-Nie martw się. Nie siedzisz przy oknie, zawsze masz mnie obok siebie i wcale nie musi być tak strasznie!-Minho wyglądał na mocno zestresowanego lotem. Teraz chodziło głównie o to, że musiał wsiąść do tak znienawidzonego samolotu. Panicznie bał się wysokości i to go tak strasznie zawsze blokowało.
-Tata się boi?-Hyunjin westchnął uśmiechając się pocieszająco do Minho.
-Tylko trochę, Minhee. Mam lęk wysokości-Przyznał cicho spuszczając wzrok na podłogę. Cały czas bawił się nerwowo swoimi dłońmi wiedząc, że przed nim ponad trzynaście godzin w samolocie (nie ważne, że z przesiadką, widział tylko fakt, że musiał spędzić tyle godzin w samolocie wysoko nad ziemią). Przerażał go ten fakt mimo tego, że miał wszystkich wokół siebie, raz z Hyunjin'em, Chanem i Minhee.
-Jest coś jeszcze czego o tobie nie wiem tato?
-To jaki wredny i chamski jest-Odpiwiedzial Chan bez namysłu, po czym gdy zdał sobie sprawę z tego co powiedział podniósł od razy wzrok na Minho napotykając mordercze spojrzenie młodszego.
-Chan. Dawno nie jadłeś chusteczek, co?-Wszyscy zaśmiali się, resztę czasu, która pozostała do wejścia na pokład rozmawiając, starając się rozluźnić trochę Minho.
🌠🌠🌠
-A więc to jest to twoje ukochane miasto, hyung-Chan uśmiechnął się przytakując. W jego mieszkaniu okazało się być na tyle miejsca, że koszty za hotel odpadły, bo zostali u Chan'a.
-Nocą jest ładnie, ale za dnia też całkiem całkiem. Pokaże wam jutro, jak już będziemy mieć siłę w ogóle się ruszyć...A teraz zamówię coś do jedzenia, bo nic nie mam w lodówce, a zaraz umrę z głodu. Na co macie ochotę?
-Wybierz coś, Chan...Chce się położyć. Mogę?-Chan przytaknął na pytanie Minho. Widocznie ta podróż zmęczyła go trochę bardziej niż tego oczekiwał.
-A ty, Minhee? Co byś zjadła?
-W sumie to mam ochotę na coś z makaronem-Chan spojrzał na Hyunjin, który przytaknął na ten pomysł.
-Pójdę zapytać Minho na jaki makaron ma ochotę...-Bo Hyunjin'a lekko zmartwiło zachowanie Minho. Wiedział, że mogło to być spowodowane podróżą i wyczerpującym lękiem wysokości, który odczuwał starszy. Jednak dalej coś według niego było nie tak-Minnie. Zgodnie wybraliśmy makaron. Jaki byś zjadł?
-Carbonara-Powiedział zmęczony pierwsze, co przyszło mu na myśl.
-Wszystko okej?
-Tak, Jinnie. Jestem po prostu zmęczony. Nie masz się więc o co martwić-Uśmiechnął się do wyższego.
-Chce, żebyś spędził te wakacje jak najlepiej się da. Wiesz o tym-Przytaknął-Dlatego się martwię.
-Obiecuje ci, że jutro będę już bardziej do życia. Naprawdę wszystko jest w porządku. Wiem, że zazwyczaj tak się zachowuje, jak coś jest nie tak. Ale uwierz mi. Tym razem to po prostu czyste zmęczenie-Hyunjin ułożył swoją dłoń na policzku starszego.
-Kocham cię, Minho.
-Ja ciebie też, Hyunjin-Oboje uśmiechali się do siebie siedząc chwile w ciszy.
-Więc carbonara?
-Mhm. Idź do Chan'a zanim się wkurzy-Zaśmiał się cicho.
-Wrócę tutaj jak przyjedzie jedzenie. Okej? A ty spróbuj trochę odpocząć.
🌠🌠🌠
-Uśmiechasz się, jesteś zaspany, ale wyglądasz, jak szczęśliwy Minho. Chyba jest dobrze-Skomentował Chan.
-Mówiłem, że jestem po prostu zmęczony-Powiedział spokojnie lekko zachrypniętym od wcześniejszego snu głosem.
-Nie marudź, tato. Zazwyczaj jak się tak zachowywałeś to nie kończyło się dobrze. Mają prawo do tego, żeby się martwić-Minho westchnął wiedząc, że jego córka ma racje.
-Wiem, Minhee...wiem-Usiedli do stołu, skoro mieli zamiar jeść przywiezione przez dostawce jezdnie.
-Już lepiej się czujesz?-Przytaknął.
-Mówiłem, że po prostu jestem zmęczony!
🌠🌠🌠
-Ładnie tutaj, prawda?-Hyunjin objął Minho od tyłu. Lee oparty o barierkę dużego balkonu i Hwang obejmujący go. Szczerze to czuli się z tym bardzo dobrze.
-Jest pięknie, Jinnie-Uśmiechnął się wtulając mocniej w Hyunjin'a-Chciałbym, żebyśmy mogli być wiecznie szczęśliwi...
-Też bym chciał. Ale wiesz, że to jest niemożliwe. Co nie wyklucza tego, że możemy żyć długo i szczęśliwie. Więc żyjmy jak najbardziej szcześliwie będzie się dało.
-Mam wrażenie, że gdybys nie pojawił się w moim życiu to mnie by już nie było, Hyunjin...i dziękuje ci za to-Hyunjin westchnął.
-Ważne, że tu jesteś. Nie ma to znaczenia, dlaczego i nie myśl o tym w ten sposób. Wiem, że miałeś ciężko w życiu, Minho. Ale pamiętaj, że masz mnie. Nie musi tak być. Nie bój się prosić o pomoc. Proszę cię...-Przytaknął.
-Dziękuje ci za wszystko co dla mnie robisz-Odwrócił się wreszcie twarzą do Hyunjin'a przyciągając go do czułego pocałunku. Bo ten pocałunek odzwierciedlał wszystko, co Minho chciał przekazać.
🌠🌠🌠
-Co ty tutaj tak wcześnie?-Minho uśmiechnął się do Chan'a gasząc papierosa w popielniczce.
-Wstałem wcześniej. Nie wiem czemu, po prostu.
-Uroczo wczoraj razem wyglądaliście-Minho poczuł się lekko zawstydzony-Oj, Minnie. Kiedy ty się stałeś taki wstydliwy, co?
-Sam nie wiem. Ale to całkiem zabawne. Kiedyś zaśmiałabym ci się w twarz. Teraz czuje się jakbym miał się złapać pod ziemie-Chan zaśmiał się obejmując Minho ramieniem.
-Teraz jesteś kimś całkowicie innym. I to dobrze, Minho. Potrafiłeś dorosnąć, kiedy trzeba było. Może to lepiej? Może czasem brakuje mi tego, jaki byłeś kiedyś, ale przecież nadal jesteś Minho. I jeśli miałbym wybrać między tym starym tobą, a tym nowym to wybrałbym tego z teraz. Chociaż czasem by ci się przydało szczęście tego starego ciebie-Obaj zaśmiali się. Bo rzeczywiście stara wersja Minho miała więcej szczęścia niż rozumu.
-A wy co? Kółko plotkarskie?
-Dułecik, kochanie-Minho uśmiechnął się do Hyunjin'a.
-Ale że tak beze mnie? Ploteczki beze mnie? Obrażę się normalnie!
-Ominęła cię część z porównaniem starego mnie do mnie teraz.
-I co wam wyszło z tego porównania?
-Że stary Minho miał więcej szczęścia niż rozumu-Odpowiedział Chan.
-Czemu mnie to nie dziwi...
-Kochanie...-Westchnął Minho-Sugerujesz coś?
-Skądże!
________________________________
15.02.2022
Kolejne pięć rozdziałów powinny się bardziej kleić ze sobą niż ten. Także tak...przepraszam za tak długą przerwę!MrsMoonK🌙
CZYTASZ
STEESSED OUT||2||
Fanfiction„-Minho... -To nie ma sensu, Hyunjin. Nie chce iść do pracy, to i tak już nie ma znaczenia-Leżał odwrócony tyłem do młodszego. -Zadzwoń do swojego szefa, że cię dzisiaj nie będzie. Proszę cię-Minho westchnął sięgając po telefon. Jego głos nadal był...