San wrócił do hotelu jak najszybciej, gdy tylko dostał telefon od Seonghwy. Nie ufał mu, wiedział, że coś kombinuje i nie zamierzał mu pozwolić, by cokolwiek wymyślił, doszło do skutku.
Wjechał windą na drugie piętro, gdzie skręcił w lewo na korytarzu, docierając do swojego pokoju. Przez pośpiech otwarcie zamka zajmowało mu dwa razy dłużej niż zwykle, ale w końcu dostał się do środka i od razu zabrał się za szukanie tabletu. Gdy już go znalazł, uruchomił siadając na fotelu, wyczekując pojawienia się obrazu.
W końcu go zobaczył. Wooyoung był w swoim pokoju, opierał się o drzwi, zupełnie jakby ktoś go gonił. To już zainteresowało Sana i zaczął przeglądać resztę kamer, by sprawdzić, czy jego podejrzenia są słuszne. Gdy zobaczył kroczącego po korytarzu Parka, już wiedział, że coś się stanie. Mimo to czekał, aż akcja się rozwinie.
Mężczyzna nawet nie zapukał, od razu wszedł do środka, zaskakując młodszego, a San mimowolnie zacisnął pięści przyglądając się tej scenie.
- Co ty odwalasz, Park? - mruknął do siebie pod nosem, skupiając się na sylwetkach i włączając dźwięk.
- Chętnie wypróbuję jego nową zabawkę i dowiem się, czy naprawdę jesteś czegoś wart.
San przez chwilę myślał, że się przesłyszał. Czy Seonghwa naprawdę wykorzystał fakt, że Wooyoung jest sam i chciał go przelecieć? Co to w ogóle była za gadka o zabawkach? Przecież San nie tknął Wooyounga w sposób, jaki byłby dla niego niekomfortowy. Może i było to do niego niepodobne, ale szanował swojego przyjaciela i chciał dotrzymać obietnicy.
Popchnął go.
Wooyoung upadł na materac, a Park zawisnął nad nim, zaczynając zwyczajnie się do niego dobierać.
Co robić?
San słyszał krzyki młodszego, a mimo to nie mógł nic zrobić, bo był kilka tysięcy kilometrów od niego. Zdenerwowany wybrał numer Yunho i wciąż patrząc na ekran czekał aż ten odbierze.
- No odbierz. - mówił zniecierpliwiony, widząc, że Seonghwa naprawdę nie zamierza odpuścić. Aż go skręcało od krzyków Wooyounga i miał ochotę udusić Parka gołymi rękami.
- San? - po drugiej stronie odezwał się głos. - O co chodzi?
- Yunho, przyjedź do mnie szybko.
- Co? Mam lecieć do Dubaju?
- Nie! Jedź do mnie do domu!
- Co? Ale po co? Coś się stało?
- Tak. Rusz tyłek, bo zaraz może być za późno.
- Okej, okej, ale powiedz chociaż o co chodzi.
- O Wooyounga.
Tyle wystarczyło, Yunho od razu zebrał się i ruszył w drogę, chcąc jak najszybciej dostać się do domu przyjaciela. Nie wiedział jeszcze o co dokładnie chodziło, ale jeśli San zadzwonił do niego w takiej sprawie, coś musiało się stać z jego bratem. San nie przejmował się nigdy cierpieniem ludzi, nie dzwoniłby do niego, gdyby chłopak się skaleczył, czy potknął. Choć i w takich przypadkach Yunho byłby gotów porzucić wszystko i jechać pomóc bratu. Wiedział, że nienawidzi widoku krwi.
San natomiast zaraz po tym jak się rozłączył, wybrał numer Parka, mając nadzieję, że to jakoś go zatrzyma, by Jung miał więcej czasu. Nie mógł patrzeć na bezbronnego chłopaka, płaczącego i błagającego o litość.
Mężczyzna zatrzymał się, wyraźnie poczuł wibracje swojego telefonu, który zaraz potem wyciągnął z kieszeni. Patrzył przez chwilę na ekran, ale ostatecznie odrzucił połączenie. San się zdenerwował. Nie zamierzał odpuścić. Dopóki Yunho nie pojawi się na miejscu, zamierzał wydzwaniać do Seonghwy, nawet jeśli ten za każdym razem miał go odrzucać.
CZYTASZ
Delicate • Woosan [1]✓
FanfictionSan nie okazuje żadnych emocji, natomiast Wooyoung nie potrafi ich ukryć. Gdy Yunho dowiaduje się o kłopotach finansowych brata, postanawia zwrócić się o pomoc do przyjaciela. Sytuacja jednak dość szybko wymyka się spod jego kontroli. Uwagi: wulgary...