-Co masz na myśli? - Tym razem San nie odsunął się od chłopca i choć nie wiedział dlaczego, coś po prostu mu nie pozwalało. Coś głęboko zakorzenione w smutnym, strapionym spojrzeniu młodszego, doprowadzało go do postradania rozumu, gdyby teraz pozostawił go samego i odsłoniętego.
-Ja... Trudno mi to wyjaśnić, ale jestem z kimś związany...
-Masz partnera? - Nagle Choi zupełnie zignorował wszelkie swoje wcześniejsze założenia, cofając się gwałtownie spanikowany. Partner oznacza zdradę. Zdrada prowadziła do afery. Afera do wielu problemów, o których San nie mógł teraz myśleć w trakcie jednego ze swoich największych i najbardziej wartościowych projektów.
-Nie, poczekaj to nie tak...
-Kurwa, Wooyoung! - Wrzasnął wściekły, ignorując to, jak chłopiec wzdrygnął się gwałtownie, pod wpływem jego uniesionego głosu - To nie są żarty! - Nienawiść płynąca z niskiego głosu rujnowała zupełnie kruche serce Wooyounga, który zatrzymał się w otępieniu. Pragnął wyjaśnić. Naprawdę chciał powiedzieć, iż to nie tak, jak drugi myśli, ale strach go sparaliżował. Przerażenie płynące z powtarzających się wydarzeń otępiło zupełnie jego słaby umysł. Nagle poczuł, jak jego usta zaczynają śmierzyć dziwnym uczuciem, a język staję się odrętwiały w suchych ustach. Dłonie świadomie ukrył za sobą, chroniąc ich nieustanne drżenie przez obcym, nienawistnym spojrzeniem, lecz wiedział, iż najgorsze dopiero miało nadciągać... - Ty mogłeś wszystko zrujnować! Jak mogłeś... Kurwa może naprawdę jesteś tylko puszczalską dziwką, a ja się dałem na to wszystko nabrać - Mężczyzna zadał cios wprost w bolące już i tak serce, przekręcając ząbkowane ostrze w koło paskudnymi słowami.
-Nie, poczekaj, ja... - Łzy napłynęły do chłopięcych oczu, rozmazując świat, lecz nie potrafił wybełkotać ani słowa więcej, gdy drugi przerwał mu, odwracając się z głośnym prychnięciem kpiny i niedowierzania. Jego nagie ramiona osiadły na biodrach, kiedy wpatrywał się we węglową otchłań okolicznych lasów.
-Pieprzona dziwka. Mogłem się tego spodziewać - Mruknął do siebie, odsuwając się, kiedy Wooyoung uczynił chwiejny krok w jego stronę - Żałosne. Tak się pieprzyć z byle kim. Mogłem się domyśleć, że polecisz na kasę. Zrobiłeś się taki chętny...
-Wypieprzaj, wiesz?! - Wrzasnął Wooyoung, nie potrafiąc znieść obelg i był dumny z siebie, kiedy San wydał się zaskoczony - Uważaj sobie o mnie, co chcesz i zostaw mnie w końcu w spokoju! Zabieraj swój złoty tyłek spowrotem do auta i nigdy nie wracaj, jak ci się nie podoba!
Nie czekał już więcej. Nie oczekiwał słów, przeprosin, czy więcej kpin. Zwykle ruszył pospiesznym krokiem w kierunku wnętrza budynku, aby obsłużyć ostatniego klienta, nim zostanie wylany na zbity pysk. Tak wiele czasu zajęło mu otwieranie się do ludzi po wszystkim, co przeszedł w swoim paskudnym życiu, lecz jak widać, był to błąd. Powinien był zwykle ruszyć dalej, bez związków, które pragną go zniszczyć, bez relacji, rujnujących jego umysł.
Był tak naiwnie głupi.
Modlił się, aby nie potknąć się o własne nogi, kiedy jego stopy stały się jak z waty. Całe jego ciało przeszedł chłód, który pogarszał się z każdą kolejną chwilą zwłoki. Jego wzrok stał się biały i słabo wyczuł, jak samochód za nim odpala cichy silnik, odjeżdżając z piskiem opon. Wiedział, że pojazd minął go niezwykle blisko, jednak nie odwrócił się jednak... nie miał na to sił. Jego oddech był ciężki w płucach, a kroki zatrzymały się w swym miejscu.
Powinien usiąść? Nie, czuł się dobrze... czuł się? Nie wyczuwał już końców swoich palców, ani przynajmniej połowy ciała. Jedyne co było obecne, to dudniące głośno serce, uderzające w jego żebra, ogłuszające na otaczający go świat pochłaniany apetycznie przez białoczarne cienie.
Był przerażony.
Słyszał czyjś głos z dalekiej odległości, dochodzący zza grubych ścian... murów jego otępiałego na otoczenie umysłu i wiedział, że nie wytrwa tak długo. Przypadkowo machał już dłonią, starając się odnaleźć punkt zaparcia, cokolwiek, co powstrzyma go przed upadkiem. Jego serce podskoczyło mocniej, kiedy musnął coś swą dłonią, jednak utracił kontakt z rzeczywistością w chwili już następnej.
Jego ciało stało się nieważkie, opadając wątle, aż uderzył o coś. Ktoś go złapał?
Nie, uderzenie było zbyt mocne, zbyt porywcze, aż cały jego kręgosłup spłonął w potwornym bólu. Czuł, jak coś porusza jego ciałem. Ktoś bada je swoimi rękoma i rozpaczliwie starał się to zatrzymać, jęcząc niewyraźnym głosem. Nic jednak nie pomogło. Był słaby. Wątły w ramionach tego, kto go pragnął.
Atak paniki zaczął przybierać na sile i wiedział, iż musi powstrzymywać się na tyle ile może, gdyż nieprzytomność uczyni go podatnym... podatność była zła. Bardzo, bardzo zła w jego przypadku.
Próbował więc rozgonić mgłę jego spojrzenia, potrząsając głową, aż dłoń nie owinęła się wokół jego posiniaczonego gardła, ściskając boleśnie mocno, aż słaby, desperacki dech, z którym walczył od kilku dłuższych minut, ponownie stał się niewyczuwalny, dusząc go i uśmiercając. W brutalnej chwili histerii dostrzegł jednak tego samego mężczyznę, który przed kilkoma chwilami starał się go zrujnować, lecz tym razem nie było nikogo, aby go powstrzymać. Sam Wooyoung nie miał już na to sił, zbyt pochłonięty własnymi lękami, by stanowić rzeczywisty opór... czy chociażby jakiekolwiek wyzwanie. Stał się podatnym i drugi to wykorzystał.
Czuł na sobie dłonie, usta... przyciśnięte do paradoksalnie gorącej skóry, pomimo chłodu oblewającego jego ciało. Jeśli tak miała wyglądać jego śmierć, to żałował, iż nie zakończył swego nędznego istnienia nieco wcześniej.
Ledwo był świadom, kiedy ciało zostało oderwane od jego własnego, a on upadł boleśnie na podłogę pod sobą, chłodną, więc posądzał, iż znajduje się już w łazience i jego zupełnie opuszczony umysł instynktownie modlił się, aby San zebrał się w sobie i powrócił do niego, by ponownie wybawić go z opresji chwili... zbawić przed nadchodzącym bólem.
Długo walczył, aby uchylić powieki, ciężko dysząc i krztusząc się własnym pragnieniem zaczerpnięcia powietrza w chwili, kiedy otworzył jedno ze swych załzawionych oczu. Nie miał nawet sił, by unieść głowę i spojrzeć nieco dokładniej, delektując się tym niewielkim skrawkiem, który ukazywał mu niewygodny kąt spojrzenia.
To nie był San.
Nie. Daleko mu było do tego.
-Cześć Wooyoung, tęskniłeś za mną, kochanie?
CZYTASZ
Touch Me //WooSan
FanficWooyoung tak wiele dni zmagał się ze swymi traumami. Nie sądził jednak, iż jedno wydarzenie, jedno twierdzące słowo zaciągnie go z powrotem do dawnego koszmaru. Jego życie było jak upadające domino. [Praca może zawierać: przekleństwa, sceny 18+] 25...