Chapter thirty-five

410 24 16
                                    

Wooyoung powoli zamrugał ociężałymi powiekami, wzdychając lekko, gdy przewrócił delikatnie swoje ciężkie, obolałe po zmiętym śnie ciało o niewielkie cale, aby uzyskać znacznie lepszy kąt, nim powróci w błogie krainy sennych mar, nadrabiając to, co stracił przez ostatnie długie i męczące dni... nim dotarło do niego, iż nie jest sam. Jego skroń ześlizgnęła się z niewielkiego pagórka pod niewygodną pozycję, zdając sobie sprawę, iż nie jest to poduszka... cóż, a przynajmniej nie jest jedną z prawdziwych.

Spojrzał o cale wyżej na ciepłe, umiłowane brunatne oczy, które przyglądały mu się z czułością godną najprawdziwszych uczuć. Słodki uśmiech rozciągał przystojną twarz w ślicznym grymasie z dwoma, symetrycznymi, niewielkimi kanionami, pokrywającymi oba wklęsłe policzka.

-Dzień dobry, kotku - Wyszeptał San, pochylając się nieco, aż złożył delikatny, czuły pocałunek na otępiałym czółku chłopca, wprawiając go w dogłębną dezorientację - Co taki zaskoczony? - Spytał łagodnie, nieco podciągając chłopca na swym ramieniu, aby wolą dłonią, nieuwięzioną przez paskudną wiązankę kabli i rurek, objąć szczupłą i delikatną talię.

-Ty tu jesteś - Wysapał głupio Wooyoung, jednak nie można było mu się dziwić. Jego poprzedni mężczyzna nigdy nie pozostawał u jego boku, nie ważne, jak wiele chłopiec ofiarował mu walorów swego młodego ciała, ani jak posłuszny był podczas wszystkich chorych zachcianek mężczyzny. Zawsze ostatecznie był sam.

-Oczywiście, że tak i przywyknij do tego, bo od dziś nie obudzisz się u boku nikogo innego - Zachichotał San, przyciągając go jeszcze bliżej i używając siły, nieco zmiażdżył niższego w swym objęciu. Chłopak pisnął, zaskoczony i rozbawiony nagłą zaborczością kochanka.

-Czyli co, dziś mnie nie zwyzywasz od dziwek, jak poprzednim razem? - Spytał zadziornie i szybko pożałował swych słów, kiedy Choi odsunął go do siebie, pospiesznie spoglądając wprost w jego oczy z taką intensywnością winy w nich uwiązaną, iż niższy Wooyoung niemal zachłysnął się na dostrzegalny ból - Oh, ee...

-Tak mi przykro Wooyoungie. Nigdy tak naprawdę nie miałem tego na myśli, ja po prostu... poczułem się oszukany i zdradzony, a naprawdę nie otwieram się na wiele osób. Mam tylko kilku przyjaciół, tak bliskich, że gdyby powiedzieli, skocz w ogień, to zrobiłbym to, wiedząc, że po drugiej stronie czeka na mnie coś fajnego... ty byłeś pierwszym, o którym pomyślałem w ten sposób od samego początku i nie ważne, jak bardzo później próbowałem sobie zaprzeczyć oraz zniżyć cię do poziomu innych w mej głowie, ja... naprawdę chciałem zabrać cię na tę kawę - Wyszeptał wyraźnie zdruzgotany, nim zmarszczył brwi, dostrzegając słaby uśmiech chłopca... nie był zły?

-Cóż, trochę teraz będziemy musieli na to poczekać, mój Romeo - Zachichotał, unosząc się nieco, aby ukraść soczysty, choć czuły pocałunek z nieco rozchylonych ust swego kochanka - I już dawno ci wybaczyłem. Ja jestem trudny... we wszystkim i rozumiem, że nie masz wielu przyjaciół... ja mam tylko Yeosanga i Yunho, choć z nim nie widziałem się tak długo od czasu gdy... - Odchrząknął.

-Nieufność górą - Zachichotał San, sprawiając, iż młodszy pokręcił głową w niedowierzaniu.

-Taak.

-Ah Woo muszę się jeszcze do czegoś przyznać - Wyszeptał wyższy, delikatnie przesuwając dłonią w kierunku karku młodszego, który poruszył się z wyczekiwaniem - Skłamałem mówiąc, że nie pieprzę byle kogo... ja... w zasadzie często to robiłem.

-Wiem.

-Wiesz? - Choi uniósł brwi w zaskoczeniu - Co? Jak?

-Kto normalny trzyma lubrykant i kość do wyboru pozycji w podłokietniku swojego auta? - Prychnął młodszy z grubym rumieńcem na swych policzkach, nim podsunął się lekko, aby ukryć swoją twarz w zagięciu szyi drugiego.

-Trafna uwaga... Hongjoong ma kość - Wysapał starszy, a głos śmiesznie dudnił w jego gardle, kiedy niższy przytulał się ciepło do jego szyi.

-Skąd...

-Bo mu kupiłem - Zaśmiał się mężczyzna z dumą swym głosie, sprawiając, iż chłopiec pragnął uderzyć się w czoło i zrobiłby to, gdyby jego ramiona nie były uwięzione w ciasnym objęciu jednej dłoni jego kochanka - Swoją drogą, chyba powinniśmy cię ubrać. Yunho wciąż będzie wściekły za wczoraj - Westchnął San i dopiero teraz Wooyoung zauważył, jak surowo nagi jest, ukryty blisko ciała drugiego owinięty w ciepłej pierzynie.

-Za chwilę. Pozwól mi jeszcze odpocząć chwilkę- Westchnął, przyciskając się bliżej, tylko by nie uszkodzić rany Sana, którą Hongjoong musiał ponownie opatrzeć poprzedniego dnia z nienawistnym wyrazem twarzy - A i zdajesz sobie sprawę, że jeśli ktoś wejdzie, kiedy mi to robimy, nie wystraczy żebyś przykrył tylko mój tyłek? - Zachichotał chłopiec z rumieńcem wstydu na swoich policzkach. To było krępujące... choć może tylko dla niego, gdyż jego umysł ledwo zarejestrował przybycie Yunho, poruszając ciałem dalej w zaborczych żądaniach zakończenia, a i Choi nie zrobił wiele, aby oszczędzić starszemu traumatyzujących widoków.

-Jak przyszedł dziś z tależem jedzenia był cały czerwony na twarzy - Zaśmiał się San na wspomnienie.

-Długo nie śpisz? - Wooyoung był zaskoczony, gdyż myślał, iż obudzili się w mniej więcej tej samej chwili.

-Obudziłem się kilka godzin przed tobą i oglądałem telewizję - Wyznał, kiwając lekko głową na ekran ogromnej plazmy do przeciwległej stronie ściany z wyciszonym niemal zupełnie dźwiękiem, aby zapewne nie zakłócić snu młodszego. Wooyoung z miłością położył dłoń na piersi swego kochanka, wsłuchując się w rytmiczne uderzenia jego serca.

-Na pewno wiele zrozumiałeś - Droczył się, zadowolony, kiedy opuszki palców ślizgały się po jego nagiej skórze ramienia.

-Nie chciałem cię budzić. Spałeś tak słodko - Zachichotał czarnowłosy, unosząc głowę, aby złożyć czuły pocałunek w gęstych lokach nieco niższego kochanka - A i masz - Nagle ręka opuściła jego talię, a Wooyoung miał podnieść już skroń w konsternacji, nim niewielki talerz wypełniony małymi przekąskami wylądował na brzuchu Sana w odległości odpowiedniej, aby nie drażnić jego rany - Zjedz sobie coś, nawet jeśli czujesz mdłości. Musisz naprawdę dużo nadrobić... - Zawahał się lekko - Jeśli chcesz, bo nie mogę ci kazać przytyć - Oświadczył nagle, powracając delikatną dłonią no ramienia chłopca, aby ponownie pobudzać słodki dreszcz biegnący po każdym przeciągnięciu.

-Dziękuję - Odpowiedział szczerze chłopiec, nie mogąc uwierzyć, jak dobrze trafił.

-Znalazłem fajny film. Myślę, że może ci się spodobać. Zaczyna się za pięć minut i...

-Sannie? 

-Hym?

-Kocham cię.

-Ja ciebie też, kwiatuszku.

Touch Me //WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz