29

730 51 29
                                    

Po tym, jak nie udało się Sanowi zatrzymać chłopaka, mógł jedynie mieć nadzieję, że nie zrobi on nic głupiego. Nie rozumiał, dlaczego tak bardzo zależało mu, by zostać. Przecież znali się zaledwie tydzień. To za mało, by się zakochać, prawda? Tak przynajmniej uważał i był pewien, że Wooyoung poradzi sobie doskonale bez niego. Przecież był dorosły, umiał o siebie zadbać, a bez niego będzie mógł tylko czuć się bezpieczniej.

Rozmawiał z Hongjoongiem. Rany wciąż wymagały od niego ostrożności i przede wszystkim odpoczynku, ale Kim wiedział, że nie może go na siłę trzymać u siebie w klinice. Ufał, że po odesłaniu go do domu będzie spędzał większość czasu w łóżku.

Ustalili więc, że tę ostatnią noc spędzi jeszcze tutaj, a nad ranem Yunho pomoże mu się zebrać do domu. Nie było mowy o tym, by jechał autobusem, lub sam prowadził samochód. Jego zadaniem było się oszczędzać i odpoczywać.

Po południu zaglądnął do niego Yunho, z którym nie miał okazji za dużo rozmawiać odkąd znalazł się w tym miejscu.

- Żyjesz? - uśmiechnął się starszy zajmując miejsce obok łóżka. - Wooyoung wrócił autobusem.

- Chyba. Nie wiem.

- Nie mówił nic? Myślałem, że zabierze się ze mną, gdy będę jechał z powrotem.

- Na pewno byłoby lepiej... Ale nie udało mi się go zatrzymać. Mógłbyś do niego zatrzeć w drodze powrotnej?

- Coś się stało?

- Nie do końca. Właściwie nie wiem.

- Czego nie wiesz?

- Nie wiem co powiedziałem źle. Próbowałem mu wyjaśnić, że nie jest ze mną bezpieczny.

- A on...?

- Próbował mi wmówić, że go to nie obchodzi i, że chce zostać. Przecież to niedorzeczne!

- Zaraz, zaraz. Wooyoung chce zostać z tobą? W twoim domu? Dlaczego?

- Wymyślił sobie, że mi pomoże. A resztę może niech sam ci powie, bo ja jestem w tym do bani.

- Dobrze, porozmawiam z nim... A jak z tobą?

- A jak ma być? Czuję się jak Jezus z tymi dziurawymi rękami.

- Nie są dziurawe. - prychnął Yunho. - Ale tak poza tym, jak się czujesz?

- Jak zwykle. Przecież wiesz, że to nie pierwszy raz kiedy otarłem się o śmierć. Moje ojciec potrafił doprowadzić mnie do gorszego stanu.

- To nie oznacza od razu, że jesteś nieśmiertelny. Masz się oszczędzać, wiesz o tym?

- Tak, wiem.

- Kiedy wychodzisz?

- Pewnie jutro rano. Pomożesz mi się zebrać, czy mam się tłuc taksówką?

- Przyjadę. A jak noc? Wooyoung spał tutaj?

- Ta.

- Miał jakieś koszmary?

- Nie. Spał jak zabity przez całą noc.

- To dobrze. Mam nadzieję, że dziś też już będzie wszystko dobrze.

- Przypilnuj go w razie czego, żeby nie zrobił nic głupiego, okej? Mam złe przeczucia.

- Zaczynam się martwić, skoro nawet ty się o niego troszczysz.

- Ja troszczę? W którym miejscu?

- Musisz się jeszcze wiele nauczyć. - uśmiechnął się złośliwie, głaszcząc przyjaciela po głowie. - Akurat w tym Wooyoung nad tobą góruje. Może wcale nie ubzdurał sobie nic z tą pomocą? Daj mu szansę.

Delicate • Woosan [1]✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz