkać...

________________________________
24.08.2022
😈
MrsMoonK🌙

STEESSED OUT||2||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz