II.7.

189 26 4
                                    

– Jak się czujesz? – spytał Wojtek, kiedy wrócił w kierunku jej twarzy i spojrzał jej w oczy z szelmowskim uśmiechem, oblizując się przy tym jako kocur.

– Jeszcze pytasz?

– Pytam, bo chcę wiedzieć.

– A mi się nie chce gadać ze zmęczenia – odparła ze śmiechem. – Czemu to zrobiłeś?

– Żebyś wiedziała, że bardzo cię chcę, nawet jeśli chwilowo nie mogę tego inaczej okazać – wyjaśnił. – I nawet jeśli będę miał dziś sine jajka, to i tak było warto – pomyślał. Chwilowo przeklinał własne postanowienie, że nie na pierwszej randce (bo to akurat była prawda, tylko wstydził się jej przyznać) i nie bez zabezpieczenia (bo w przypadku Euniki najchętniej złamałby i tę zasadę).

– W takim razie powinieneś już iść – stwierdziła, wprawiając go w osłupienie.

– Wyganiasz mnie? – Spojrzał na nią z żalem.

– Tak, bo inaczej żaden brak gumki mnie nie powtrzyma – sapnęła, poruszając pod nim biodrami. Ciągle czuła na swoim podbrzuszu jego twardziela i nie mogła obiecać, że nie będzie go prowokowała. Uśmiechnęła się do niego zachęcająco, a Wojtek musiał przyznać jej rację.

– Nie będziesz miała mi za złe, jeśli się teraz ewakuuję z zasięgu twojego oddziaływania, Euniko? – spytał, patrząc jej w oczy badawczo.

– Nie, bo przed chwilą sama ci to zaproponowałam – odparła. – Zwłaszcza, jeśli mamy trzymać się twoich zasad – zażartowała sobie zaraz.

– Dziękuję. – Cmoknął ją w usta i wstał. – Wierz mi, że to chyba najtrudniejsza decyzja w moim życiu – dodał, patrząc na leżącą na łóżku półnagą ślicznotkę. – I obiecuję, że to nie było moje ostatnie słowo w tej sprawie.

– Na to liczę – odparła Eunika, wstając z łóżka. Sukienka opadła, osłaniając ją znowu do kolan. Tylko jej rajstopy i majtki leżały na łóżku. Nie chciało jej się jednak ich zakładać.

Odprowadziła Wojtka do drzwi i pocałowała na pożegnanie, a on oddał jej pocałunek z żarliwością. Niewiele brakowało, żeby wciągnęła go z powrotem do mieszkania.

– Do zobaczenia – rzucił i pobiegł, jakby ją przejrzał.

– Uważaj na siebie – powiedziała jeszcze cicho, zanim zamknęła drzwi, ale Wojtek już zbiegał po schodach i nie mógł jej usłyszeć.

Eunika wróciła do sypialni, zabrała majtki i rajstopy, żeby zanieść je do prania, a potem spojrzała na śpiącego w salonie kota.

– Żebyś ty wiedział, co się ze mną dzieje, Lui – westchnęła, po czym weszła do łazienki i wrzuciła rzeczy do kosza na brudną bieliznę. Przez chwilę jeszcze miała nadzieję, że Wojtek zawróci, ale szybko doszła do wniosku, że lepiej dla nich obojga, gdyby nie podjął takiej decyzji. Nie chodziło tylko o gumki. Oni się przecież prawie nie znali, a po pierwszej randce była gotowa otworzyć się przed nim cała. To było do niej niepodobne. I choć potrzeby ciała grały tego dnia pierwsze skrzypce, w głębi duszy Eunika ucieszyła się, że chociaż Wojtek był rozsądny. Owszem, pozwoliła mu na więcej niż komukolwiek do tej pory na pierwszej randce, ale nie wykorzystał tego przeciw niej. Mimo szczerego postanowienia, że będzie unikać zaangażowania jak ognia, stwierdziła, że dla niego chce zrobić wyjątek. – I oby to był ostatni, jaki zrobię – zażyczyła sobie.

Wojtek wybiegł od Euniki jak oparzony, bo zdał sobie sprawę, kiedy go pocałowała na pożegnanie, że tylko chwila dzieliła go od złamania wszystkich swoich zasad. I zrobiłby to z ogromną przyjemnością. Kiedy wybiegł z klatki Euniki, rozważał jeszcze zakup prezerwatyw w kiosku i powrót do niej, ale po drodze doszedł do wniosku, że zasady jednak po coś są. Przecież to nie było ich ostatnie spotkanie. Przynajmniej taką miał nadzieję. A gdyby miało być, to nawet wolał, żeby to się tak skończyło. – Ale nie będzie ostatnie. Za nic nie odpuściłbym takiej kobiety – uznał.

Powoli wrócił do domu, a po drodze zdążył się trochę uspokoić. Napisał nawet Eunice SMS-a, że trafił do domu, żeby się nie martwiła. Zjadł kolację i posprzątał w kuchni, bo następnego dnia miał mieć służbę z dyżurem dwudziestoczterogodzinnym. Dopiero kiedy trafił pod prysznic i przypomniał sobie o zapachu i smaku cipki Euniki, poczuł, że trzeba w końcu ulżyć i sobie. Odrobina żelu i wyobrażenie rozłożonej na łóżku, oczekującej na jego pieszczoty kobiety, wystarczyły, żeby szybko pozbył się uciążliwego napięcia.

Kiedy kładł się do łóżka, zobaczył, że Eunika mu odpisała: „Cieszę się. Nadal na siebie uważaj. E. :-*" Napisał jej więc jeszcze jednego SMS-a: „Zasypiam, myśląc o Tobie :-*". Po chwili miał odpowiedź: „Ja też". – Taka niesamowita kobieta... – pomyślał rozmarzony i zamknął oczy.

Eunika też odłożyła telefon i zamknęła oczy. – Żeby tylko mój pech nie dosięgnął jego, bo sobie nie daruję – pomyślała, zasypiając.

W poniedziałek, 27 marca cały urząd biegał jak ze sraczką. Kończył się kwartał, trzeba było przygotować mnóstwo różnych raportów, więc każda jednostka gminna miała zajęcie, żeby przygotować dane do tych sprawozdań. Euniki też to szaleństwo nie ominęło, ale starała się wyrabiać, pamiętając o tym, co powiedział jej w piątek szef. Nikt nie chciał być „zredukowany", szczególnie jeśli tak jak ona nie mógł liczyć na nikogo poza sobą w kwestii utrzymania. A pracy w jej miasteczku nie było wcale za dużo. Zwłaszcza dla ludzi po administracji publicznej.

Kiedy wracała do domu, wykończona jak nigdy wcześniej, przechodząc koło komisariatu policji pomyślała o Wojtku i o tym, jak sobie radził na służbie. A potem jeszcze o połamanym rowerzyście z amnezją. – Oby już nikt przeze mnie nie ucierpiał – zażyczyła sobie, patrząc na tabliczkę z napisem „Czernik i Wspólnicy" na budynku, który mijała.

Nagle aż stanęła w miejscu zaskoczona. Do budynku, w którym była kancelaria „tajemniczego jegomościa", jak nazwał go Wojtek, wszedł chłopak podobny do tego, który wpadł pod samochód po zderzeniu z nią. – To niemożliwe – jęknęła, orientując się, że to rzeczywiście on. – Czyżby oni się znali? Czy to jednak zbieg okoliczności?

Zastanowiła się czy by nie zadzwonić od razu do Wojtka, ale zdecydowała, że nie będzie mu jednak przeszkadzała w pracy. Za to, pomimo zmęczenia postanowiła poobserwować wejście do kancelarii buraka w garniaku. – Może się czegoś jeszcze dowiem?

Pół godziny stania przed budynkiem niewiele jednak zmieniło, tylko zrobiła się bardziej zmęczona i zaczęły ją jeszcze bardziej boleć nogi. Zastanawiała się, pod jakim pretekstem mogłaby tam wejść, żeby to sprawdzić, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Nie znała ani radcy Czernika, ani jego wspólników. Nie miała też żadnej sprawy do prawnika. – Trudno, dziś się nie dowiem – westchnęła, uznając, że detektyw byłby z niej marny. Obiecała sobie, że jutro zapyta Wojtka o radę i wróciła do domu.

Do wieczora wahała się czy jednak nie zadzwonić do swojego nowego przyjaciela-policjanta, ale ostatecznie zdecydowała, że nie chce mu zawracać głowy w pracy ani wykorzystywać do swoich celów.

Przed zaśnięciem też zastanawiała się nad wiadomością do niego, ale przeważył jej introwertyzm. Wyjście do kogoś ze swoimi problemami było po prostu trudne. A jednak poderwała się z łóżka na dźwięk przychodzącego SMS-a.

Aspirant Wójcik na służbie do wieczora zastanawiał się, co napisać do Euniki, bo przez cały dzień nie mógł przestać o niej myśleć. W końcu zdecydował się życzyć jej dobrej nocy, żeby wiedziała, że o niej myśli. Na jego wiadomość odpowiedziała krótko: „Właśnie się kładę. Dobranoc".

SZÓSTY ZMYSŁOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz