14

728 56 34
                                    

San szybko zorientował się, że jego zadanie wcale nie będzie takie proste. Z samego rana namierzył swój cel, który zamierzał śledzić do momentu, aż nadarzy się idealna okazja, by zacząć działać. Niestety facet chyba wyczuł, że będą na niego polować, przez co ani na chwilę nie ruszył sięgnął nigdzie sam, ani nie opuszczał miejsc przepełnionych ludźmi. To nie pozwalało Sanowi uporać się z zadaniem tak, jak by tego chciał.

Od godziny 6 chodził za mężczyzną i obserwował go, czując jak z każdą kolejną chwilą traci cierpliwość. Wolał uporać się z tym szybko i po cichu, ale wydawało się, że druga opcja będzie wręcz niemożliwa. Zaczął więc obmyślać plan B, nad którym postanowił popracować już w pokoju hotelu, w którym się zatrzymał.

Chodzenie przez miasto za jakimś nadzianym typem było jednak strasznie męczące i nie powstrzymał się od kupna taniego alkoholu, by się rozluźnić pod wieczór. Gdy tylko jednak dotarł do hotelu, poczuł wibracje w swojej kieszeni, na co westchnął ciężko, podejrzewając, że jest to Wooyoung. Chyba wziął zbyt dosłownie, że ma się do niego nie odzywać przez pół dnia.  To wcale nie oznaczało, że w ogóle ma się do niego odzywać.

Kiedy jednak wyciągnął z kieszeni telefon, nie zobaczył tam imienia Wooyounga, a Seonghwy. Nieco zdezorientowany i zirytowany odebrał połączenie, wyczekując głupiej gadki Parka.

- San, jesteś? Sory, że dzwonię. Uznałem, że lepiej cię wkurzyć telefonem, niż włamaniem. - prychnął.

- Jakim znowu włamaniem?

- Jadę zerknąć co u ciebie. Zajrzę do Juniora, bo wątpię, by ten dzieciak mógł się do niego zbliżyć.

- Junior ma się dobrze. Nie musisz go sprawdzać.

- Daj spokój, przecież go nie zjem. - zaśmiał się. - Na razie.

- Co? Nie, czekaj- - spotkał się z zakończonym połączeniem, przez co westchnął głośno. Nie ufał Parkowi i nie wiedział, co on znowu kombinuje.

Pewien był jednak, że jego złe przeczucia są słuszne.

Wooyoung zaczął żałować, że wypił wczoraj z Yeonjunem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wooyoung zaczął żałować, że wypił wczoraj z Yeonjunem. Jego głowa nie dawała mu spokoju przez długi czas po przebudzeniu, podobnie jak wspomnienia z poprzedniego wieczora. Jak mógł tak po prostu wyżalić się Sanowi? Jak w ogóle mógł pomylić jego numer z Yunho? Czuł się tak bardzo zażenowany...

Nie mógł się zebrać do kupy przez kilka godzin, zupełnie jakby był w innym wymiarze, przez co dopiero po godzinie 13:00 wziął się za jakiekolwiek porządki. Nie chciał grzebać Sanowi po szafkach, ale bardzo potrzebował w tym momencie czegoś na ból głowy. Nie miał przez to na nic siły, a musiał jej trochę zebrać, by wygarnąć swojemu przyjacielowi, jak bardzo go nienawidzi za to, że namówił go do picia. Wiedział jak to się skończy, a mimo to znowu mu zaufał. Yeonjun pewnie nawet nie odczuwał zbytnio skutków po wczoraj. To było niesprawiedliwe.

Kiedy zajął się już wytarciem kurzu (a trochę to zajęło biorąc pod uwagę wielkość domu), usiadł na kanapie wzdychając głośno. Picie z Yeonjunem nie mogło się skończyć inaczej, musiał to po prostu zapamiętać. Problem w tym, że za każdym razem, gdy ten obieca, że nic się nie stanie, on głupi mu uwierzy. A potem skończy właśnie w ten sposób, umierając niemalże przez cały dzień, podczas gdy Yeonjun prawie w ogóle nie odczuje wypitych promili.

W pewnym momencie usłyszał otwieranie drzwi, na co poderwał się zdezorientowany. Spojrzał na godzinę, ale nawet jeśli było już po 15:00, San na pewno jeszcze nie wrócił. Czy możliwe, by był to Yunho? Nie mówił nic o żadnej wizycie.

Wychodząc na korytarz, zobaczył swojego niespodziewanego gościa, na którego widok spiął się nieznacznie, obawiając się, jakie są jego intencje.

- Cześć, dzieciaku. - przywitał się. Sam jego ton nie podobał się Wooyoungowi.

- Dzień... Dobry?

- Nie pamiętasz mnie?

- Pamiętam, ale... Co... Pan tu robi?

- Pan? Aż taki stary chyba nie jestem. Seonghwa, jakbyś zapomniał. I przyszedłem zajrzeć, jak sobie radzisz i czy przypadkiem nie spaliłeś mu jeszcze domu.

- Czemu miałbym spalić mu dom?

- No i chcę zajrzeć do Juniora.

- Juniora?

- Pies. Ma na imię Junior.

- Oh. - był pewien, że San zwracał się do pupila w inny sposób. - Nie boisz się go?

- Nie bardziej, niż właściciela. - prychnął wymijając go. - Dobrali się.

- Dlaczego nie pozwala się dotknąć?

- Pies, czy San?

- No pies. - odparł zdziwiony. Ostatnim co mógł powiedzieć o Sanie to, że nie pozwala się dotknąć.

- Chuj wie. Pewnie San go wyszkolił. Jakimś cudem tylko jego słucha.

- Więc czemu do niego idziesz?

- Żeby nie zdechł z głodu.

- O to akurat nie musisz się martwić. San o to zadbał.

- Podejrzewam. Zawsze mnie ciekawiło, czy poświęciłby nas wszystkich, gdyby miał do wyboru tego kundla. Tylko do niego się przywiązał.

- Zwierzęta mają w sobie pewien urok, że ludzi do nich ciągnie. Zazwyczaj.

- Mnie nie ciągnie. Zwłaszcza do takich jak ten. - mruknął patrząc na zwierzę za siatką. - Widzisz ten wzrok? Gardzi mną, tak samo jak San.

Wooyoung nie odpowiedział, doskonale widząc, że najwyraźniej mężczyzna nie dogaduje się z Sanem. Nie czuł potrzeby rozmowy z nim, więc zwyczajnie skierował się do środka z zamiarem wrócenia do swoich obowiązków. W końcu Seonghwa nie był jego znajomym i nie mieli zbyt wielu wspólnych tematów.

- Hej! A ty gdzie? - zawołał za nim.

- Mam lepsze rzeczy do roboty. - odpowiedział ruszając przed siebie.

Nie oglądał się, nie interesowało go, czy Park za nim idzie czy nie. Chciał po prostu mieć spokój, a ten mógł znaleźć prawdopodobnie tylko w swoim pokoju. Tam więc też się skierował, idąc powoli po stopniach do góry, a gdy dotarł do pokoju, zamknął za sobą drzwi, po czym westchnął ciężko opierając się o nie. Chciał, żeby Seonghwa sobie poszedł, bo nie czuł się zbyt komfortowo w jego towarzystwie.

Nie minęło parę minut, a usłyszał kroki na korytarzu, a zaraz potem drzwi otworzyły się, przez co omal nie upadł tracąc oparcie. Spojrzał na starszego niezrozumiale, wyczekując jakiegokolwiek wytłumaczenia, czemu wchodzi mu tak po prostu do pokoju, bez pukania, czy uprzedzenia. No i czemu tak na niego patrzył?

- Zgaduję, że San ma pewien interes w tym, że tu mieszkasz.

- Mam swoje obowiązki.

- Oh, to na pewno. Jakie konkretnie?

- No... Głównie te domowe. Sprzątanie.

- Nie uwierzę, że zrobił z siebie sprzątaczkę. Przejrzałem go, jak tylko cię zobaczyłem, tu nie może chodzić o nic innego.

- N-Nie rozumiem o czym mówisz.

- Ale skoro teraz go nie ma, chętnie wypróbuję jego nową zabawkę i dowiem się, czy naprawdę jesteś czegoś wart.

...

a/ Przepraszam Hwa ༎ຶ‿༎ຶ
Znowu.

Delicate • Woosan [1]✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz