Było już dawno po zmierzchu, gdy we dwójkę siedzieli w salonie przetwarzając ostatnie wydarzenia. Oboje sporo się nauczyli i doświadczyli rzeczy, które nigdy wcześniej im się nie przydarzyły. San nie chciał odchodzić od Wooyounga, który zapewne przez długi czas nie będziecie mógł zapomnieć o tym okropnym wydarzeniu, jakim było porwanie.
Delikatnie położył dłoń na jego kolanie, chcąc jakoś dodać otuchy i zapewnić, że jest obok i nigdzie się nie wybiera. Nawiązali kontakt wzrokowy, a Wooyoung uśmiechnął się delikatnie, roztapiając powoli skute lodem serce Sana.
To było niedorzeczne. Gdyby ktoś miesiąc temu powiedziałby mu, że jakiś zwykły dzieciak tylko pojawi się w jego życiu i będzie gotów oddać za niego życie, uznałby go za wariata. Jak to niby miało się stać? Jakim cudem człowiek, potwór, który nie potrafi nawet wyczuć czegoś takiego jak litość, czy współczucie, bez grosza empatii, miałby zrozumieć... Miłość?
Jego matka wielokrotnie o niej wspominała. Próbowała go jej nauczyć, ale... San był zbyt młody. Po jej śmierci całkowicie zaniedbał naukę i zapominał, jak to jest być człowiekiem. Ojciec wytresował go na bezuczuciową bestię, która myśli tylko o zabijaniu.
Poczuł delikatny dotyk na wierzchu swojej dłoni, na której chwilę później zobaczył tą należącą do młodszego.
- Wszystko jest już dobrze. - powiedział cicho Wooyoung, choć jego głos załamał się pod koniec. - Jest... W porządku.
- Przepraszam, że musiałeś przez to przechodzić.
- To nie twoja-
- Nie, Wooyoung. To była moja wina. Powinienem przewidzieć, że nie jesteś bezpieczny, kiedy mieszkamy pod jednym dachem.
- Ale nie zostawiłeś mnie.
- Nie mogłem.
- Dlaczego?
Dlaczego?
Dobre pytanie. San nie znał na nie odpowiedzi. Uratowanie Wooyounga było dla niego naturalne, nie przeszło mu przez myśl, by zignorować porwanie i żyć dalej swoim życiem. Wooyoung naprawdę nie był mu obojętny. I nie było to już tylko spowodowane jego relacją z Yunho. Chłopak sam w sobie sprawiał, że San chciał go chronić i mieć jak najbliżej siebie, by już nikt więcej go nie skrzywdził. Wiedział tylko, że nie mógł.
Sięgnął do policzka młodszego, delikatnie, nie chcąc go przestraszyć, i pogładził opuszkami palców skórę na jego szyi, wpatrując się intensywnie w jego usta. To było właśnie to, co chciał zrobić. Nie był dobry w słowa, ale może chociaż czyny pokażą, że przynajmniej stara się być szczery. W jego przypadku nie było to łatwe.
Wooyoung nie odsunął się, gdy usta Sana dotknęły tych jego, niemal od razu oddał pocałunek, zupełnie jakby na to właśnie czekał. Nie spieszyli się, smakując tę chwilę, tak wyczekaną. Oderwali się od siebie, gdy San poczuł łzy młodszego. Spojrzał na niego nieco zmartwiony.
- Nie przejmuj się. To przez emocje. - powiedział z delikatnym uśmiechem, a San odwzajemnił go.
- Emocje...
Chciał wiedzieć, jak poprawnie je rozróżniać i okazywać. Miał wrażenie, że przy Wooyoungu było to o wiele łatwiejsze. Zupełnie jakby jego serce... W końcu znalazło cel, by obdarzyć go tym, czego nie potrafił okazać od urodzenia. W końcu mógł naprawdę kogoś pokochać.
Poczuł ramiona oplatające jego ciało, zamykając w ciepłym i przyjemnym uścisku. Przez ostatnie dni naprawdę to polubił. Trzymając w ramionach Wooyounga, czuł się, jakby trzymał cały świat. Świat, który musiał ochronić. Nie sądził, że kiedykolwiek jeszcze wróci do tego co było. Tamten San odszedł. Ten wykreowany przez jego ojca i poniekąd chorobę. Wooyoung był jego lekarstwem.
CZYTASZ
Delicate • Woosan [1]✓
FanfictionSan nie okazuje żadnych emocji, natomiast Wooyoung nie potrafi ich ukryć. Gdy Yunho dowiaduje się o kłopotach finansowych brata, postanawia zwrócić się o pomoc do przyjaciela. Sytuacja jednak dość szybko wymyka się spod jego kontroli. Uwagi: wulgary...