IV.4.

121 22 15
                                    

Eunika weszła do mieszkania i zamknęła za sobą drzwi, a potem rzuciła się na kanapę z rykiem.

– Nieeee!!! Co się stało z moim Wojtkiem? Czemu to mnie spotyka?!

Lui wskoczył na kanapę i zaczął chodzić jej po plecach, ugniatać je pazurkami, a w końcu ułożył się na niej w kłębek, ale ona nie miała dla niego cierpliwości.

– Złaź, Lui – warknęła, aż zdziwiony kot się podniósł i zeskoczył na podłogę. Potem obrażony wskoczył na fotel po przeciwnej stronie stolika kawowego i zwinął się w kłębek, tyłkiem do swojej pani. Eunikę jednak nieszczególnie to obeszło. Pogniewa się i mu przejdzie. Nie wpadła na to, że kocur próbował jej pomóc.

Eunika nie mogła zrozumieć jak to się stało, że już drugi człowiek stracił przez nią pamięć w dziwnych okolicznościach. Zupełnie zapomniała za to o sprawie z wypowiedzeniem z pracy, które miała dziś przejrzeć ze swoim facetem. Miała teraz większy problem.

Kiedy już się wypłakała, poczuła niewielką ulgę, ale ciągle ciążyła jej myśl, że będzie musiała zrezygnować z Wojtka, bo choć chciała go chronić przed swoim pechem, nie było to wcale takie proste. Nawet siebie nie umiała ochronić, a co dopiero innych.

W poniedziałek rano obudziła się z gorączką i bólem mięśni, więc zamiast wrócić do pracy, postanowiła pójść do lekarza po zwolnienie. Wysłała SMS do kadrowej i wybrała numer przychodni.

– Przychodnia Zdrowe Życie, słucham?

– Dzień dobry, z tej strony Eunika Różnicka. Chciałabym zarejestrować się do lekarza.

– A co się dzieje?

– Obudziłam się rano z gorączką, ponad trzydzieści osiem stopni, i wszystko mnie boli – wyjaśniła.

– To nie lepiej wyleżeć to w łóżku? – spytała recepcjonistka.

– Byłoby lepiej, ale potrzebuję zwolnienie z pracy.

– Trzeba było tak od razu – westchnęła kobieta. – Doktor Kuszniewicz przyjmuje od dziesiątej. Mam wolną dziesiątą dwadzieścia. Zapisać panią?

– Tak, poproszę.

– Proszę mi powtórzyć nazwisko.

– Różnicka.

– Różnicka, zapisałam. A imię?

– Eunika.

Słychać było odchrząknięcie. No tak, „dziwne ma pani imię" – pomyślała Eunika z przekąsem.

– Mam panią. Dziesiąta dwadzieścia, pokój numer jeden.

Eunika rozłączyła się z przychodnią i utrwaliła w pamięci godzinę wizyty. To oznaczało, że może ustawić budzik na dziewiątą i zdrzemnąć się jeszcze przynajmniej godzinę. Nie żałowała jakoś specjalnie absencji w biurze po tej weekendowej „niespodziance" z wypowiedzeniem, ale też czuła się tak paskudnie, że nawet do przychodni byłoby jej ciężko od razu się wybrać.

Zamknęła oczy i nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła. Jakie było jej zdziwienie, kiedy usłyszała mocne pukanie do drzwi. Zdezorientowana zerknęła na zegarek w telefonie i zobaczyła, że było wpół do dziewiątej. Na ekranie widniało sześć nieodebranych połączeń i cztery SMS-y. Kurczę, musiałam wyciszyć telefon – uznała i zajrzała na szczegóły. Pięć połączeń było od Wojtka i jedno z nieznanego numeru. Jeśli chodzi o wiadomości, to jeden SMS był od kadrowej, że przyjęła zgłoszenie choroby, a pozostałe trzy od Wojtka. Ostatni sprzed chwili brzmiał: „Skarbie, martwię się jak cholera. Jak zaraz nie odbierzesz, nie odpiszesz albo nie otworzysz drzwi, wzywam straż i otwieramy je siłowo."

SZÓSTY ZMYSŁOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz