Chapter twenty

374 31 9
                                    

-Kurwa Wooyoung, obudź się! - Wrzasnął San, po raz setny potrząsając ciałem rozedrganym chłopca.

Odkąd powrócił do swojego apartamentu z ciężarem bachora na plechach - dla jasności mieszkał na dziesiątym piętrze, lecz ku jego szczęściu przeklęta winda wyjątkowo działała - i ułożył jego nieprzytomne ciało we własnym łóżku, ten nieustannie przechodzi przez coś we swym śnie, mamrocząc i rzucając się na materacu, niczym opętany. 

Wpierw San starał się być łagodny, delikatnie szepcząc, aby chłopiec się przebudził się ze swych koszmarów, pozostawiając demony w tle. Jednakże kiedy wraz z każdą kolejną  nieubłaganie płynącą chwilą koszmar nawiedził go mocniej, eskalując i uwydatniając żyły na szczupłym gardle, aż pierwsze krople potu nie ujawniły się na chorobliwym czole dziecka, akcje czarnowłosego stawały się coraz to bardziej desperackie, aby przebudzić smarkacza.

Nie wspominał już, iż Wooyoung nabawił się gorączki, a jego niebezpiecznie ciepłe ciało drżało teraz w brutalnych spazmach, a nie mógł uczynić nic w chwili, kiedy maluch spał

-Woo! - Zawołał, ponownie potrząsając drżącymi ramionami, wyłapując zaledwie pojedyncze, spójne słowa, jak "Zatrzymaj", "Proszę", "Przestań", "Vincenz", "Nie". Jednakże z każdym kolejnym bełkotem, jego serce coraz to mocnej zalewało sie w przerażającym zmartwieniu - Hej, obudź się dzieciaku - Delikatnie uderzył blady policzek chłopca, zdesperowany, aby zakończyć jego cierpienie. Tego, czego nie oczekiwał, to iż oczy Wooyounga otworzą się szeroko, a chłopiec zerwie się gwałtownie, spadając z łóżka z bolesnym jękiem. Jego ciało uderzyło z hukiem o podłogę - Hej spokojnie, ty...

-Nie zbliżaj się! - Krzyknął Wooyoung zupełnie zaskakując Sana, który cofnął swą wyciągniętą dłoń, niezręcznie kładąc ją na zaciśniętym udzie - Zostaw mnie! Nie dotykaj! - Wrzeszczał chłopiec tak mocno, iż niemal krztusił się pomiędzy piskliwymi słowami, w wyraźnej panice. Jego ciało drżało przeraźliwie, a oddechy nie były normalne. W zasadzie daleko im było do tego, sprawiając, iż Choi obawiał się ponownego omdlenia.

-Woo, nie zranię cię już. Możesz mi zaufać, dobrze o tym...

-Cofnij się! Błagam, nie krzywdź mnie! - Młodszy nie wydawał się w ogólne obecny w otaczającym go świecie, tak jakby jego oczy wciąż pozostały głęboko zatopione w paskudnych obrazach ze snu. Nagle zaczął czołgać się do odległej, hebanowej ściany, wciskając swoje drobne ciało głęboko w ciasny kąt, nim podkulił nogi ciasno pod swoją pierś, ochronnie otaczając je ramionami. San bezsilnie obserwował, jak chłopak wciska swoją głowę w niewielką przestrzeń pomiędzy kolanami a swą szybko poruszającą się piersią, szlochając zawzięcie przy kolejnych niewyraźnych mamrotaniach  - Nie dam rady. Nie dam rady więcej. Proszę, przestań. Tak bardzo mi przykro - Słowa były trudne do rozróżnienia spomiędzy pociągnięć nosem, płaczliwym krzykiem, a prawdziwym bełkotem sylab, gdy chłopiec trząsł się, jak liść rzucany podczas huraganu.

-Woo, proszę... - San upadł na kolana, gdy zsunął się ze swego wygodnego, królewskiego łoża, nie wiedząc co innego uczynić ze swoim ciałem. Nie był gotowy, aby zobaczyć kogokolwiek w tak złamanym stanie, doprowadzając go do zalążka łez. Co do cholery przydarzyło się temu dzieciakowi? Bał się wiedzieć. Po raz pierwszy w życiu tak naprawdę się bał.

-N-n-i-e z-bl-iża-j się - Oddech Wooyounga był urywany, a Choi był bliski, aby porzucić wszelkie spełnione prośby chłopca, po prostu chwytając go w ramiona i tuląc, dopóki całe zło nie opuści jego biednego umysłu.

-Wooyoung?! - Obcy głos rozległ się zaledwie kilka metrów dalej z sąsiedniego pomieszczenia, sprawiając, iż San zamarł zaskoczony. Kto kurwa pałętał się po jego domu?! - Wooyoung! - Czekaj, głos był znajomy, choć czarnowłosy nie potrafił dopasować go do odpowiedniego właściciela.

Aż wielka sylwetka nie stanęła w drzwiach jego sypialni, mierząc swym czujnym, demonicznym spojrzeniem każdy skrawek pomieszczenia. Nagle wściekłe spojrzenie zmiękło w przejmującym je przerażeniu na widok niewielkiego kłębka ciała skulonego tak posłusznie blisko ścian i drżącego w przerażeniu.

-Yunho? - San zmarszczył brwi, zaskoczony obecnością swojego przyjaciela, który zupełnie zignorował jego obecność, pospiesznie zbliżając się do niewielkiego ciałka chłopca.

-Wooyoungie? - Choi zamarł zdezorientowany, kiedy wielkie ciało jego kumpla... niemal brata skurczyło się gwałtownie, kiedy powoli przykucnął tuż obok niewielkiego, drżącego ciałka chłopca przed nim - Wooyoungie, pamiętasz mnie, prawda? - Nagle główka dzieciaka uniosła się gwałtownie, a zamglone łzami oczęta spojrzały na niego z piekącą nadzieją, jak gdyby nie dowierzając, iż drugi rzeczywiście jest przed nim żywy... jakby wpatrywał się w ducha.

-Y-Yunho... - Wyszeptał Wooyoung, wyciągając drżącą, pokrytą dreszczem dłoń w kierunku wyższego mężczyzny, który nie oczekiwał, spełniając prośbę dzieciaka i przyciągając jego ciało do słodkiego, bezpiecznego objęcia, szczelnie zaciskając ramiona na wąskiej tali i wciąż chudych plecach. Wyższy był bliski ronienia łez, zupełnie zapominając, jak bardzo tęsknił za chłopcem w swym objęciu...

-Cześć szkrabie. Już dobrze - Wymruczał, delikatnie pocierając niewinne ciałko malca, zadowolony, kiedy jego oddech zaczął zwalniać spanikowanej piersi - Tak bardzo za tobą tęskniłem - Wyznał, powoli odsuwając od siebie chłopca, aby przyjrzeć się jego chorobliwie bladej, choć już nieco pulchniejszej twarzy.

-Hyung - Głos dzieciaka był cichy, kiedy zmęczenie paniki wzięło w górę, sprawiając, iż stał się zupełnie wątłym w jego ramionach. Yunho więc nie zwlekał, delikatnie unosząc jego ciało z cichym sapnięciem, mijając wciąż klęczącego Sana, który przyglądał im się otępiały, nim ułożył sennego chłopca w gładkiej pościeli.

-Co do cholery? - Jęknął Choi, śledząc całą sytuację, aż zastygł na wściekłe spojrzenie Yunho.

-Co ty kurwa mu zrobiłeś?!

Touch Me //WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz