IV.9.

141 25 17
                                    

Rano Wojtek obudził się pierwszy. Ponieważ Eunika jeszcze spała, wstał po cichu i wyszedł do łazienki. Wyjął z pralki ubrania i rozwiesił je na suszarce obok grzejnika w salonie. Wczoraj o nich zapomniał po tym, jak Eunika zasłabła w kuchni. Teraz było pewne, że prędko nie wyschną, a on nie miał się w co ubrać.

Zastanowił się chwilę nad możliwościami i bez wahania wybrał numer Mariusza Leszczyńskiego. Kolega odebrał dopiero po pięciu sygnałach.

– Co jest, czemu budzisz mnie o szóstej, Wójcik? Życie ci niemiłe?

– Potrzebuję czystych ubrań, Leszczu. Masz jeszcze mój klucz. Jedź do mnie i przywieź mi rzeczy na dwa dni – poprosił Wojtek.

– Mam grzebać w twoich gaciach? Ochujałeś?

– A kto mi przyniósł ubrania do szpitala?

– To było co innego, byłeś ranny, a twój mundur nie nadawał się do użytku.

– Kurwa, Leszczu, przecież nie pojadę do domu w za małej piżamie – prychnął Wojtek. – Przywieź mi ciuchy, odwdzięczę się,

– Będziesz mi musiał długo masować stopy, laluś. Najlepiej po służbie. Nic tak nie wali jak skarpety po dwudziestu czterech godzinach w naszych butach – zakpił sobie kolega. Wojtek przewrócił oczami, ale zaraz odpowiedział.

– Przypomnę ci o tym, jak sam będziesz potrzebował pomocy.

– Dobra, dobra, bez nerw, Wojo. Przywiozę ci ciuchy, jak będę jechał do pracy. Jeszcze czegoś potrzebujesz z mieszkania? Perfumy? Podpaski? – znowu zażartował sobie Mariusz.

– Gumki mi możesz przywieźć – odgryzł się Wojtek. – Najlepiej swoje, bo na ciebie są za duże, a i tak ich nie masz z kim użyć.

Usłyszał tylko jak Mariusz zaklął pod nosem.

– Gdybyś nie był ranny, dostałbyś wpierdol za te pomówienia.

– Wiem, wiem, Leszczu. Dzięki za pomoc. Serio, tylko ubrań mi trzeba – złagodził swoją wypowiedź Wojtek. Bo gumki mam w zapasie i to u Euniki – dodał w myślach, kiedy się już rozłączył z kolegą. Wrócił po cichu do sypialni i przyglądał się swojej śpiącej czarodziejce, która budziła w nim same gorące uczucia, łącznie z pożądaniem, nad którym ciężko było przy niej panować. Prawda była jednak taka, że musiał liczyć na Mariusza w kwestii ubrań, a Eunika była zbyt chora, żeby ją eksploatować. Musisz trochę poczekać, kolego – uspokoił w myślach swojego wiernego towarzysza, który rwał się do niej przez za ciasne spodnie od piżamy. Gdyby się teraz przebudziła, miałaby niezły widok – zachichotał i wsunął się znowu pod kołdrę obok niej.

To mu wcale nie pomogło na opanowanie. Eunika pachniała jak waniliowe ciastko i on bardzo miał ochotę zatopić w niej swoje zęby.

Opanuj się, to nie saga Zmierzch – usłyszał nagle w swojej głowie dziwny, kpiący głos. W dodatku damski.

– Jest tu kto? – zdziwił się, rozglądając się po sypialni Euniki, ale nikogo nie zauważył. Oprócz nich nikogo nie było w mieszkaniu. Może to sąsiedzi na górze?

– Coś mówiłeś? – Nagle przebudziła się Eunika i spytała zaspanym głosem. Innym niż ten, który słyszał. Zaraz jeszcze ziewnęła.

– Nie, tak do siebie gadam – zażartował sobie, próbując ukryć zdenerwowanie.

– A myślałam, że tylko ja jestem wariatką i gadam do siebie – zaśmiała się Eunika jak z najlepszego żartu.

– Haha, ale śmieszne.

– Skoro już mnie obudziłeś, to może byś coś zrobił z tą maczugą, którą dźgasz mnie w tyłek? – spytała śmiało, zmieniając temat.

Wojtek się zdziwił.

– Przecież jesteś chora.

– Gardło mnie boli. Z lodzika nici – stwierdziła zupełnie poważnie – ale nie miałabym nic przeciwko, żebyś mnie trochę rozgrzał... od środka.

Powiedzieć, że Wojtek tylko na to czekał, to jak powiedzieć, że finał ligi mistrzów jest tym, na co czekają kibice. Euforia, jaka rozlała się po ciele Wojtka, mogłaby być porównywana do ekstazy po dobrych prochach. Nawet ramię przestało go boleć, choć jeszcze przed chwilą rozważał wzięcie następnej tabletki.

Przysunął się do Euniki, objął ją w talii i przycisnął się do jej tyłka twardym członkiem, a potem wsunął dłoń pod jej spodnie od piżamy i zjechał nią między jej uda. Kiedy poruszył palcami, wydała z siebie cichy proszący dźwięk.

– Taaak... jeszcze...

– Będzie jeszcze, kochanie – odparł, wgryzając się w jej kark. Znowu jęknęła, kiedy jednocześnie wsunął jeden palec w jej wilgotną szparkę.

– Daj spokój z tą delikatnością, wejdź we mnie.

– Mówisz i masz. Tylko mi powiedz, gdzie są nasze gumki.

– W szufladzie przecież – stęknęła z niecierpliwością. Nie chciała czekać.

Wojtek musiał się od niej odkleić, żeby sięgnąć ręką do szuflady szafki nocnej. Była tam gumka. Jedna. Ostatnia. Niewiele myśląc, wziął ją i wrócił do swojej rozpalonej kobiety. Zsunął jej spodnie od piżamy z tyłka i założył gumkę na swojego spragnionego wrażeń członka.

– Jesteś gorąca – sapnął, kiedy w nią wchodził, bynajmniej nie powoli ani delikatnie. Nie miał wyboru, kiedy wypięła się do niego, zapraszając go do środka.

– Jestem napalona – odparła, poruszając biodrami i nabijając się na niego jeszcze mocniej. – Rżnij mnie.

– Kobieto, wykończysz mnie kiedyś – jęknął, czując, że to nie potrwa długo w takich warunkach. – Daj mi chwilę, żebym nad sobą zapanował, bo zaraz będzie po wszystkim.

– Och! – Eunika udała, że strzela focha, ale zaraz zachichotała.

– Wiesz jak mnie przekonać, skarbie – odpowiedziała, zwalniając ruchy.

– No. To teraz leż grzecznie i daj mi się rozpieścić – zażądał, znowu wsuwając dłoń z przodu między jej nogi. Wsuwał się w nią od tyłu, pieszcząc jednocześnie ręką z przodu. Takie stereo wystarczyło, żeby zaraz usłyszał głośną oznakę jej rozkoszy. Kiedy zacisnęła się na nim, pozwolił i sobie na przyjemne odprężenie.

– Jesteś super – westchnęła Eunika, przytulając się do niego.

– To ty jesteś super.

– Ale nie mogę się już doczekać, aż będziemy mogli aktywniej poszaleć.

– Niecierpliwa kobieto – zaśmiał się Wojtek – jesteś chora, a ja ranny. Daj mi dojść do siebie, bo trochę mnie to ramię ciągnie. Obiecuję, że jeszcze cię przelecę na wszystkie sposoby – zachichotał szelmowsko.

– A więc jednak przyznajesz, że cię boli? – Eunika zdawała się zapamiętać tylko jedną część jego wypowiedzi.

– Przyznaję. I tak nic się przed tobą nie ukryje, czarodziejko. Masz szósty zmysł, jak nic.

– I nie będziesz zgrywał twardziela, jak to niepotrzebne?

– Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko.

– To obiecaj, że będziesz na siebie uważał – poprosiła.

– Obiecuję, że przynajmniej będę próbował.

Wojtek zignorował prychnięcie Euniki i zmienił temat.

– A wiesz, muszę ci się do czegoś przyznać...



***

Wiem, jak kochacie moje cliffhangery ;-) Obiecuję Wam, że jak skończę z redakcją "Strażników" i wrócę do pisania, urządzę Wam weekendowy minimaraton :-) Trzymajcie kciuki :-D

SZÓSTY ZMYSŁOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz