11

847 54 12
                                    

Wooyoung podniósł się powoli, San znów przyciągnął go do siebie chwytając za biodra. Było to dziwnie kojące, zupełnie jakby ktoś na chwilę zastąpił Sana. Pozwolił znów, by go dotykał i całował, absolutnie mu to nie przeszkadzało.

- San?

- Hm.

- Mogę cię przytulić?

Mężczyzna odsunął się zdziwiony patrząc przez chwilę chłopakowi w oczy. Wooyoung znów nie potrafił odczytać, jakie są jego emocje.

- Nie. - odparł stanowczo, po czym odsunął się. - Muszę się spakować.

Wooyoung przytaknął siadając na materacu i patrząc jak odchodzi. Poczuł nagle ogarniający go chłód, gdy został znów sam ze sobą.

- Głupi. - skarcił się pod nosem. Mógł się spodziewać, że San nie jest typem, który chętnie wszystkich przytula, nawet na takiego nie wyglądał. Skąd więc pomysł, że dla niego zrobi wyjątek?

Musiało mu wystarczyć to, co robili do tej pory. Ale przecież San wjeżdża. Nawet nie wiadomo na jak długo. Co Wooyoung miał robić tutaj całkiem sam, bez żadnego towarzystwa? Zapewne zanudzi się na śmierć, gdy nie będzie mógł się widywać z Yunho.

Położył się na łóżku wzdychając głośno. To, co przed chwilą zrobił było strasznie dziwne, ale nawet mu się podobało. No i Sanowi chyba też, co było dla niego satysfakcją. Chciał sprawiać mu przyjemność.

Miał nadzieję, że ta cała podróż Sana nie zajmie zbyt długo, bo przez ten krótki czas Wooyoung zdążył uzależnić się od dotyku, którego tak bardzo potrzebował.

Lot miał być wcześnie rano, dlatego San już koło godziny 5:00 był na nogach i przygotowywał się do wyjścia. Był spakowany, tak naprawdę nie potrzebował wiele. Zamierzał załatwić to najszybciej jak się dało.

Nie budził Wooyounga, nie widział w tym sensu. I tak wiedział, że dziś wylatuje, a była zdecydowanie za wcześnie, by wstawać z własnej woli. Dlatego zszedł po cichu na dół, czekając na telefon od Parka, który miał go zawieźć na lotnisko. W czasie oczekiwania zdążył jeszcze zaparzyć sobie kawę, którą popijał powoli oparty o blat lady w kuchni. Wtedy zauważył przytulankę leżącą na ziemi, a po chwili przypomniał sobie skąd w ogóle się tu wzięła.

Nie wiedział, co ma myśleć o tym, co wczoraj zrobił, a także o samym Wooyoungu. Był typem osoby, z którą nigdy nie miał do czynienia, co było dla niego trochę niekomfortowe, zwłaszcza, że zaniedbał od jakiegoś czasu swoje ćwiczenia.

Wziął do ręki misia i skierował się na piętro, do pokoju chłopaka, gdzie po cichu otworzył drzwi i upewniając się, że ten śpi, położył maskotkę na szafce, następnie ewakuując się z pomieszczenia i biorąc po drodze torbę, wyszedł z domu. W razie, gdyby czegoś potrzebował, ma numer do Wooyounga, więc chyba mógł być spokojny, że chłopak sobie poradzi.

Pod bramą zaparkował samochód, za którego kierownicą zobaczył swojego towarzysza. Ścisnął mocniej ramię torby i zapakował się do środka, mrucząc pod nosem szybkie przywitanie. Seonghwa również się nie odzywał, co było nieco zaskakujące. San oczekiwał masy pytań o wczorajszy dzień i samą osobę Wooyounga.

Niestety jego szczęście nie trwało długo, bo już przy samym lotnisku, Park postanowił zabrać głos.

- Kim był ten dzieciak? Co u ciebie robi?

- Nie twoja sprawa.

- Płacisz mu? Za seks?

- Nie. Czemu myślisz zawsze tymi samymi kategoriami?

- Bo inne do ciebie nie pasują. Czemu miałbyś zapraszać do siebie jakiegoś dzieciaka? Nie wiedziałem, że w takich gustujesz.

- Nie gustuję w nikim, o tym chyba wiesz. A poza tym nie jest dzieciakiem. Jest dorosły.

- Wygląda, jakbyś go z lekcji odebrał. - prychnął.

- Jest u mnie, bo Yunho mnie o to poprosił, okej? Koniec tematu.

- Oh, znowu ten Yunho. Nie mogę pojąć, co w nim takiego wyjątkowego. I co ma wspólnego z tym dzieciakiem?

- Chcesz, to go zapytaj. Ja mam za chwilę samolot. - odparł wysiadając z pojazdu i biorąc ze sobą swój bagaż skierował się do wejścia na lotnisko.

Było już po godzinie 9:00, gdy Wooyoung w końcu się obudził i wstał. Szybko przypomniał sobie, że San wyjechał, co oznaczało, że został w domu całkiem sam. Ta wizja była poniekąd nudna i niepokojąca ze względu na wielką wyobraźnię Wooyounga, ale liczył, że żadna z jego wizji się nie spełni.

Ubrał się i posprzątał w swoim pokoju, aż w końcu zauważył stojącego na szafce misia. Przez chwilę zastanawiał się, skąd w ogóle się tu wziął, ale powoli przypominał sobie, co działo się wczorajszego wieczoru, gdy wrócił z Yunho z parku rozrywki. Poczuł lekki zawód, że San jednak nie przyjął jego prezentu, ale przecież mógł się tego spodziewać. Był bardzo poważnym człowiekiem, niekiedy przerażającym, to oczywiste, że nie kolekcjonował czegoś takiego jak przytulanki, czy zabawki.

Gdy wyrwał się z zamyślenia, odłożył misia na miejsce i zszedł na dół, by przygotować sobie śniadanie.

Mimo że na ogół w całym domu było cicho, teraz odczuwał to jeszcze bardziej. Nieobecność Sana sprawiła, że znów poczuł się samotny, nawet jeśli mężczyzna nie poświęcał mu zbyt wiele czasu. Po prostu cieszyła go i uspokajała myśl, że ktoś jest obok. Ktoś, do kogo może się odezwać lub poprosić o pomoc. Może San nie był do końca godny zaufania, ale Wooyoung go cenił. Był mu wdzięczny za dach nad głową i resztę. Bo San jako jedyny w końcu zrozumiał jego potrzebę i nie krytykował go. Co prawda głównie przez jego korzyści płynące z tego, ale z drugiej strony, nie dotknął Wooyounga w sposób, by mu się nie podobało. Mimo wszystko dotrzymał słowa i starał się nie wychodzić poza granicę jego komfortu.

Jak zwykle do roboty miał jedynie sprzątanie. To powoli robiło się nudne, ale nie mógł narzekać, skoro San zapewniał mu tak wiele. Myślał, czy nie spotkać się z przyjacielem, zapewne był ciekaw co u niego po tym, jak go zwolnili, a Wooyoung oczywiście nie przyznał się, że został bez dachu nad głową i z długami. Po prostu chciał oszczędzić sobie wstydu.

Mimo wszystko tęsknił trochę za chłopakiem i chciałby choć na chwilę pobyć w jego towarzystwie. Miał nadzieję, że znajdzie on dla niego czas pomimo pracy i obowiązków domowych.

Zadzwonił więc koło południa z zapytaniem, czy jest może chętny na jakiś szybki wypad. I o dziwo, udało mu się. Był umówiony na godzinę 15:00 w centrum ze swoim przyjacielem. W końcu będzie mógł się rozluźnić i porobić coś więcej, niż snucie się po domu i szukanie zajęć, które nie przeszkadzałyby Sanowi. Lubił towarzystwo i nie potrafił zbyt długo przesiedzieć samotnie.

Delicate • Woosan [1]✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz