-Co, rzucił cię chłopak? - Prychnął San, nie potrafiąc powstrzymać swych ust przed ugryzieniem paskudnego komentarza, jednakże Wooyoung nie dawał się wzruszony, uśmiechając się jedynie bardziej.
-Nah, moje życie byłoby zbyt szczęśliwe, gdyby to zrobił - Sapnął Wooyoung, nieco osuwając się na stołku.
W tej też chwili barman ponownie pojawił się z kieliszkiem czystej, przeźroczystej cieczy posępnie wykonując powierzone mu zlecenie, nim z błaganiem spojrzał na Sana. On również wiedział, iż chłopcu niewiele brakuje, aby przekroczyć bezpieczną granicę. Choi skinął więc jedynie, dostrzegając ulgę na wyraźnie zmęczonej twarzy pracownika, który zniknął chwilę później z powrotem zajęty swymi obowiązkami.
Czarnowłosy chwycił nadgarstek niższego chłopca, kiedy ten sięgał z nadzieją po postawione przed nim szkło, sprawiając, iż Wooyoung sapnął w oburzeniu, pospiesznie cofając dłoń z lekkim sykiem, niemal przewracając się na swym miejscu. San odruchowo wyciągnął dłoń, aby go chwycić, lecz i tym razem został odrzucony bolesnym pchnięciem, sprawiając, iż przewrócił oczami, samemu chwytając postawiony kieliszek wódki, wypijając jej zawartość.
-Hej! To było moje - Wooyoung spróbował wstać, przewracając krzesło z hukiem, który zniknął w głośnym basie uderzeń przypadkowego, popuralnego utworu.
-Słowo klucz "było", kotku - Prychnął Choi, uderzając szkłem o blat, nim spojrzał na pijanego mężczyznę. Dzieciak nie radził sobie z alkoholem. To było nadzbyt widoczne, kiedy zatapiał się ślepo, mrugając słodko ciężkimi powiekami w pragnieniu snu, starając się nieskutecznie wyglądać na zirytowanego. To sprawiało, iż wyglądał uroczo w oczach wyższego mężczyzny, który uśmiechnął się szczęśliwie na widok udawanej wrogości - Co zdenerwowałeś się skarbie? - Żartował dalej, nie ruszając się ze swego miejsca, opuszczając ramiona, aby oprzeć łokcie na ladzie za nim.
Wooyoung się nie patyczkował w swym gniewie, wymierzając niechlujny cios wprost w twarz Sana. Potknął się jednak o własne stopy, lecąc do przodu, aż wpadł wprost w oczekujące na niego ramiona mężczyzny, który nieco siłą przyciągnął go bliżej, otulając dłonie delikatnie na jego szczupłej talii, wiercącego się chłopca.
-Puść! - Wrzasnął fioletowo włosy, kładąc dłonie na jego piersi, aby odepchnąć się od ciepła, lecz jego ramiona były zbyt słabe, a umysł spowolniony przez uderzenie alkoholu, sprawiając, iż pozostał niewygodnie uwięzionego w łagodnym uścisku z rumieńcem ciepła na policzkach oraz oczami wilgotnymi od łez - Zostaw mnie... - Jęczał żałośnie, dysząc ciężko w czułym uścisku.
-Spokojnie chłopczyku, co powiesz na to, że zabiorę cię z powrotem do domu? - Spytał już spokojniej, przechylając skroń, aby złapać nieobecne spojrzenie Wooyounga.
-Zostaw... - Głos chłopca stał się niebezpiecznie cichy pomiędzy ciężkimi oddechami, kiedy jego ciało zaczęło drżeć w przerażających spazmach i wyraźnej panice. San pospiesznie cofnął swe dłonie, zaskoczony reakcją, obserwując uważnie, jak palce Wooyounga zacisnęły się na jego podkoszulku w miejscu, gdzie biło serce.
-Uspokój się - Poprosił Choi, nie wiedząc, co powinien uczynić, kiedy niższy cofnął się pospiesznie z chrapliwym wdechem, nim ruszył przed siebie przez zuchwały tłum. Oczywiście nie pozostawił go samego, pospiesznie podążając za nim do tylnego wyjścia, aby upewnić się, iż pijany chłopak nie zrobi sobie krzywdy sam w ciemną noc. Niemal zgubił go w gęstwinie ludzkich ciał, kiedy dzieciak przemykał przez nie znacznie szybciej, więc po prostu przepchnął się, ignorując wszelkie przekleństwa, czy oburzone wdechy, które wywołał.
Uczuł ulgę, dostrzegając, jak Wooyoung przechodzi przez czarne drzwi, powtarzając jego ruch, aż chłodny wiatr nie zmierzwił jego skroni w delikatnym, choć lodowatym podmuchu. Nie pozostawił sobie jednak dużo czasu na oczyszczenie zamglonego trunkami umysłu, poszukując spojrzeniem niewielkiej postury ubranego na czarno chłopaka, aż dostrzegł go przy rogu budynku, pochylonego niebezpiecznie z dłonią jedną opartą na nieomurowanych cegłach a drugą na piersi, jak poprzednio ją widział.
Zamrszczył brwi, ponownie ruszając za nim.
Nie słyszał już ciężkiego oddechu, choć ten niewątpliwie był szybszy, wskazując, iż dzieciak poradził sobie z presją chwili, jednak nauczony na swych błędach nie dotknął cienkiej talii, trzymając się o krok dalej.
-Przestań! Nie idź już kurwa za mną! Nie zrozumiałeś? Nie będę już znowu dziwką! - Wrzasnął niespójnie Wooyoung, nim odwrócił skroń od kamiennego chodnika pod swymi nogami, by wbić spojrzenie w drugiego z nienawiścią godną pożałowania. San szybko pożałował słów, które powiedział tamtej nocy, czując się winny, iż zapewne zrujnował ich relacje. Tym razem nie zamierzał jednak odpuścić, gdyż myśląc o tym dłużej, jeśli będzie wystarczająco dobry dla dzieciaka ten może zerwać ze swoim drugim mężczyzną, pozostawiając swe ciało jedynie do zachłannej dyspozycji Choia.
-Nie. Woo... - Starał się powiedzieć, wdrażając swój złoty plan w życie, nim ostre spojrzenie zrujnowało każdą jego myśl.
-Zamknij się! Nie będę tego więcej wysłuchiwać! Nie jestem już lalką do pomiatania! - Wykrzyczał Wooyoung, kaszląc paskudnie z głębi swych płuc, nim wątle odbił się od ściany. Co do cholery przydarzyło się temu dzieciakowi... - Przestań... po prostu przestań... - Głos był bliski błagania, kiedy kolana ugięły się pod Wooyoungiem, doprowadzając do jego upadku.
San chciał go chwycić, jednak cofnął się przerażony, iż jego dotyk znów wywoła panikę przechodzącą przez ciało dzieciaka... Zwykle porzuciłby go w tej chwili. Gdyby Wooyoung był jedną z dziewczyn, którą przeleciał poprzedniej nocy, zapewne po prostu zostawiłby go tu, każąc ochronie zając się pijaczką. Odwróciłby się na pięcie, odchodząc z czystą ignorancją w swej tępej na cierpienie innych duszy.
Tym razem było inaczej. Jedyne, co chciał zrobić to wciągnąć chłopca w swoje ramiona i pozwolić mu zalać się łzami smutku, radości, znieść ból jego uderzeń, czy krzyk nienawiści... po raz pierwszy nie miało to znaczenia.
Nie mógł go jednak dotknąć, więc uklęknął o krok dalej, czule przypatrując sie bladej twarzy chłopca.
-Przepraszam, Wooyoung - Wyszeptał słowa, których nigdy nie przypuszczał, iż wypowie - To co powiedziałem i zrobiłem, było okropne. Tak mi przykro, nigdy nie miałem tego na myśli.
-Przestań pieprzyć głupoty. I tak wszyscy mają mnie za puszczalską dziwkę... i może mają rację, ale nie potrzebuję twojej litości teraz - Warknął mdło Wooyoung, walcząc ze swymi nogami, aby podnieść się z miejsca - To i tak nie ma znaczenia - Jęknął, powoli stając na chwiejnych nogach z połową ciała podpartą o róg budynku. San jednak nie ruszył wraz za nim, pozostając nisko, aby spoglądać od dołu na wątłe ciało chłopca i nie przytłoczyć go swoim wzrostem - Jak on po mnie przyjdzie, wszystko będzie skończone.
-Kto, Wooyoung? - Choi zmarszczył brwi, obserwując, jak niższy przechylił głowę, spoglądając ku górze wprost na zachmurzone, nocne niebo nad ich głowami.
-Vincenz.
CZYTASZ
Touch Me //WooSan
FanfictionWooyoung tak wiele dni zmagał się ze swymi traumami. Nie sądził jednak, iż jedno wydarzenie, jedno twierdzące słowo zaciągnie go z powrotem do dawnego koszmaru. Jego życie było jak upadające domino. [Praca może zawierać: przekleństwa, sceny 18+] 25...